Typowy Dyrektor Turystycznej Atrakcji - zawsze ogolony, dumny i pachnący. Zawsze nieomylny, wszechwiedzący i wszechwładny. Kocha dryl i porządek i uważa, że Turystów trzeba trzymać krótko. Są oni bowiem krnąbrni, nieposłuszni i zadają dziwne pytania. Wszystkiego chcą się dowiedzieć, wszystkiego dotknąć, wszystko zniszczyć. Przyjeżdżają do jego atrakcji, błocą, bałaganią i robią hałas. Ba, żeby tylko hałas! Oni nawet – o Boże! – oni nawet robią zdjęcia. Robią zdjęcia wystawom Typowego Dyrektora! Jak sobie z nimi poradzić? Jak okiełznać? Jak pokonać?
Jak zapewnić bezpieczeństwo bogatym zbiorom muzealnym, obrazom i artefaktom? Typowy Dyrektor WIE! Trzeba ustalić Regulamin. Ale nie jakiś tam byle jaki regulamin. To musi być bardzo dobry, bardzo rygorystyczny i bardzo straszny Regulamin Zwiedzania. Turyści w atrakcji nie mogą się czuć bezpiecznie. Muszą wiedzieć, kto tu rządzi. Tak, to pomysł idealny. Wszak Typowy Dyrektor jest także "Lepiejem". Według niego lepiej nie dotykać, lepiej nie wchodzić i lepiej nie robić zdjęć. Dlaczego? Nie ważne. On wie lepiej.
Typowy Dyrektor idzie więc do Typowego Prawnika i wspólnie ustalają Regulamin Zwiedzania Atrakcji. Jeden ma genialny plan, drugi idealnie go realizuje. Regulamin – wiadomo, nie może być zbyt prosty. Prostego regulaminu nikt nie uszanuje. Nie może też być za bardzo zrozumiały, bo nikt nie będzie go respektował. Najlepiej, by przed wejściem do atrakcji Turysta podpisywał go własną krwią. Typowy Prawnik wie jednak, że ten numer w dzisiejszych czasach już nie przejdzie. Każe go więc powiesić przy wejściu – tak, aby był dobrze widoczny. Zanim kupisz bilet – Turysto zapoznaj się z regulaminem. Być może zniechęci Cię on do zwiedzania i Typowy Dyrektor będzie miał z Tobą spokój. W przeciwnym razie Twoja obecność zmąci jego dobre samopoczucie, niczym puszczona po wodzie kaczka.
Typowy Dyrektor wie co robi. Im więcej regulaminów, tym lepiej. Dlatego jeden nie wystarczy. Potrzeba kilku dokumentów. Wspólnie z Typowym Prawnikiem Typowy Dyrektor ustala cały kanon regulaminów, do których zalicza się regulamin:
Typowy Dyrektor wie, że Turyści to dranie. Specjalnie nie przestrzegają zasad. W głowach im się poprzewracało. Jakieś selfie, jakieś zdjęcia, jakieś opinie w Internetach, wolność jakaś! Gdzie te czasy, gdy wystraszony i pokorny Obywatel ze spuszczoną głową zwiedzał po cichu i w skupieniu wystawy i przemierzał bez słowa komentarza turystyczne trasy. Dlatego Typowy Dyrektor ma na swych usługach Cerberów, gotowych w każdej chwili zwrócić Turyście uwagę, że właśnie naruszył regulamin. A jak trzeba, to i konsekwencjami postraszą. Zaś tych wszystkich oszustów, co to próbują wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi ukradkiem zrobić zdjęcie komórką, najlepiej wytargać za ucho i wyprowadzić z przybytku, aby nie był zgorszeniem, a nie daj Boże zachętą dla innych zwiedzających.
