Przejechaliśmy kamperem wschodnią Polskę – od Jeziora Hańcza aż po Podkarpacie. Bite dwa tygodnie szlajaliśmy się siedmiometrowym wehikułem po polskich drogach i kempingach. Dla mnie była to zupełnie nowa przygoda i zupełnie nowe odkrycie. W dzisiejszym wpisie zebrałam najdziwniejsze pytania i spostrzeżenia oraz sugestie, które możesz mieć lub potrzebować, jeśli pierwszy raz wybierasz się w podróż kamperem. Bez lukru. Bez ściemy. Samo życie.
Poniższe pytania sami sobie zadawaliśmy, gdy ruszaliśmy w drogę. I sami szukaliśmy na nie odpowiedzi na różnych forach, stronach internetowych i w przewodnikach. Po powrocie zebraliśmy zebraliśmy do przysłowiowej kupy i dajemy Ci w formie gotowego formularza „Pytań i odpowiedzi”, razem z przydatnymi linkami, z których sami korzystaliśmy. Doświadczeni kamperowcy mogą czuć się rozczarowani, bo oni to wszystko przecież wiedzą. Ich rady są tym milej widziane w komentarzach pod tym postem.
W moich marzeniach przemieszczaliśmy się co kilka dni głównymi drogami, kempingując z rozłożoną markizą i rozstawionym stołem oraz leżakami. Nawet obawiałam się, że mogę się nudzić, dlatego zabrałam ze sobą trzy książki, kolorowankę dla dorosłych i scrabble. W rzeczywistości prawie codziennie spaliśmy w innym miejscu, ani razu nie rozłożyliśmy markizy, a kolorowanka gdzieś mi się zapodziała.
Zwiedzaliśmy po naszemu. Czyli intensywnie i dużo. Kamper zmieścił się na większości dróg i zakrętów. Pokonywał nawet te polne i na wzniesieniach, choć przyznam, że czasem wychodziło z tego niezłe widowisko. Na parkingu też dawał radę. Stając w poprzek zajmował tylko trzy miejsca.
Oczywiście kiedy parkowaliśmy w miastach na dziko, człowiek z automatu robi się bardziej czujny. Czy nikt się nie kręci, czy czegoś nie zmajstruje przy wozie, czy nie ściągnie tablic magnetycznych.
Ale wynika to raczej z tego, że nie znaliśmy tych miejsc i każdy dziwny odgłos potrafił nas obudzić w różnych dziwnych porach nocy. Czasem przy aucie kręcił się jakiś pies, czasem lis, czasem było słychać, że ktoś podchodzi, ogląda i komentuje. Raz nawet ktoś nas rozpoznał. Słyszałam jak mówi: „faktycznie, oni mieli ruszać w Polskę kamperem!”
Ale generalnie można powiedzieć, że w Polsce jest bezpiecznie. Nasi znajomi, którzy jeździli kamperami też to potwierdzają. Jeszcze spokojniej jest na płatnych kempingach, a już w szczególności tych na tyłach czyjegoś domu albo za zamykaną bramą. To wtedy wysypialiśmy się najlepiej.
Kamper może parkować wszędzie tam, gdzie się zmieści i nie utrudnia życia innym. Na przykład na dużym parkingu. Gdzie w mieście można spotkać duże, darmowe parkingi? Przy kościołach, cmentarzach i dużych centrach handlowych (tylko uwaga na znaki - niektóre centra radośnie ogłaszają możliwość odholowania pojazdu, gdy stoi się na nich dłużej niż 4 godziny!) .
Można też zatrzymywać się na przeznaczonych do tego kempingach. To są właśnie te miejsca, gdzie można rozkładać markizy, stoły, krzesła i cały kram. I tu zaczynają się schody. Takich miejsc jest bardzo mało - szczególnie we wschodniej Polsce - albo nie ma ich wcale, są płatne (czasem za dużo!), a ich standard często pozostawia wiele do życzenia.
Można też parkować na dziko na przykład w lesie albo tam, gdzie nie ma zakazów. W wyszukiwaniu miejsc do dzikich noclegów pomogła nam ta mapka stworzona przez społeczność forum karawaningowiec.eu
Całkiem niezłym pomysłem wydawało nam się parkowanie pod kościołem, zwłaszcza pod bazyliką. To dlatego, że zazwyczaj pod kościołami są duże parkingi, z których korzysta się głównie w niedziele. W pozostałe dni tygodnia, a zwłaszcza w nocy, to wolne place.
Tylko w takim przypadku warto wiedzieć, że: o godzinie 21 zwykle jest Apel Jasnogórski, przed 22 niektóre dzwony wygrywają „Maryjo, Królowo Polski…”, te same dzwony potrafią wołać wiernych na mszę już od 6 rano, a zaraz potem następuje intonacja „Kiedy ranne wstają zorze…”
A, no i nie jest dobrym pomysłem nocowanie z soboty na niedzielę, bo wtedy na takim parkingu robi się naprawdę gwarno. A jeśli kamper zajmuje 3 normalne miejsca postojowe, to przykazanie miłości bliźniego może być poważnie wystawione na próbę.
Gdzie jeszcze nocowaliśmy? Na parkingu w środku lasu, pod siedzibą Suwalskiego Parku Krajobrazowego, w centrum miasta przy cmentarzu (spokojne towarzystwo!), na parkingu na obrzeżu osiedla mieszkaniowego, przy sanktuarium maryjnym, na placu obok rynku w dzień handlowy (to nie był dobry pomysł), na placu dworca kolejowego, na gminnym polu namiotowym i na leśnym placu tuż przed bramą atrakcji turystycznej.
