Żuławy to kraina, którą trudno zrozumieć. Ja przestałam już próbować i ilekroć tam jestem, poddaję się ich urokowi i tajemnicom unoszącym się w powietrzu niczym poranna mgła nad źdźbłami trawy. Historie osiedleń i przesiedleń dzieją się tu na tle niezwykle trudnego, ale i wyjątkowo urodzajnego terenu. Zdumiewa mnie zawsze w jaki sposób ludzie budowali wiatraki i rowy melioracyjne, żeby poradzić sobie z żywiołem, jaki stanowiła dla nich woda.
Fascynuje mnie krajobraz płaski jak patelnia do naleśników, a jednocześnie zostawiający trwały ślad w pamięci, malując w niej żółte od kwitnących rzepaków dywany i wierzby samotnie pochylające się nad kanałami. Żuławy trudno jest zrozumieć. Bardziej niż zwiedzić, łatwiej je poczuć. Jest jedno miejsce, które ułatwia to trudne na pozór zadanie.
Żuławski Park Historyczny jest jak schowana na strychu skrzynia, w której – każde dziecko to wie – kryją się ukryte skarby. Pamiątki rodzinne, historie z życia, zdjęcia, płyty, stare narzędzia. Żuławski Park Historyczny ma nawet dosłownie taki strych. Jeśli uwielbiasz baraszkować po takich miejscach, będziesz w raju. Stare radia i maszyny do pisania, aparaty telefoniczne i maselnice, centryfugi i urządzenia do ściągania butów przyprawią o bicie serca każdego poszukiwacza zaginionych skarbów. Nie tylko przypomnisz sobie z rozrzewnieniem czasy swojego dzieciństwa, ale z łezką w oku dodasz, że Twoja „babcia też taki miała…”. Zanim jednak dotrzesz na strych, po drodze dowiesz się wielu ciekawostek o Żuławach i ich mieszkańcach.
Potem w miejscu, które zwiedzasz, urządzono magazyn łupów armii radzieckiej, a w czasach tzw. nowoczesnych, aczkolwiek jeszcze przed moimi narodzinami, m.in. magazyny Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska". Dopiero w 1994 roku pasjonaci ze Stowarzyszenia Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego "Klub Nowodworski", przy aprobacie i wsparciu ówczesnych władz samorządowych, otworzyli Muzeum Żuławskie. Po kilkunastu zaś latach rozpoczęła się kompleksowa przebudowa, aby w 2011 roku ukazać całe piękno budynku wraz z tematycznymi wystawami Żuławskiego Parku Historycznego, które za chwilę będziesz oglądać.
Kiedy zwiedzaliśmy Żuławski Park Historyczny z regionalistą Markiem Opitzem i burmistrzem Nowego Dworu Gdańskiego Jackiem Michalskim, Marek największą uwagę skupił na zabytkowym fragmencie wiatraka odwadniającego z Ostaszewa, których na Żuławach były kiedyś setki, a po ostatnim pozostały właśnie te resztki w Parku. Dzisiaj to najcenniejszy eksponat żuławski i jeśli zostałyby Ci ostatnie bajty na karcie aparatu, to masz sfotografować właśnie ten stary, drewniany, niepozorny fragment. A jeśli zostanie Ci miejsca na dwa zdjęcia, to za chwilę opowiem, na co warto je wykorzystać.
No właśnie. To jest codzienność Żuławiaków. Woda wciąż jest tu potencjalnym zagrożeniem. Dlatego teren ten wiele zawdzięcza ludziom, którzy zbudowali tu sieć kanałów melioracyjnych, a dziś utrzymują je i dbają o bezpieczeństwo regionu i mieszkańców. Chwila nieuwagi, braku czujności i woda już czeka, aby ponownie wedrzeć się na ten płaski, depresyjny teren.
Oglądając kolejne eksponaty na parterze budynku, mijasz przedwojenną makietę miasta, zabytkowe sanie i intarsjowane drzwi wejściowe do jednego z żuławskich domów. I tak natykasz się na kolejną niesamowitą pamiątkę. Tę, na którą powinieneś wykorzystać ostatnie zdjęcie w Twoim aparacie.