Typowy Dyrektor uwielbia regulaminy i dobrze wie, że gdyby ich nie było, Turyści panoszyliby się po wszystkich zakątkach, rozrzucali papierki po cukierkach i w efekcie doprowadziliby do totalnej katastrofy. Dlatego drukuje go i wiesza w widocznym miejscu, tuż przy kasie, jak i obok wejścia. Aby nie został przeoczony, oprawia go w złote ramki, dodaje kolory, pogrubienia, nagłówki i tytuły w najważniejszych miejscach. Typowy Dyrektor pamięta także o tym, aby podpisać się osobiście pod regulaminem. Nazywa się Prezesem, Dyrektorem, lub Kierownikiem Placówki, aby dodać regulaminowi powagi. W końcu wiadomo kto tu rządzi! I na pewno nie jest to Turysta.
Drogi Typowy Dyrektorze… Jeśli strasząc Turystów ogniem piekielnym, nie zastanowiłeś się nigdy, jak postrzegane są Twoje regulaminowe szaleństwa, podpowiem Ci, że do nieba za nie nie trafisz. Myślę, że raczej musiałbyś się trochę napracować w czyśćcu i mam nadzieję, że Św. Piotr za pokutę da Ci przepisywanie dokumentów, którymi za życia obarczałeś bogu ducha winnych gości.
Mamy nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Że Typowi Dyrektorzy będą znikać z turystycznego rynku szybciej niż dzieje się to teraz. My sami byliśmy wielokrotnie zaskakiwani regulaminami i pouczani przez Cerberów. Kiedyś nawet wywołaliśmy interwencję, gdzie zwrócono nam uwagę na zakaz robienia zdjęć. Okazało się po małej wymianie zdań, że Cerber niewłaściwie przeczytał i zrozumiał regulamin, za co bardzo przepraszała nas potem Typowa Dyrektor. Takie rzeczy wciąż się dzieją. I powiem Ci, że to nie był odosobniony przypadek.
Mamy też nadzieję, że w niedalekiej przyszłości poznikają wszystkie regulaminy ze złotych ramek. Że Ostatni Typowy Dyrektor przemyśli sprawę i w inny sposób poinformuje Turystę, jakie rządzą u Niego zasady. I zamiast Typowych Prawników i ich paragrafów poprosi o pomoc kreatywnych grafików. Zdjęcia i zabawne infografiki wpisane w świetną atmosferę zwiedzania atrakcji dadzą przecież ten sam efekt. A umiejętnie wykorzystane - mogą nawet stanowić dodatkową reklamę. Wiemy, że da się to zrobić dobrze.
Tak jak pomagamy naszym czytelnikom w poszukiwaniu najciekawszych miejsc w Polsce do zwiedzania, tak chętnie pomożemy zarządzającym turystycznymi atrakcjami, hotelami, regionami i turystycznymi miejscowościami. Służymy garścią porad i inspiracji, które sprawią, że Turysta poczuje się w Atrakcji jak długo oczekiwany gość.
Dzięki wielkie za podanie tego felietonu dalej :) Może trafi w ten sposób do kogoś, do kogo trafić powinien już bardzo dawno temu? ;) Trzymamy kciuki!
Jak zapewnić bezpieczeństwo bogatym zbiorom muzealnym, obrazom i artefaktom? Typowy Dyrektor WIE! Trzeba ustalić Regulamin. Ale nie jakiś tam byle jaki regulamin. To musi być bardzo dobry, bardzo rygorystyczny i bardzo straszny Regulamin Zwiedzania. Turyści w atrakcji nie mogą się czuć bezpiecznie. Muszą wiedzieć, kto tu rządzi. Tak, to pomysł idealny. Wszak Typowy Dyrektor jest także "Lepiejem". Według niego lepiej nie dotykać, lepiej nie wchodzić i lepiej nie robić zdjęć. Dlaczego? Nie ważne. On wie lepiej.
Kiedyś turyści to chodzili jak w zegarku...