Podobało nam się też w Starej Szkole w Górecku Starym. Pan Marian zaczepił nas na Facebooku i zaprosił do siebie. Mieliśmy zostać na jedną noc. Zostaliśmy na dwie. I tu także urzekł nas Park Narodowy – tym razem Roztoczański. Cały dzień jeździliśmy po nim na rowerach. Spotkaliśmy tu też bardzo fajne towarzystwo, które nas gorąco przyjęło. Będziemy to długo wspominać.
Świetnie było też w Białowieży w ogródku agroturystyki u Kołodzieja. Zajęliśmy jedno z 4 miejsc dostępnych dla kamperów, a w wolnej chwili rozmawialiśmy z dowcipnym gospodarzem i karmiliśmy hodowane przez niego urocze króliki.
To, co najbardziej uwiera mnie w takich kempingach, to naprawdę słabiutki standard. Ile może kosztować słuchawka od prysznica? Kilkanaście złotych? To dlaczego w łazience, za skorzystanie z której właściciel bierze pieniądze, słuchawka jest zniszczona, a kotara nie pamięta w jakim sklepie została kupiona. Brud i „tumiwisizm” to najgorszy grzech właścicieli takich kempingów. Jest woda, no jest. A że nie ma ciepłej? A kto powiedział, że musi być? Taka szara bylejakość. I jak tu zapraszać zagranicznych gości?
Maciej miał szczerą nadzieję, że nie wszystkie kempingi tak właśnie wyglądają. I w końcu, gdy już pożegnał mnie na dworcu w Rzeszowie, trafił na taki kemping w Tarnowie. Słyszał, że to najlepszy kemping w Małopolsce i jak to on – pojechał to sprawdzić. Z jego relacji wynikało, że kemping 202 w Tarnowie, to rzeczywiście nieporównywalnie lepsze miejsce niż te, na których spaliśmy, gdy podróżowaliśmy razem.
Taki, którym my podróżowaliśmy, to zabawka za ok. 300 tys. zł. Czyli w sumie zamiast mieszkania można kupić sobie kampera :) Górnej granicy nie znam. Domyślam się, że jest daleko posunięta…
Przykładowo u Pani Marioli standardowe wynajęcie kampera to koszt 300 zł/doba w sezonie średnim i 400 zł/doba w sezonie tzw. wysokim + VAT. Do tego kaucja 5 tys. zł + ew. inne opłaty.
Parkowanie na ogólnodostępnych parkingach jest darmowe. Ale już ceny na kempingach kształtują się różnie. Najmniej zapłaciliśmy chyba niecałe 40 zł za dobę za dwie osoby. Górna granica to może być nawet powyżej 100 zł za dobę. Każdy kemping ma inaczej skonstruowany cennik. Zwykle jest to koszt za osobę + dodatkowo za prąd. Czasem osobno płaci się za prysznic, czasem za ciepłą wodę i czasem osobno za ustawienie kampera na polu. Dlatego czasem prysznica się po prostu nie bierze lub korzysta z tego w kamperze. Ale wtedy pojawia się kolejny problem – co zrobić z tzw. szarą wodą?
To, czego nie powinno się robić, to spuszczać tej wody pod siebie. Nie tylko zanieczyszcza to środowisko, ale można się np. w błocie z takiej wody… zakopać. Na szczęście to nie była nasza przygoda.
Kota można wyprowadzać do dowolnej ubikacji – choćby tej na stacji benzynowej. Działa to podobnie jak taki mikro toitoi, więc jest luz. Dobrze zapytać wcześniej obsługę stacji, czy możemy opróżnić pojemnik. Na mniejszych stacjach obsługa może się zdziwić, gdy wchodzimy do toalety ze zbiornikiem w kolorze wojskowego moro.
My korzystaliśmy z kamperowej toalety w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, bo z dostępem do publicznej toalety na szczęście w naszym kraju nie ma problemu. I dzięki temu kota wyprowadziliśmy tylko kilka razy.
Żeby mieć dostęp do takiej wody, przydadzą się dwa sprzęty: wąż i konewka. Ten pierwszy w przypadku, gdy jest kran, pod który możemy go podłączyć i lać wodę prosto do zbiornika kampera. Konewka będzie potrzebna, jeśli nie ma innego wyjścia. My jej nie potrzebowaliśmy.
A potem Maciej wykombinował, że przecież może kupić przetwornicę i ładować komputer w czasie jazdy. No i to już był epokowy wynalazek! Byliśmy niemal samowystarczalni. Do tego stopnia, że na dwóch kempingach, za które płaciliśmy (!), nie korzystaliśmy z prądu.
Jeśli już musieliśmy z prądu korzystać, to zwyczajnie braliśmy przedłużacz i podłączaliśmy kampera do gniazdka, jak podłącza się bożonarodzeniową choinkę. Wystarczy zwykły konkakt. Nic szczególnie skomplikowanego.
Lodówka przydawała się nam cały czas. Mogliśmy zrobić sobie zapasy i przez kilka dni przyrządzać samemu śniadania i obiady. Dzięki niej mogliśmy też kupić na zapas na przykład sery w Wiżajnach albo pieremiacze w Białej Podlaskiej i mieć pewność, że wytrzymają kilka dni.