To niepozorny pęk kluczy, za którym kryje się niezwykła historia.
Dla odmiany tu dowiesz się, co na Żuławach porabiali przybysze z Niderlandów i północnych Niemiec. Ci z kolei uciekali przed prześladowaniami religijnymi i schronienie znaleźli w przyjaznym protestantom regionie. Zakładali tu gospodarstwa, rodziny, odwadniali teren, budowali wiatraki i osuszali pola. W tej części wystawy dowiesz się, skąd i dlaczego na Żuławach znaleźli się menonici, jak powstawały poldery i kim tak naprawdę była Anna German.
Być może lepiej też zrozumiesz, że Żuławy od wieków były terenem osadniczym. Zawsze ktoś tu przyjeżdżał i się osiedlał, potem ktoś odchodził i w to miejsce przyjeżdżał ktoś nowy. I tak jest do dziś. Po drugiej wojnie światowej przesiedlono tu wielu ludzi z centralnej i południowo-wschodniej Polski. Kiedy ich potomkowie wyemigrowali do Trójmiasta, Elbląga i jeszcze dalej, w poszukiwaniu lepszego życia, na Żuławy zaczęli ściągać pasjonaci i ludzie zakochani w płaskim krajobrazie. Współcześnie ta tradycja coraz bardziej ożywa. Być może we wrześniu zeszłego roku miałeś okazję uczestniczyć w IV Dniu Osadnika – imprezie plenerowej z rekonstruktorami odtwarzającymi pierwsze powojenne lata, gdy rzesze ludności osiedlały się w opuszczonych domach i na porzuconych gospodarstwach. Jeśli nie, zachęcam Cię do uczestnictwa w tej imprezie w przyszłym roku.
Jeśli natomiast w ogóle nie byłeś jeszcze na Żuławach, koniecznie zacznij od Żuławskiego Parku Historycznego w Nowym Dworze Gdańskim (ul. Kopernika 17). Oprócz smutnych historii, odkryjesz w końcu zagadkę, co to jest ten Machandel i dlaczego na Żuławach wypijano go z dużego, 1,5 litrowego kufla, a w ceremoniale z Wolnego Miasta Gdańska nadziewano suszoną śliwkę na wykałaczkę, aby ją złamać po popiciu trunkiem zjedzonego owocu.
Zobaczysz też w jakich butelkach Peter Stobbe produkował najsłynniejszą na Żuławach wódkę, przekonasz się ile ludzi pracowało wówczas w tym przemyśle i dowiesz się, dlaczego więcej ludzi utrzymywało się z produkcji i dystrybucji wódki niż z rolnictwa. A to wciąż dopiero początek Twojej przygody z Żuławami.
Możesz oglądać domy podcieniowe, ale nie do każdego wejdziesz.
Możesz pokonywać kilometry na rowerze, ale nie o wszystkim wyszumią Ci wierzby.
Możesz penetrować ruiny kościołów, ale nie wszystko powiedzą Ci stale na pomenonickich cmentarzach.
Żuławski Park Historyczny to dobre miejsce, żeby zacząć.
Niech będzie to Twój punkt zaczepienia. Twój początek Nici Ariadny. Po nim dojdziesz do kłębka i zanim się zorientujesz, zachorujesz na tajemnicze Żuławy, jak wszyscy Ci, których ogarnia gorączka porannych mgieł, zakurzonych strychów i żółtego rzepaku.
Nie minie chwila, a poznasz ludzi, którzy opowiedzą Ci jeszcze bardziej niesamowite historie. Wystarczy, że uważnie nadstawisz ucha i zaczniesz patrzeć na Żuławy jak na krainę, którą warto cały czas odkrywać. W końcu będziesz chciał rzucić wszystko i wyjechać na Żuławy. Bo one takie właśnie są.
Tajemnicze.
Spokojne.
Nurtujące.
Fascynuje mnie krajobraz płaski jak patelnia do naleśników, a jednocześnie zostawiający trwały ślad w pamięci, malując w niej żółte od kwitnących rzepaków dywany i wierzby samotnie pochylające się nad kanałami. Żuławy trudno jest zrozumieć. Bardziej niż zwiedzić, łatwiej je poczuć. Jest jedno miejsce, które ułatwia to trudne na pozór zadanie.