Ech, gdzie te piękne czasy PRL-u. Wtedy wszystko było jasne i chodziło jak w zegarku. Do lamusa odszedł błogi czas, gdy Obywatele byli posłuszni, respektowali swoje obowiązki i wiedzieli, co grozi za nieposłuszeństwo. Wszyscy ochoczo podpisywali regulaminy pracy – opasłe tomy przykazań sygnowane przez Prezesów i Dyrektorów. Działało to znakomicie. Każdy wiedział co ma robić i czuł poszanowanie dla własności zakładu. Typowy Dyrektor tęskni do tamtych czasów i zastanawia się, jak je przywrócić choćby w namiastce regulaminów dla muzeum. Jego Muzeum.Typowy Dyrektor idzie więc do Typowego Prawnika i wspólnie ustalają Regulamin Zwiedzania Atrakcji. Jeden ma genialny plan, drugi idealnie go realizuje. Regulamin – wiadomo, nie może być zbyt prosty. Prostego regulaminu nikt nie uszanuje. Nie może też być za bardzo zrozumiały, bo nikt nie będzie go respektował. Najlepiej, by przed wejściem do atrakcji Turysta podpisywał go własną krwią. Typowy Prawnik wie jednak, że ten numer w dzisiejszych czasach już nie przejdzie. Każe go więc powiesić przy wejściu – tak, aby był dobrze widoczny. Zanim kupisz bilet – Turysto zapoznaj się z regulaminem. Być może zniechęci Cię on do zwiedzania i Typowy Dyrektor będzie miał z Tobą spokój. W przeciwnym razie Twoja obecność zmąci jego dobre samopoczucie, niczym puszczona po wodzie kaczka.
Typowy Dyrektor wie co robi. Im więcej regulaminów, tym lepiej. Dlatego jeden nie wystarczy. Potrzeba kilku dokumentów. Wspólnie z Typowym Prawnikiem Typowy Dyrektor ustala cały kanon regulaminów, do których zalicza się regulamin:
- zwiedzania,
- fotografowania,
- rezerwacji miejsc,
- niestrzeżonego płatnego parkingu,
- opieki nad dziećmi, psami, kotami i innymi zwierzętami mniejszymi niż 20 cm
- podwyższonego ryzyka i zniesienia odpowiedzialności
- korzystania z darmowej toalety po okazaniu biletu wstępu.
Ostrożność zachowaj Wielmożny Panie, wszak "turyści to dranie"
Typowy Dyrektor doskonale wie, gdyż dowiedział się od Typowego Prawnika, że nie wysokość kary, ale jej nieuchronność skłania do przestrzegania prawa. I że aby ono w ogóle mogło być egzekwowane, konieczny jest rygor, czyli kara, jaka spotka złoczyńcę, za nieprzestrzeganie regulaminu. Dlatego każdy regulamin ma obszerny paragraf dotyczący sankcji. I niczym w „Piekle” Dantego, dokument ów obrazowo opisuje męki, jakie staną się udziałem Turysty owego regulaminu nieprzestrzegającego. Już po pobieżnej lekturze Turysta wie, że będzie musiał naprawić wszelkie szkody niezależnie od ich wysokości, które poczyni on, jego dzieci lub pies. Że zostanie ukarany pieniężnie, jeśli zgubi numerek do szatni, lub zostawi na parkingu auto dłużej, niż powinien. A jeśli tylko będzie chciał zrobić zdjęcie, wbrew panującym w placówce zasadom, to… Męka wieczna w otchłaniach Hadesu. O karcie pamięci nie wspominając…Typowy Dyrektor wie, że Turyści to dranie. Specjalnie nie przestrzegają zasad. W głowach im się poprzewracało. Jakieś selfie, jakieś zdjęcia, jakieś opinie w Internetach, wolność jakaś! Gdzie te czasy, gdy wystraszony i pokorny Obywatel ze spuszczoną głową zwiedzał po cichu i w skupieniu wystawy i przemierzał bez słowa komentarza turystyczne trasy. Dlatego Typowy Dyrektor ma na swych usługach Cerberów, gotowych w każdej chwili zwrócić Turyście uwagę, że właśnie naruszył regulamin. A jak trzeba, to i konsekwencjami postraszą. Zaś tych wszystkich oszustów, co to próbują wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi ukradkiem zrobić zdjęcie komórką, najlepiej wytargać za ucho i wyprowadzić z przybytku, aby nie był zgorszeniem, a nie daj Boże zachętą dla innych zwiedzających.