„Zobacz Kasia: 9 stopni na zewnątrz…”, „…o, już 7…”, … patrz, już tylko 6!”. Brrr…
Amplitudy temperatur były nie do zniesienia. Już drugiej nocy zaczęliśmy się w aucie dogrzewać. I wtedy nagle świat stawał się piękny, bo w środku mieliśmy od 21-23 stopni! Można było spać w piżamach pod kołderką. A czasem nawet bez :)
Ogrzewanie w naszym kamperze działało na gaz. Nasz kamper miał dwie 11 kg butle z gazem. Takie zwykłe, które kupują właściciele domków letniskowych. W turystycznych miejscowościach znajdziesz je bez problemu w przydomowych "punktach wymiany butli" lub na stacjach benzynowych.
My nie oszczędzaliśmy. Dogrzewaliśmy się codziennie i w ciągu trzech tygodni zużyliśmy dwie. Taka jedna butla kosztuje od 35 do 70 zł - zależy gdzie ją wymienimy.
Koniecznie musisz poznać wymiary swojego pojazdu, inaczej możesz mieć prawdziwe kłopoty. My co prawda tylko raz musieliśmy zawrócić z drogi gdy było już pewne, że się nie zmieścimy pod mostem, ale ta wiedza naprawdę się przydaje. Nasz 7 metrowy kamper ważył około 3 ton i był wysoki na ok. 2,8 m.
Maciej mówi, że do jazdy kamperem bardzo łatwo się przyzwyczaić. Najtrudniejsze są pierwsze godziny: trzeba uważać przy przejeździe przez bramy, nauczyć się patrzeć w kamerę cofania, trzeba trzymać się środka jezdni, pokonywać większe zakręty bez wjeżdżania na krawężniki, pamiętać, że nie zmieścimy się na parkingu w miejscu przeznaczonym dla auta osobowego i podobne tam detale. Ale nie jest to nic trudnego. Na dobrą sprawę już po kilku dniach można zapomnieć, że prowadzi się 7-metrowego potwora.
Do naszego kampera wlewaliśmy olej napędowy i komputer pokazał nam średnie spalanie dla całej wycieczki: 9.1 litra/100km.
A trochę się naliczył, bo przez trzy tygodnie przejechaliśmy nim ponad 3750 kilometrów. Na równiutkiej autostradzie gdy jechaliśmy 90-100 km/h spalaliśmy trochę ponad 8 litrów, w mieście trochę więcej. Nie jest więc źle.
Były momenty, że zawyżaliśmy średnią. Na przykład przy stromym podjeździe na sowiogórskiej serpentynie komputer pokazywał, że spalamy nawet 35 litrów / 100km. Aż chciało się wysiąść i samemu go popchać. Ale potem przypominaliśmy sobie jaki jest wielki. Potrzebna była tylko chwila cierpliwości.
W trakcie wycieczki zużyliśmy 350 litrów paliwa. A to kosztowało nas 1500 zł.
Masz potrzebę – w każdej chwili możesz przesiąść się na rower. Nie chce ci się ruszać – rozkładasz koc albo leżak nad rzeką i czytasz książkę. Robisz dokładnie to, na co masz ochotę, z pewnością, że zawsze masz czystą pościel i wygodne łóżko oraz ciepłe pomieszczenie. To, czego nie wiesz, to gdzie będziesz spał jutro. I to jest w podróżowaniu kamperem najpiękniejsze. Domyślam się, że od takiego podróżowania można się poważnie uzależnić.
Jeśli przygotowujesz się do kamperowej przygody po Polsce, to najlepiej przejrzyj fora internetowe o caravaningu (jest ich kilka) lub skorzystaj z naszych przewodników i sprawdź we własnym zakresie, czy da się do tych miejsc dojechać kamperem:
Oczywiście wszystko zależy od modelu. Są kampery mniejsze, czteroosobowe, są większe – takie jak nasz. Ale naprawdę nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby jeszcze podróżować z nami. Ma to sens, jeśli faktycznie rozbijamy się na kamping, bo wtedy (podobno) życie toczy się poza kamperem, a w samochodzie się głównie śpi. W naszym przypadku było na odwrót – jeśli czegoś nie zwiedzaliśmy, to jedynym sensownym rozwiązaniem było siedzieć w budzie i się dogrzewać. Podróżowanie po Polsce w drugiej połowie września to dość ryzykowna sprawa.
Pierwsze dni życia "po kamperze" były trudne. Z rozrzewnieniem oglądałam relacje z naszej podróży na Facebook'u i zazdrościłam Maćkowi, że on jeszcze jedzie.
Od dziś zaczynamy kombinować co zrobić, żeby w przyszłym roku też nim gdzieś pojechać.
Poniższe pytania sami sobie zadawaliśmy, gdy ruszaliśmy w drogę. I sami szukaliśmy na nie odpowiedzi na różnych forach, stronach internetowych i w przewodnikach. Po powrocie zebraliśmy zebraliśmy do przysłowiowej kupy i dajemy Ci w formie gotowego formularza „Pytań i odpowiedzi”, razem z przydatnymi linkami, z których sami korzystaliśmy. Doświadczeni kamperowcy mogą czuć się rozczarowani, bo oni to wszystko przecież wiedzą. Ich rady są tym milej widziane w komentarzach pod tym postem.