Chcesz zwiedzać Żuławy? Nowy Dwór Gdański na start
Nowy Dwór Gdański zasługuje na tytuł Stolicy Żuław. To właśnie tu od kilku lat działa Żuławski Park Historyczny z największą wystawą o Żuławach. W Parku, niczym w magicznej skrzyni, zachowały się ulotne historie Żuław. Historia regionu przeplata się z historią jego poszczególnych mieszkańców, a wiedza wyniesiona z opowieści i tablic informacyjnych pozwala inaczej spojrzeć na zachowane jeszcze nieliczne wiatraki, domy podcieniowe i żyzne pola roztaczające się wokół głównych żuławskich dróg.Żuławski Park Historyczny jest jak schowana na strychu skrzynia, w której – każde dziecko to wie – kryją się ukryte skarby. Pamiątki rodzinne, historie z życia, zdjęcia, płyty, stare narzędzia. Żuławski Park Historyczny ma nawet dosłownie taki strych. Jeśli uwielbiasz baraszkować po takich miejscach, będziesz w raju. Stare radia i maszyny do pisania, aparaty telefoniczne i maselnice, centryfugi i urządzenia do ściągania butów przyprawią o bicie serca każdego poszukiwacza zaginionych skarbów. Nie tylko przypomnisz sobie z rozrzewnieniem czasy swojego dzieciństwa, ale z łezką w oku dodasz, że Twoja „babcia też taki miała…”. Zanim jednak dotrzesz na strych, po drodze dowiesz się wielu ciekawostek o Żuławach i ich mieszkańcach.
Kiedyś mleczarnia i magazyn, dziś - muzeum pełne żuławskich historii
Wycieczka przez historię Żuław zaczyna się na parterze budynku Żuławskiego Parku Historycznego, który kiedyś był mleczarnią. Nie wiem, czy wiesz, ale dawny Nowy Dwór Gdański (wówczas Tiegenhof) słynął z produkcji serów typu szwajcarskiego (ementaler) i tylżyckiego. W okresie Wolnego Miasta Gdańska, w którego granicach znalazł się Tiegenhof, większość mleczarni należała do Szwajcarów, takich jak rodzina Kriege, która dzierżawiła i zarządzała m.in. tutejszą mleczarnią. W czasie wojny ich majątek został znacjonalizowany, a po wojnie Szwajcarzy otrzymali za niego odszkodowanie.Potem w miejscu, które zwiedzasz, urządzono magazyn łupów armii radzieckiej, a w czasach tzw. nowoczesnych, aczkolwiek jeszcze przed moimi narodzinami, m.in. magazyny Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska". Dopiero w 1994 roku pasjonaci ze Stowarzyszenia Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego "Klub Nowodworski", przy aprobacie i wsparciu ówczesnych władz samorządowych, otworzyli Muzeum Żuławskie. Po kilkunastu zaś latach rozpoczęła się kompleksowa przebudowa, aby w 2011 roku ukazać całe piękno budynku wraz z tematycznymi wystawami Żuławskiego Parku Historycznego, które za chwilę będziesz oglądać.
Kiedy zwiedzaliśmy Żuławski Park Historyczny z regionalistą Markiem Opitzem i burmistrzem Nowego Dworu Gdańskiego Jackiem Michalskim, Marek największą uwagę skupił na zabytkowym fragmencie wiatraka odwadniającego z Ostaszewa, których na Żuławach były kiedyś setki, a po ostatnim pozostały właśnie te resztki w Parku. Dzisiaj to najcenniejszy eksponat żuławski i jeśli zostałyby Ci ostatnie bajty na karcie aparatu, to masz sfotografować właśnie ten stary, drewniany, niepozorny fragment. A jeśli zostanie Ci miejsca na dwa zdjęcia, to za chwilę opowiem, na co warto je wykorzystać.