Typowy Dyrektor się radzi
Typowy Dyrektor rozmawia z innymi Typowymi Dyrektorami. Słucha ich rad i wprowadza je w życie. Ostatnio wizytował jedną z bardziej znanych Atrakcji Turystycznych na Dolnym Śląsku, którą Turyści atakują drzwiami i oknami. Po spotkaniu wie, że będzie musiał wprowadzić do swoich regulaminów dodatkowe zapisy, które ma tamta Atrakcja [pisownia i formatowanie czcionki oryginalne]:„Nie stosowanie się do zasad regulaminu przez osoby fotografujące bądź filmujące powoduje utratę prawa od fotografowania i filmowanie i może stanowić podstawę do wezwania przez przewodnika grupy służb porządkowych.
Za uszkodzenie [...] grożą sankcje karne.
W przypadku rezygnacji z rezerwacji w terminie krótszym niż dwa tygodnie, bądź nie stawienia się grupy w określonym terminie, zamawiający zostanie obciążony kwotą równą iloczynowi stawki biletu normalnego i ilości niewykorzystanych biletów.”
Typowy Dyrektor uwielbia regulaminy i dobrze wie, że gdyby ich nie było, Turyści panoszyliby się po wszystkich zakątkach, rozrzucali papierki po cukierkach i w efekcie doprowadziliby do totalnej katastrofy. Dlatego drukuje go i wiesza w widocznym miejscu, tuż przy kasie, jak i obok wejścia. Aby nie został przeoczony, oprawia go w złote ramki, dodaje kolory, pogrubienia, nagłówki i tytuły w najważniejszych miejscach. Typowy Dyrektor pamięta także o tym, aby podpisać się osobiście pod regulaminem. Nazywa się Prezesem, Dyrektorem, lub Kierownikiem Placówki, aby dodać regulaminowi powagi. W końcu wiadomo kto tu rządzi! I na pewno nie jest to Turysta.
Słowo od nas. Na uszko.
Drogi Dyrektorze, a zastanawiałeś się może jak dzisiaj odbierane są Twoje szaleństwa regulaminowe? Turyści w dzisiejszych czasach nie oczekują wojskowego drylu, wiedzą jak się zachować i cenią sobie domową, przyjemną i spokojną atmosferę. Poza tym tych regulaminów i tak nikt nie czyta. Chyba tylko my. Dla śmiechu. Tak, śmiejemy się za każdym razem, gdy w Turystycznej Atrakcji widzimy opasłe regulaminy, znaki, zakazy, nakazy i absurdalne odpłatne zezwolenia.
Drogi Typowy Dyrektorze… Jeśli strasząc Turystów ogniem piekielnym, nie zastanowiłeś się nigdy, jak postrzegane są Twoje regulaminowe szaleństwa, podpowiem Ci, że do nieba za nie nie trafisz. Myślę, że raczej musiałbyś się trochę napracować w czyśćcu i mam nadzieję, że Św. Piotr za pokutę da Ci przepisywanie dokumentów, którymi za życia obarczałeś bogu ducha winnych gości.
Regulaminy zwiedzania - grzech pierwszy polskiej turystyki
Skomplikowane i rygorystyczne regulaminy to Grzech numer 1 polskich atrakcji. Grzech największy, bo wypaczający całą ideę zwiedzania, poznawania i zabawy. To tak, jakby kazać gościom przychodzącym do czyjegoś domu zapoznać się z regulaminem, zanim zdejmą buty i założą kapcie. Nikt nie lubi być traktowanym jak małe dziecko. I nie znamy nikogo, kto by pochwalał stosowanie zasady zbiorowej odpowiedzialności wobec wszystkich tylko dlatego, że broją niektórzy.Mamy nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Że Typowi Dyrektorzy będą znikać z turystycznego rynku szybciej niż dzieje się to teraz. My sami byliśmy wielokrotnie zaskakiwani regulaminami i pouczani przez Cerberów. Kiedyś nawet wywołaliśmy interwencję, gdzie zwrócono nam uwagę na zakaz robienia zdjęć. Okazało się po małej wymianie zdań, że Cerber niewłaściwie przeczytał i zrozumiał regulamin, za co bardzo przepraszała nas potem Typowa Dyrektor. Takie rzeczy wciąż się dzieją. I powiem Ci, że to nie był odosobniony przypadek.