1. Czy kamperem da się podróżować po Polsce?
Da się, ale to specyficzna rozrywka. Zwłaszcza, gdy podróżuje się z Maćkiem. Dlatego, że wyobrażenie a rzeczywistość takiej podróży, to dwa różne światy.W moich marzeniach przemieszczaliśmy się co kilka dni głównymi drogami, kempingując z rozłożoną markizą i rozstawionym stołem oraz leżakami. Nawet obawiałam się, że mogę się nudzić, dlatego zabrałam ze sobą trzy książki, kolorowankę dla dorosłych i scrabble. W rzeczywistości prawie codziennie spaliśmy w innym miejscu, ani razu nie rozłożyliśmy markizy, a kolorowanka gdzieś mi się zapodziała.
Zwiedzaliśmy po naszemu. Czyli intensywnie i dużo. Kamper zmieścił się na większości dróg i zakrętów. Pokonywał nawet te polne i na wzniesieniach, choć przyznam, że czasem wychodziło z tego niezłe widowisko. Na parkingu też dawał radę. Stając w poprzek zajmował tylko trzy miejsca.
2. Czy podróżowanie w Polsce kamperem jest bezpieczne?
Trudno powiedzieć. Nas nic złego nie spotkało. Drogi mamy już całkiem niezłe, także (a czasem zwłaszcza) te gminne. Hitem była podróż przez asfaltową drogę przez pola w Dolinie Sanu, wąskiej na jeden pojazd, biegnącej raz w górę raz w dół. Jeśli można dojechać takim autem w takie miejsca, to jest naprawdę nieźle.Oczywiście kiedy parkowaliśmy w miastach na dziko, człowiek z automatu robi się bardziej czujny. Czy nikt się nie kręci, czy czegoś nie zmajstruje przy wozie, czy nie ściągnie tablic magnetycznych.
Ale wynika to raczej z tego, że nie znaliśmy tych miejsc i każdy dziwny odgłos potrafił nas obudzić w różnych dziwnych porach nocy. Czasem przy aucie kręcił się jakiś pies, czasem lis, czasem było słychać, że ktoś podchodzi, ogląda i komentuje. Raz nawet ktoś nas rozpoznał. Słyszałam jak mówi: „faktycznie, oni mieli ruszać w Polskę kamperem!”
Ale generalnie można powiedzieć, że w Polsce jest bezpiecznie. Nasi znajomi, którzy jeździli kamperami też to potwierdzają. Jeszcze spokojniej jest na płatnych kempingach, a już w szczególności tych na tyłach czyjegoś domu albo za zamykaną bramą. To wtedy wysypialiśmy się najlepiej.
3. Gdzie można nocować kamperem?
Niemal wszędzie. Kamper w Polsce jest traktowany jak samochód osobowy, co oznacza, że ani nie trzeba mieć specjalnych uprawnień do kierowania, ani nie stosuje się do niego innych przepisów. Do prowadzenia naszego kampera (i podobnych do naszego) wystarczyło prawo jazdy kategorii B (osobowe).Kamper może parkować wszędzie tam, gdzie się zmieści i nie utrudnia życia innym. Na przykład na dużym parkingu. Gdzie w mieście można spotkać duże, darmowe parkingi? Przy kościołach, cmentarzach i dużych centrach handlowych (tylko uwaga na znaki - niektóre centra radośnie ogłaszają możliwość odholowania pojazdu, gdy stoi się na nich dłużej niż 4 godziny!) .
Można też zatrzymywać się na przeznaczonych do tego kempingach. To są właśnie te miejsca, gdzie można rozkładać markizy, stoły, krzesła i cały kram. I tu zaczynają się schody. Takich miejsc jest bardzo mało - szczególnie we wschodniej Polsce - albo nie ma ich wcale, są płatne (czasem za dużo!), a ich standard często pozostawia wiele do życzenia.
Można też parkować na dziko na przykład w lesie albo tam, gdzie nie ma zakazów. W wyszukiwaniu miejsc do dzikich noclegów pomogła nam ta mapka stworzona przez społeczność forum karawaningowiec.eu
Całkiem niezłym pomysłem wydawało nam się parkowanie pod kościołem, zwłaszcza pod bazyliką. To dlatego, że zazwyczaj pod kościołami są duże parkingi, z których korzysta się głównie w niedziele. W pozostałe dni tygodnia, a zwłaszcza w nocy, to wolne place.
Tylko w takim przypadku warto wiedzieć, że: o godzinie 21 zwykle jest Apel Jasnogórski, przed 22 niektóre dzwony wygrywają „Maryjo, Królowo Polski…”, te same dzwony potrafią wołać wiernych na mszę już od 6 rano, a zaraz potem następuje intonacja „Kiedy ranne wstają zorze…”
A, no i nie jest dobrym pomysłem nocowanie z soboty na niedzielę, bo wtedy na takim parkingu robi się naprawdę gwarno. A jeśli kamper zajmuje 3 normalne miejsca postojowe, to przykazanie miłości bliźniego może być poważnie wystawione na próbę.
Gdzie jeszcze nocowaliśmy? Na parkingu w środku lasu, pod siedzibą Suwalskiego Parku Krajobrazowego, w centrum miasta przy cmentarzu (spokojne towarzystwo!), na parkingu na obrzeżu osiedla mieszkaniowego, przy sanktuarium maryjnym, na placu obok rynku w dzień handlowy (to nie był dobry pomysł), na placu dworca kolejowego, na gminnym polu namiotowym i na leśnym placu tuż przed bramą atrakcji turystycznej.