Wzruszające historie dawnych mieszkańców Żuław
Zanim przejdę do wzruszających historii, które opowiada wystawa, zwrócę Twoją uwagę na pompę do odwadniania Żuław. To twoje drugie zdjęcie. Dzięki eksponatowi z pompą lepiej zrozumiesz realia, w jakich od wieków żyją Żuławiacy. Twoje zadanie polega na odpompowaniu nadmiaru wody, która zalega na depresyjnym terenie delty Wisły. Machasz więc rączką od pompy i idzie Ci to jak z płatka. Zadowolony z siebie stajesz dumnie przy tablicy meldując, że zadanie wykonane. Ale co to? Gdy tylko przestałeś pompować, wody na Żuławach znowu przybywa. Jak to możliwe?No właśnie. To jest codzienność Żuławiaków. Woda wciąż jest tu potencjalnym zagrożeniem. Dlatego teren ten wiele zawdzięcza ludziom, którzy zbudowali tu sieć kanałów melioracyjnych, a dziś utrzymują je i dbają o bezpieczeństwo regionu i mieszkańców. Chwila nieuwagi, braku czujności i woda już czeka, aby ponownie wedrzeć się na ten płaski, depresyjny teren.
Oglądając kolejne eksponaty na parterze budynku, mijasz przedwojenną makietę miasta, zabytkowe sanie i intarsjowane drzwi wejściowe do jednego z żuławskich domów. I tak natykasz się na kolejną niesamowitą pamiątkę. Tę, na którą powinieneś wykorzystać ostatnie zdjęcie w Twoim aparacie.
To niepozorny pęk kluczy, za którym kryje się niezwykła historia.
Tymi kluczami ostatnie drzwi za sobą zamknęła pani Käthe Korella, mama małego Heinricha, który jako 80-latek powrócił do swojego rodzinnego miasta, aby przekazać klucze dla muzeum. Po zamknięciu szczelnie wszystkich pomieszczeń, Käthe wrzuciła klucze do torebki, którą miała przy sobie przez całą drogę ewakuacji w styczniu 1945 roku. Także w trakcie zatonięcia statku Wilhelm Gustloff, którym niemieccy uciekinierzy przed armią radziecką próbowali przedostać się do Niemiec. Heinrich z matką ocaleli z katastrofy w pierwszej łodzi ratunkowej spuszczonej z Gustloffa. Mieli dużo więcej szczęścia niż prawie dziesięć tysięcy osób, które zatonęły na skutek storpedowania okrętu przez armię radzicką. Klucze zaś przetrwały w torebce przyciśniętej do piersi pani Korelli, która cały czas miała nadzieję, że rodzinny Tiegenhof opuszczają tylko na krótko, i że wkrótce będzie mogła tu ponownie otworzyć swoją cukiernię. Pęk kluczy wrócił do Nowego Dworu Gdańskiego po 66 latach
Żuławy - tu zawsze ktoś przyjeżdżał. I odjeżdżał
Wydaje Ci się, że przedwojenne Żuławy to skomplikowana historia? Że trudno sobie wyobrazić wymianę prawie 100% tutejszej ludności w końcówce drugiej wojny światowej? W takim razie zapraszam na piętro.Dla odmiany tu dowiesz się, co na Żuławach porabiali przybysze z Niderlandów i północnych Niemiec. Ci z kolei uciekali przed prześladowaniami religijnymi i schronienie znaleźli w przyjaznym protestantom regionie. Zakładali tu gospodarstwa, rodziny, odwadniali teren, budowali wiatraki i osuszali pola. W tej części wystawy dowiesz się, skąd i dlaczego na Żuławach znaleźli się menonici, jak powstawały poldery i kim tak naprawdę była Anna German.
Być może lepiej też zrozumiesz, że Żuławy od wieków były terenem osadniczym. Zawsze ktoś tu przyjeżdżał i się osiedlał, potem ktoś odchodził i w to miejsce przyjeżdżał ktoś nowy. I tak jest do dziś. Po drugiej wojnie światowej przesiedlono tu wielu ludzi z centralnej i południowo-wschodniej Polski. Kiedy ich potomkowie wyemigrowali do Trójmiasta, Elbląga i jeszcze dalej, w poszukiwaniu lepszego życia, na Żuławy zaczęli ściągać pasjonaci i ludzie zakochani w płaskim krajobrazie. Współcześnie ta tradycja coraz bardziej ożywa. Być może we wrześniu zeszłego roku miałeś okazję uczestniczyć w IV Dniu Osadnika – imprezie plenerowej z rekonstruktorami odtwarzającymi pierwsze powojenne lata, gdy rzesze ludności osiedlały się w opuszczonych domach i na porzuconych gospodarstwach. Jeśli nie, zachęcam Cię do uczestnictwa w tej imprezie w przyszłym roku.