Mamy też nadzieję, że w niedalekiej przyszłości poznikają wszystkie regulaminy ze złotych ramek. Że Ostatni Typowy Dyrektor przemyśli sprawę i w inny sposób poinformuje Turystę, jakie rządzą u Niego zasady. I zamiast Typowych Prawników i ich paragrafów poprosi o pomoc kreatywnych grafików. Zdjęcia i zabawne infografiki wpisane w świetną atmosferę zwiedzania atrakcji dadzą przecież ten sam efekt. A umiejętnie wykorzystane - mogą nawet stanowić dodatkową reklamę. Wiemy, że da się to zrobić dobrze.
Tak jak pomagamy naszym czytelnikom w poszukiwaniu najciekawszych miejsc w Polsce do zwiedzania, tak chętnie pomożemy zarządzającym turystycznymi atrakcjami, hotelami, regionami i turystycznymi miejscowościami. Służymy garścią porad i inspiracji, które sprawią, że Turysta poczuje się w Atrakcji jak długo oczekiwany gość.
- Szkolenie "Skuteczny Marketing Turystyczny", prezentacje i warsztaty dla branży turystycznej
- Współpraca z Fundacją Ruszaj w Drogę!: kampanie promocyjne regionów, miast, turystycznych produktów
Znasz takie przypadki? A może to nie jest prawda i jest wręcz odwrotnie?
Podoba Ci się pierwszy felieton z serii "7 grzechów polskiej turystyki?". Przesadziliśmy? Zdjęcia w tym felietonie nie mogą być prawdą? A może spotkało Cię kiedyś coś podobnego? Daj nam znać w komentarzu na blogu lub na Facebooku :)Dzięki wielkie za podanie tego felietonu dalej :) Może trafi w ten sposób do kogoś, do kogo trafić powinien już bardzo dawno temu? ;) Trzymamy kciuki!
Tematy
Artykuły o turystyce
Ja unikam miejsc gdzie nie można np. robić zdjęć (oczywiście są miejsca, gdzie jest to uzasadnione, np. obiekty wojskowe). Raz, że w dobie telefonów zakaz traci to sens, a dwa -- im więcej osób tak będzie reagować, to zmusi to zarządców do bardziej przyjaznego podejścia do klientów. Problemem są zawsze placówki zasilane tylko z budżetówki, bo im nie zależy.
OdpowiedzUsuńZakaz wchodzenia z plecakiem, albo dużą torbą rozumiem, bo widzę co niektórzy niepełnosprytni zwiedzający robią, to bym się bał o co delikatniejsze elementy ekspozycji, ale są miejsca, gdzie ryzyko uszkodzenia czegoś jest duże, a plecaki nie są problemem, jakimś zbiegiem okoliczności są to muzea na zachód od naszej granicy.
My zwykle o zakazie fotografowania dowiadujemy się na miejscu, ale i tak robimy zdjęcia albo prosimy o spotkanie z dyrektorem placówki/osobą odpowiedzialną za obiekt. Polskie prawo pozwala na robienie zdjęć i zapadło już kilka wyroków, które mówiły, że nie można tego zabraniać regulaminem.
UsuńA co do plecaków - u nas po prostu muzea mają często problemy lokalowe - turyści nawet nie zdają sobie sprawy, ile eksponatów jest pochowanych po magazynach, bo muzeum zwyczajnie nie ma gdzie tego wystawić. Dlatego ustawia się tyle gablot ile się zmieści i jak wchodzi grupa turystów to już jest problem. Moim zdaniem zmieni się to dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że kultura i pamiątki są ważne, bo one świadczą o tym, że nie wypadliśmy sroce spod ogona i pomimo trudnej historii, mamy wciąż wiele do zaoferowania. Jeszcze tylko trzeba popracować nad muzealnym storytellingiem. Dłuższy temat - na dyskusję przy kawie :D :D