4. Jakie były najfajniejsze miejsca, w których nocowaliśmy?
Bardzo nam się podobało w Biebrzańskim Parku Narodowym. Kemping nazywał się „Dolina Biebrzy” i mieścił się we Wroceniu. Urzekło nas przede wszystkim miejsce. Zatrzymaliśmy się nad samym brzegiem Biebrzy. Parząc kawę z okna widziałam mgły snujące się po rzece. W południe mogliśmy wypożyczyć kajaki i popłynąć w górę Biebrzy do Dolistowa i z powrotem. To było fajne miejsce.Podobało nam się też w Starej Szkole w Górecku Starym. Pan Marian zaczepił nas na Facebooku i zaprosił do siebie. Mieliśmy zostać na jedną noc. Zostaliśmy na dwie. I tu także urzekł nas Park Narodowy – tym razem Roztoczański. Cały dzień jeździliśmy po nim na rowerach. Spotkaliśmy tu też bardzo fajne towarzystwo, które nas gorąco przyjęło. Będziemy to długo wspominać.
Świetnie było też w Białowieży w ogródku agroturystyki u Kołodzieja. Zajęliśmy jedno z 4 miejsc dostępnych dla kamperów, a w wolnej chwili rozmawialiśmy z dowcipnym gospodarzem i karmiliśmy hodowane przez niego urocze króliki.
5. Jaki standard panuje na kempingach w Polsce?
Z tym bywa bardzo różnie. Największym problemem jest słaba baza takich kempingów dla kamperów, zwłaszcza w obrębie większych miast i zwłaszcza we wschodniej Polsce. Często są to po prostu pola namiotowe, których właściciel pozwala zatrzymać się kamperom. Bywa, że w takich miejscach nie ma np. gdzie spuścić szarej wody, a to już może być problem.To, co najbardziej uwiera mnie w takich kempingach, to naprawdę słabiutki standard. Ile może kosztować słuchawka od prysznica? Kilkanaście złotych? To dlaczego w łazience, za skorzystanie z której właściciel bierze pieniądze, słuchawka jest zniszczona, a kotara nie pamięta w jakim sklepie została kupiona. Brud i „tumiwisizm” to najgorszy grzech właścicieli takich kempingów. Jest woda, no jest. A że nie ma ciepłej? A kto powiedział, że musi być? Taka szara bylejakość. I jak tu zapraszać zagranicznych gości?
Maciej miał szczerą nadzieję, że nie wszystkie kempingi tak właśnie wyglądają. I w końcu, gdy już pożegnał mnie na dworcu w Rzeszowie, trafił na taki kemping w Tarnowie. Słyszał, że to najlepszy kemping w Małopolsce i jak to on – pojechał to sprawdzić. Z jego relacji wynikało, że kemping 202 w Tarnowie, to rzeczywiście nieporównywalnie lepsze miejsce niż te, na których spaliśmy, gdy podróżowaliśmy razem.
Maciej: Campingi, które widzieliśmy podsumowałbym jednym słowem: "turystyczne". Bez żadnych wygód, często z usterkami, czasem bez zaplecza sanitarnego, a czasem z takim pamiętającym czasy PRL, z utrudnionym dostępem do prądu. Zagraniczny turysta pamiętający noclegi we francuskich lub niemieckich campingach będzie bardzo zdziwiony. Miłą odskocznią był przyjazd na Camping nr 202 Pod Jabłoniami w Tarnowie. Znajduje się tuż przy hotelu 3-gwiazdkowym i pewnie dlatego jego standard odbiega od tych co widzieliśmy we wschodniej Polsce: ładnie utrzymana zieleń, podłączenie do prądu przy każdym kamperowym miejscu, czyste i nowoczesne sanitariaty, wygodne miejsce do zrzutu szarej wody i całe zaplecze rozrywkowe do dyspozycji gości.
6. Ile kosztuje kamper?
To zależy jaki duży i czy jest nowy czy stary. Używany kamper może kosztować już ok. 70 tys. Bywają i tańsze, ale może być w nim konieczna wizyta u dobrego mechanika.Taki, którym my podróżowaliśmy, to zabawka za ok. 300 tys. zł. Czyli w sumie zamiast mieszkania można kupić sobie kampera :) Górnej granicy nie znam. Domyślam się, że jest daleko posunięta…
7. Ile kosztuje wynajęcie kampera i za co jeszcze trzeba zapłacić?
Jak zwykle, gdy mowa o pieniądzach, wzbudza to silne emocje. Powiedzmy sobie wprost – zabawa nie jest tania. Gdyby nie Pani Mariola, która wypożycza kampery, nie byłoby ani naszej przygody, ani tego wpisu.Przykładowo u Pani Marioli standardowe wynajęcie kampera to koszt 300 zł/doba w sezonie średnim i 400 zł/doba w sezonie tzw. wysokim + VAT. Do tego kaucja 5 tys. zł + ew. inne opłaty.
Parkowanie na ogólnodostępnych parkingach jest darmowe. Ale już ceny na kempingach kształtują się różnie. Najmniej zapłaciliśmy chyba niecałe 40 zł za dobę za dwie osoby. Górna granica to może być nawet powyżej 100 zł za dobę. Każdy kemping ma inaczej skonstruowany cennik. Zwykle jest to koszt za osobę + dodatkowo za prąd. Czasem osobno płaci się za prysznic, czasem za ciepłą wodę i czasem osobno za ustawienie kampera na polu. Dlatego czasem prysznica się po prostu nie bierze lub korzysta z tego w kamperze. Ale wtedy pojawia się kolejny problem – co zrobić z tzw. szarą wodą?