Jeśli natomiast w ogóle nie byłeś jeszcze na Żuławach, koniecznie zacznij od Żuławskiego Parku Historycznego w Nowym Dworze Gdańskim (ul. Kopernika 17). Oprócz smutnych historii, odkryjesz w końcu zagadkę, co to jest ten Machandel i dlaczego na Żuławach wypijano go z dużego, 1,5 litrowego kufla, a w ceremoniale z Wolnego Miasta Gdańska nadziewano suszoną śliwkę na wykałaczkę, aby ją złamać po popiciu trunkiem zjedzonego owocu.
Zobaczysz też w jakich butelkach Peter Stobbe produkował najsłynniejszą na Żuławach wódkę, przekonasz się ile ludzi pracowało wówczas w tym przemyśle i dowiesz się, dlaczego więcej ludzi utrzymywało się z produkcji i dystrybucji wódki niż z rolnictwa. A to wciąż dopiero początek Twojej przygody z Żuławami.
Jak zwiedzać Żuławy?
Niewiele jest miejsc na Żuławach, gdzie masz okazję liznąć trochę historii i kontekstu, żeby zorientować się, o co chodzi w tym regionie i chociaż trochę go odkryć.Możesz oglądać domy podcieniowe, ale nie do każdego wejdziesz.
Możesz pokonywać kilometry na rowerze, ale nie o wszystkim wyszumią Ci wierzby.
Możesz penetrować ruiny kościołów, ale nie wszystko powiedzą Ci stale na pomenonickich cmentarzach.
Żuławski Park Historyczny to dobre miejsce, żeby zacząć.
Niech będzie to Twój punkt zaczepienia. Twój początek Nici Ariadny. Po nim dojdziesz do kłębka i zanim się zorientujesz, zachorujesz na tajemnicze Żuławy, jak wszyscy Ci, których ogarnia gorączka porannych mgieł, zakurzonych strychów i żółtego rzepaku.
Nie minie chwila, a poznasz ludzi, którzy opowiedzą Ci jeszcze bardziej niesamowite historie. Wystarczy, że uważnie nadstawisz ucha i zaczniesz patrzeć na Żuławy jak na krainę, którą warto cały czas odkrywać. W końcu będziesz chciał rzucić wszystko i wyjechać na Żuławy. Bo one takie właśnie są.
Tajemnicze.
Spokojne.
Nurtujące.
Podoba Ci się to miejsce? Podaj dalej.
Znasz już to miejsce? Wybierasz się? A może masz w planach urlop na Żuławach? Daj nam znać w komentarzu. Dziękujemy też za każde udostępnienie :)Co powiesz na Żuławy? Zacznij do miasta, które zasługuje na tytuł Stolicy Żuław. Nie dość, że wsiądziesz tu na pokład...
Opublikowany przez Ruszaj w Drogę na 28 lutego 2018
Warto też odwiedzić Cyganek Żelichowo. Kościół/ Cerkiew Św. Mikołaja, Dom podcieniowy i " ogrodek cmentarny". A może ktoś trafić akurat na ślub w Cerkwi i wesele w sąsiadującym Dworku. Uroczy zakątek z duszą.
OdpowiedzUsuńWłaśnie na najbliższą Majówkę wybieramy się z mężem na Żuławy.Już kupiłam bilety na rejs statkiem po suchym lądzie do Buczyńca.Zwiedzimy też kilka miejscowości, w których jeszcze nie byliśmy,a do których nas zachęciliście. Jak starczy czasu pojedziemy kolejką wąskotorową.Nie będzie to nasz pierwszy pobyt na Żuławach.Warto wybrać się w te strony pod koniec czerwca, by zobaczyć niesamowicie kwitnące pola rumianków, maków i chabrów.No i te niesamowite domy podcieniowe.Już się cieszę!
OdpowiedzUsuń