8. Ile czystej i brudnej wody zmieści się w kamperze?
Nasz kamper pomieścił 100 litrów czystej wody, które potem, w postaci tzw. szarej wody (czyli mydliny ze zmywania i mycia rąk) przelewało się do innego 110 litrowego zbiornika w innej części pojazdu. Na elektronicznym panelu mogliśmy na bieżąco śledzić ile wody nam jeszcze zostało. Gdy wskaźnik niebezpiecznie zbliżał się do ok. 30%, kończyła się nasza strefa komfortu i szukaliśmy kempingu, gdzie można spuścić tę szarą wodę. Potem od innych kamperowców dowiedzieliśmy się, że na dobrą sprawę mogliśmy to spuścić do dowolnej burzówki na ulicy. Albo moglibyśmy wjechać na autostradę i na niej skorzystać z miejsca oznaczonego "WC BUS". Tylko, że we wschodniej Polsce nie ma autostrad...To, czego nie powinno się robić, to spuszczać tej wody pod siebie. Nie tylko zanieczyszcza to środowisko, ale można się np. w błocie z takiej wody… zakopać. Na szczęście to nie była nasza przygoda.
9. Czy kamper ma toaletę? Co z nieczystościami?
W naszym kamperze była wspaniała toaleta. Taka z muszlą i zbiornikiem na nieczystości. Elegancja Francja. Minusem jest to, że ten zbiornik ma swoją pojemność i trzeba go opróżniać, czyli „wyprowadzać kota”. To zaszczytne zadanie zawsze przypadało Maćkowi, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna :)Kota można wyprowadzać do dowolnej ubikacji – choćby tej na stacji benzynowej. Działa to podobnie jak taki mikro toitoi, więc jest luz. Dobrze zapytać wcześniej obsługę stacji, czy możemy opróżnić pojemnik. Na mniejszych stacjach obsługa może się zdziwić, gdy wchodzimy do toalety ze zbiornikiem w kolorze wojskowego moro.
My korzystaliśmy z kamperowej toalety w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, bo z dostępem do publicznej toalety na szczęście w naszym kraju nie ma problemu. I dzięki temu kota wyprowadziliśmy tylko kilka razy.
10. Skąd brać czystą wodę?
Czysta woda to woda do zmywania i mycia rąk. Tę do picia najlepiej kupować i wozić w bagażniku lub gotować na bieżąco.Żeby mieć dostęp do takiej wody, przydadzą się dwa sprzęty: wąż i konewka. Ten pierwszy w przypadku, gdy jest kran, pod który możemy go podłączyć i lać wodę prosto do zbiornika kampera. Konewka będzie potrzebna, jeśli nie ma innego wyjścia. My jej nie potrzebowaliśmy.
11. Skąd brać prąd?
Znacznie większym problemem jest prąd, zwłaszcza, gdy korzysta się z komputera. Na szczęście i na to znajdzie się rada. Buda naszego kampera i kabina kierowcy ładowała się w czasie jazdy. Nasz egzemplarz dodatkowo miał solary na dachu. Dlatego nawet gdy nie byliśmy podłączeni do prądu, mieliśmy światło.A potem Maciej wykombinował, że przecież może kupić przetwornicę i ładować komputer w czasie jazdy. No i to już był epokowy wynalazek! Byliśmy niemal samowystarczalni. Do tego stopnia, że na dwóch kempingach, za które płaciliśmy (!), nie korzystaliśmy z prądu.
Jeśli już musieliśmy z prądu korzystać, to zwyczajnie braliśmy przedłużacz i podłączaliśmy kampera do gniazdka, jak podłącza się bożonarodzeniową choinkę. Wystarczy zwykły konkakt. Nic szczególnie skomplikowanego.
12. Czy w kamperze można gotować?
I to jak! Jest kuchenka i dwie butle gazowe na wyposażeniu, więc każdy dzień zaczynaliśmy od kawy z kawiarki. Właściwie zastanawiałam się, dlaczego w domu nie gotuję tak chętnie, jak podczas wyjazdu. I jak to możliwe, że dotąd uważałam, że w moim mieszkaniu jest za mała kuchnia? Ta w kamperze ma chyba z kilkadziesiąt centymetrów kwadratowych!13. Czy w kamperze jest lodówka?
W niektórych mieszkaniach nie ma takiej lodówki, jak była w naszym kamperze. Działała na prąd z akumulatora w czasie jazdy, bądź po podłączeniu auta do prądu, albo czerpała energię z butli gazowej, gdy staliśmy na postoju niepodłączeni do gniazdka.Lodówka przydawała się nam cały czas. Mogliśmy zrobić sobie zapasy i przez kilka dni przyrządzać samemu śniadania i obiady. Dzięki niej mogliśmy też kupić na zapas na przykład sery w Wiżajnach albo pieremiacze w Białej Podlaskiej i mieć pewność, że wytrzymają kilka dni.
14. Czy w kamperze jest ciepło?
Gdyby było inaczej nigdy w życiu nie zgodziłabym się na podróż w drugiej połowie września. Dni może i ładne, ale gdy Maciej wieczorem czytał mi temperaturę na zewnątrz, którą widział na pulpicie, to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że robi mi na złość.„Zobacz Kasia: 9 stopni na zewnątrz…”, „…o, już 7…”, … patrz, już tylko 6!”. Brrr…
Amplitudy temperatur były nie do zniesienia. Już drugiej nocy zaczęliśmy się w aucie dogrzewać. I wtedy nagle świat stawał się piękny, bo w środku mieliśmy od 21-23 stopni! Można było spać w piżamach pod kołderką. A czasem nawet bez :)
Ogrzewanie w naszym kamperze działało na gaz. Nasz kamper miał dwie 11 kg butle z gazem. Takie zwykłe, które kupują właściciele domków letniskowych. W turystycznych miejscowościach znajdziesz je bez problemu w przydomowych "punktach wymiany butli" lub na stacjach benzynowych.
My nie oszczędzaliśmy. Dogrzewaliśmy się codziennie i w ciągu trzech tygodni zużyliśmy dwie. Taka jedna butla kosztuje od 35 do 70 zł - zależy gdzie ją wymienimy.
15. Jak jeździ się kamperem?
Podróżując kamperem zrozumiałam, po co są znaki mówiące o tym, jaka jest dopuszczalna wysokość pojazdu, jaka jest jego dozwolona szerokość i waga. Poważnie!Koniecznie musisz poznać wymiary swojego pojazdu, inaczej możesz mieć prawdziwe kłopoty. My co prawda tylko raz musieliśmy zawrócić z drogi gdy było już pewne, że się nie zmieścimy pod mostem, ale ta wiedza naprawdę się przydaje. Nasz 7 metrowy kamper ważył około 3 ton i był wysoki na ok. 2,8 m.
Maciej mówi, że do jazdy kamperem bardzo łatwo się przyzwyczaić. Najtrudniejsze są pierwsze godziny: trzeba uważać przy przejeździe przez bramy, nauczyć się patrzeć w kamerę cofania, trzeba trzymać się środka jezdni, pokonywać większe zakręty bez wjeżdżania na krawężniki, pamiętać, że nie zmieścimy się na parkingu w miejscu przeznaczonym dla auta osobowego i podobne tam detale. Ale nie jest to nic trudnego. Na dobrą sprawę już po kilku dniach można zapomnieć, że prowadzi się 7-metrowego potwora.
- Poradnik: Czym podróżować po Polsce?
16. Ile pali kamper? Jak dużo benzyny potrzebujemy?
Wszystko zależy od modelu kampera, od jego silnika, od jego wieku i przede wszystkim: od tego jak będziemy nim jeździć.Do naszego kampera wlewaliśmy olej napędowy i komputer pokazał nam średnie spalanie dla całej wycieczki: 9.1 litra/100km.
A trochę się naliczył, bo przez trzy tygodnie przejechaliśmy nim ponad 3750 kilometrów. Na równiutkiej autostradzie gdy jechaliśmy 90-100 km/h spalaliśmy trochę ponad 8 litrów, w mieście trochę więcej. Nie jest więc źle.
Były momenty, że zawyżaliśmy średnią. Na przykład przy stromym podjeździe na sowiogórskiej serpentynie komputer pokazywał, że spalamy nawet 35 litrów / 100km. Aż chciało się wysiąść i samemu go popchać. Ale potem przypominaliśmy sobie jaki jest wielki. Potrzebna była tylko chwila cierpliwości.
W trakcie wycieczki zużyliśmy 350 litrów paliwa. A to kosztowało nas 1500 zł.
17. Dlaczego podróżowanie kamperem jest fajne?
Bo można zabrać dużo ciuchów i butów :) Potem się okazuje, że i tak połowa z nich nie jest ci potrzebna, bo albo jest bardzo zimno albo bardzo ciepło i w zasadzie chodzi się głównie w tym samym. No, ale możliwości są. A tak naprawdę podróżowanie kamperem jest fantastyczne, bo daje niesamowitą wolność i swobodę. Zatrzymujesz się, kiedy chcesz, ruszasz, gdy jesteś gotowy. Nie podoba Ci się jakieś miejsce – od razu szukasz lepszego. Podoba się – zostajesz jak długo pragniesz.Masz potrzebę – w każdej chwili możesz przesiąść się na rower. Nie chce ci się ruszać – rozkładasz koc albo leżak nad rzeką i czytasz książkę. Robisz dokładnie to, na co masz ochotę, z pewnością, że zawsze masz czystą pościel i wygodne łóżko oraz ciepłe pomieszczenie. To, czego nie wiesz, to gdzie będziesz spał jutro. I to jest w podróżowaniu kamperem najpiękniejsze. Domyślam się, że od takiego podróżowania można się poważnie uzależnić.
18. Czy są przewodniki dla kamperowców?
Muszę cię zmartwić – my trafiliśmy na jeden, a i ten w większości opisywał pola namiotowe. Zresztą był bardzo cienki. Jeśli chodzi o miejsca, które warto zobaczyć w podróży, to tu z pomocą przychodzi informacja turystyczna.Jeśli przygotowujesz się do kamperowej przygody po Polsce, to najlepiej przejrzyj fora internetowe o caravaningu (jest ich kilka) lub skorzystaj z naszych przewodników i sprawdź we własnym zakresie, czy da się do tych miejsc dojechać kamperem:
- Co warto zobaczyć w Polsce?
- Nasze przewodniki po najciekawszych regionach w Polsce
- Baza 1200+ darmowych e-przewodników po Polsce
19. Ile osób zmieści się do kampera?
Szczerze? Nie sprawdzaliśmy. Fabrycznie model, którym podróżowaliśmy, przeznaczony był dla pięciu osób. Jedno łóżko miał z tyłu i jedno pod sufitem. To pod sufitem opuszczało się specjalnym panelem, ale go nawet nie wypróbowaliśmy. Oprócz tego wokół stolika też zmieściłoby się z sześć osób, a to dlatego, że siedzenia kierowcy i pasażera są obrotowe. Wystarczy pociągnąć za rączkę, obrócić się i już można jeść śniadanie ze wszystkimi.Oczywiście wszystko zależy od modelu. Są kampery mniejsze, czteroosobowe, są większe – takie jak nasz. Ale naprawdę nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby jeszcze podróżować z nami. Ma to sens, jeśli faktycznie rozbijamy się na kamping, bo wtedy (podobno) życie toczy się poza kamperem, a w samochodzie się głównie śpi. W naszym przypadku było na odwrót – jeśli czegoś nie zwiedzaliśmy, to jedynym sensownym rozwiązaniem było siedzieć w budzie i się dogrzewać. Podróżowanie po Polsce w drugiej połowie września to dość ryzykowna sprawa.
20. Czy mieliście jakieś przygody podróżując kamperem?
Tak naprawdę, to nie spotkała nas żadna straszna, ani szczególnie emocjonująca przygoda. Przygodą było samo podróżowanie, podziwianie krajobrazów, poznawanie ludzi i bycie ze sobą w drodze. To jest to, co kochamy najbardziej.Kamper uzależnia
Od podróżowania można się uzależnić. Czasem mówię to w żartach, ale prawda jest taka, że po kilku tygodniach "niejeżdżenia" zaczynam mieć syndromy odstawienia - smutek, nerwowość, problemy z koncentracją.Pierwsze dni życia "po kamperze" były trudne. Z rozrzewnieniem oglądałam relacje z naszej podróży na Facebook'u i zazdrościłam Maćkowi, że on jeszcze jedzie.
Teraz wiem już na pewno, że zachorowałam też na kampera.Kamperem przez Polskę
Ruszaj w Drogę. 12,122 likes · 20 talking about this. Blog Kasi i Macieja o podróżach po Polsce, prezentacje o Polsce i Fundacja promująca polską...
Od dziś zaczynamy kombinować co zrobić, żeby w przyszłym roku też nim gdzieś pojechać.
Świetna sprawa. Trip po USA kamperem mi się właśnie zamarzyl...
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze wnioskuję to jechaliście wielkim kamperem w 2 osoby. Czyli warunki luksusowe. Trudno by narzekać w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńBardzo luksusowe :) Prawdę mówiąc to ciężko mi sobie wyobrazić taką podróż np. w 6 osób. Na pewno byłoby to inne podróżowanie :)
UsuńWitajcie, z przyjemnością zaczynam czytać Wasze blogi. Są rewelacyjne! Przez ostatnie 10 lat zjechałem wiele tys. km na moto (Polska, Europa, Wschód (Rosja, Białoruś, Ukraina) w 2018 przesiadłem się na kampera, ale pozostałem wierny moto (i nadal wożę skuter 125ccc na plecach). Planowane trasy 2018 - do października POLSKA! W maju i czerwcu 2018 zaliczyłem Podlasie i Mazury, za kilka dni ruszam na północ Warmia, Kaszuby, dalej Pomorze Zachodnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do zobaczenia... gdzieś na trasie.
Moto to dla nas obcy środek komunikacji, ale kampera pokochaliśmy całym sercem i już nie możemy doczekać się kolejnej okazji na taką wycieczkę. Gratuluję pasji i życzę udanych podróży! I oczywiście - do zobaczenia w Drodze! :D :)
UsuńWitam serdecznie ,super się czyta o waszych podróżach.Człowiek w tej samej chwili chciałby przeżywać te same przygody .Ja jestem posiadaczem kampera i w przyszłym roku planuje zwiedzanie Polski .Niewiem jeszcze której części ale jest jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji.Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńi już Ci zazdroszczę tej przyszłorocznej wycieczki :) to może kamperem po wschodniej Polsce? Słaba infrastruktura, ale ile wyzwań i emocji! No i jakie widoki! :D
Usuńhttps://www.ruszajwdroge.pl/2016/09/kamperem-przez-Wschodnia-Polske.html
Nie posiadam wielkich doświadczeń w kamperowaniu ale parę kilometrów już przejechałem . Pierwszy raz zrobiłem kółko starym Citroenem przez Wrocław , Tropical Islands (pod Berlinem polecam) i nasze polskie wybrzeże od Szczecina po Hel po drodze Malbork i do domu . Teraz podróżujemy Fiat Ducato Hobby 600 w tamtym roku byliśmy w Bułgarii ale największe wrażenie zrobiła na mnie podróż przez Rumunię trasą widokową Transfogarską coś pięknego . W tym roku stawiam sobie jeszcze większe wyzwanie . Z tego powodu że trochę zaniedbałem motor chcę wybrać się na Chorwację i Włochy za sobą ciągnąc motor . I tu potrzebuję pomocy bo nie mam kompletnie wiedzy jak to wygląda od strony technicznej i przepisów w tych krajach . Wiem że tak można bo już to widziałem(taki zestaw z przyczepą)ale nie znam szczegółów. Jeśli ktoś mógłby rzucić jakieś informacje to byłbym wdzięczny , pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń