Jest tyle pozytywnych przykładów na to, że da się przemierzać Polskę wzdłuż i wszerz: autobusami, pociągami, rowerem, na rolkach, hulajnogą, na własnych nogach, autostopem z namiotem lub bez. Wszyscy dookoła mówią, że wszystko się da. Czasem dołączam do takiej dyskusji i mówię, że nie wyobrażam sobie podróży po Polsce w naszym stylu bez samochodu. Za każdym razem, gdy o tym mówię wywołuję skrajne emocje: od wielkiego oburzenia i obrazy... po zrozumienie i porozumiewawcze kiwanie głową. Zdarza się czasem i tak, że za takie teorie dostaję oklaski, bo nikt jeszcze tego nie powiedział głośno.
W czasie jednej z naszych podróży przypomniała mi się rozmowa z osobą, która wszędzie podróżuje rowerem. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego nie ruszę w drogę na dwóch kółkach albo na piechotę, tylko wszędzie wożę nas autem. Obiecałem jej, że kiedyś się z tego wytłumaczę. Przypomniałem o tym Kasi i zaczęliśmy rozmawiać. Zaczęliśmy od tego dlaczego w pierwszą wspólną podróż ruszyliśmy nowo zakupionym autem.
Kasia: Maćku, co masz na myśli mówiąc, że żeby zwiedzać Polskę, trzeba mieć samochód? Przecież Polskę można zwiedzać na wiele sposobów: pociągiem, autobusem, rowerem, a nawet pieszo.
Maciej: To prawda. Pytanie tylko, ile chcielibyśmy zobaczyć i w jakim czasie. Podróżując po Polsce, samochód to podstawa. Można szybko przemieścić się z miejsca na miejsce i zwiedzić więcej.
K: Dodałabym do tego pewne niedogodności związane z innymi środkami lokomocji. Na pewno każdy, kto choć raz podróżował w Polsce pociągiem wie, co mam na myśli.
M: Masz na myśli podróż pociągiem z Gdańska do Warszawy w osiem godzin? Na szczęście to już przeszłość.
K: Też. Ale do dziś pamiętam nasze rozterki, kiedy wybieraliśmy się na nasz pierwszy wspólny urlop. Przecież wtedy dość mocno nastawialiśmy się na podróż pociągiem, a jednak nic z tego nie wyszło.
M: Gdy opracowywałem naszą pierwszą trasę w Karkonosze, za wszelką cenę chciałem uniknąć jazdy samochodem na drugi koniec Polski. Bałem się. Auto miałem wtedy bardzo krótko – zaledwie trzy miesiące i dwa lata przerwy od egzaminu na prawo jazdy. Dawno też nie prowadziłem.
K: Pamiętam jednak, że bardzo szybko zmieniłeś zdanie.
M: Zmieniłem zdanie gdy okazało się, że nie mamy innego wyjścia. Żeby sprawnie przemieścić się na drugi koniec Polski, nie spędzając doby w podróży, trzeba było wziąć samochód. Szukałem połączenia kolejowego i okazało się, że było jedno z wagonami sypialnianymi i pociąg jechał przez całą noc z Gdańska w Karkonosze. Poza ceną, która mnie odstraszyła, pojawiły się też inne problemy.
Okazało się, że w przedziale są 4 miejsca i nie ma przedziałów, w których mogą spać zarówno kobiety jak i mężczyźni. Mieliśmy do wyboru wynajęcie całego przedziału, co było bardzo drogie lub ryzykowanie, że jakiejś pani nie spodoba się, że w przedziale śpi facet. Według regulaminu przejazdu musiałbym wtedy opuścić przedział i resztę nocy spędzić na korytarzu. Kompletny absurd. Najwygodniej i najszybciej, a także najtaniej, wyszła opcja samochodowa.
K: Poza tym przekonaliśmy się, że samochód ułatwia wiele rzeczy. Nie wyobrażam sobie tak intensywnego zwiedzania, jakie robimy, uzależniając się od miejscowych przewoźników. Pamiętam pewien komentarz na naszym blogu, gdy po Akcji Tydzień z Wąchockiem jeden z użytkowników zauważył, że nasza propozycja jest niemalże niewykonalna dla zwykłego turysty, który nie ma połączenia autobusowego między Starachowicami a Wąchockiem. Jestem przekonana, że te przykłady można mnożyć.
M: Ja pamiętam z kolei, gdy byłem w Pieninach jakieś 10 lat temu, jeszcze bez samochodu i byłem uzależniony od PKSów, które krążyły wokół okolicznych miejscowości co 3-4 godziny. Wychodząc w góry cały czas przejmowałem się, że nie zdążę na ostatni odjazd autobusu PKS i wieczorem zostanie mi wędrówka asfaltem przez kilka godzin.
K: Przypomniała mi się nasza wycieczka w górach świętokrzyskich, gdzie nie mieliśmy połączenia i musieliśmy dwie godziny iść asfaltem, żeby dotrzeć na początek szlaku od Świętej Katarzyny na Święty Krzyż. Z kolei ostatnim razem w Beskidach z powodu niewystarczających połączeń postanowiliśmy zrobić szlak na Baranią Górę zaczynając od Wisły, a kończąc na Koniakowie, a nie na odwrót.
M: To akurat nie jest najlepszy przykład, bo udało się tak wybrać połączenie autobusowe, żeby z samego rana dojechać do Wisły. Faktem jest, że musieliśmy się trochę nagimnastykować, dwa razy kupować bilety i przesiadać się na obrzeżach na kolejny autobus i było ryzyko że się na niego spóźnimy, ale się udało. Więc są też przykłady, że się da.
K: Jeśli dla Ciebie tak skomplikowany proces dostania się z punktu A do punktu B jest przyjazny turyście, to nie wyobrażam sobie innych, trudniejszych sytuacji. Moim zdaniem Polska nie jest przyjaznym krajem dla turystów indywidualnych, którzy chcieliby ją zwiedzać inaczej niż samochodem.
M: To wszystko zależy od tego, jaki jest Twój cel i jak chcesz zwiedzać. Gdyby ludzi takich jak my było więcej, to świetnym pomysłem byłyby busiki, które kursują wokół wszystkich największych atrakcji turystycznych w regionie – tylko dla turystów i ułatwiające im dotarcie do celu. Jednak wciąż nas jest za mało, żeby to było opłacalne.
K: Korzystałabym. Mogłoby to być nawet dość wygodne, bo po pierwsze nie martwiłabym się o to, gdzie zostawić samochód, a na pewno też bilet byłby tańszy niż benzyna i opłaty parkingowe razem wzięte.
M: Zobacz na nasze Kaszuby. Mamy 7 stolic Kaszub. W jaki sposób w ciągu jednego dnia zobaczyć kilka z nich? Po prostu się nie da. Nie ma dogodnego połączenia między Kartuzami a Kościerzyną, nie dostaniesz się tego samego dnia z Kościerzyny do Bytowa i nie wrócisz stamtąd do Trójmiasta. Są Bramy Kaszubskiego Pierścienia, świetne informacje turystyczne i atrakcje dla turystów, ale turyści nie mają jak się do nich dostać. Sukcesem jest, jeśli uda im się dotrzeć komunikacją regionalną do jednego miejsca i z niego wrócić. Ale zobaczyć dwa – nie ma szans. Można to zrobić tylko samochodem.
K: Masz rację, nie mam nic do dodania. Samochód wiele ułatwia. Niewątpliwą zaletą podróżowania autem jest jego bagażnik. Nie trzeba nosić plecaka na grzbiecie i możesz zabrać ze sobą tyle rzeczy, ile tylko ci się zmieści. Przy czym w tym przypadku obowiązuje zasada – im większy bagażnik, tym więcej się zmieści.
M: A co z Twoimi zimowymi butami?
K: No właśnie. Mamy za mały bagażnik.
M: Kobiety... Zawsze Wam mało...
K: Dobrze Kochanie. Jednak następnym razem nie pytaj mnie, czy mam w torbie Twój ręcznik lub krem lub suszarkę do włosów.
M: Przecież ja nie potrzebuję suszarki do włosów. A tak przy okazji – zabrałaś mój szampon?
Zapraszamy do dyskusji w komentarzach. Obiecujemy - jeśli pojawią się fajne argumenty i pytania - odpowiemy na nie w kolejnych Rozmowach #wDrodze :)
W czasie jednej z naszych podróży przypomniała mi się rozmowa z osobą, która wszędzie podróżuje rowerem. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego nie ruszę w drogę na dwóch kółkach albo na piechotę, tylko wszędzie wożę nas autem. Obiecałem jej, że kiedyś się z tego wytłumaczę. Przypomniałem o tym Kasi i zaczęliśmy rozmawiać. Zaczęliśmy od tego dlaczego w pierwszą wspólną podróż ruszyliśmy nowo zakupionym autem.
Kasia: Maćku, co masz na myśli mówiąc, że żeby zwiedzać Polskę, trzeba mieć samochód? Przecież Polskę można zwiedzać na wiele sposobów: pociągiem, autobusem, rowerem, a nawet pieszo.
Maciej: To prawda. Pytanie tylko, ile chcielibyśmy zobaczyć i w jakim czasie. Podróżując po Polsce, samochód to podstawa. Można szybko przemieścić się z miejsca na miejsce i zwiedzić więcej.
K: Dodałabym do tego pewne niedogodności związane z innymi środkami lokomocji. Na pewno każdy, kto choć raz podróżował w Polsce pociągiem wie, co mam na myśli.
M: Masz na myśli podróż pociągiem z Gdańska do Warszawy w osiem godzin? Na szczęście to już przeszłość.
K: Też. Ale do dziś pamiętam nasze rozterki, kiedy wybieraliśmy się na nasz pierwszy wspólny urlop. Przecież wtedy dość mocno nastawialiśmy się na podróż pociągiem, a jednak nic z tego nie wyszło.
M: Gdy opracowywałem naszą pierwszą trasę w Karkonosze, za wszelką cenę chciałem uniknąć jazdy samochodem na drugi koniec Polski. Bałem się. Auto miałem wtedy bardzo krótko – zaledwie trzy miesiące i dwa lata przerwy od egzaminu na prawo jazdy. Dawno też nie prowadziłem.
K: Pamiętam jednak, że bardzo szybko zmieniłeś zdanie.
M: Zmieniłem zdanie gdy okazało się, że nie mamy innego wyjścia. Żeby sprawnie przemieścić się na drugi koniec Polski, nie spędzając doby w podróży, trzeba było wziąć samochód. Szukałem połączenia kolejowego i okazało się, że było jedno z wagonami sypialnianymi i pociąg jechał przez całą noc z Gdańska w Karkonosze. Poza ceną, która mnie odstraszyła, pojawiły się też inne problemy.
Okazało się, że w przedziale są 4 miejsca i nie ma przedziałów, w których mogą spać zarówno kobiety jak i mężczyźni. Mieliśmy do wyboru wynajęcie całego przedziału, co było bardzo drogie lub ryzykowanie, że jakiejś pani nie spodoba się, że w przedziale śpi facet. Według regulaminu przejazdu musiałbym wtedy opuścić przedział i resztę nocy spędzić na korytarzu. Kompletny absurd. Najwygodniej i najszybciej, a także najtaniej, wyszła opcja samochodowa.
K: Poza tym przekonaliśmy się, że samochód ułatwia wiele rzeczy. Nie wyobrażam sobie tak intensywnego zwiedzania, jakie robimy, uzależniając się od miejscowych przewoźników. Pamiętam pewien komentarz na naszym blogu, gdy po Akcji Tydzień z Wąchockiem jeden z użytkowników zauważył, że nasza propozycja jest niemalże niewykonalna dla zwykłego turysty, który nie ma połączenia autobusowego między Starachowicami a Wąchockiem. Jestem przekonana, że te przykłady można mnożyć.
M: Ja pamiętam z kolei, gdy byłem w Pieninach jakieś 10 lat temu, jeszcze bez samochodu i byłem uzależniony od PKSów, które krążyły wokół okolicznych miejscowości co 3-4 godziny. Wychodząc w góry cały czas przejmowałem się, że nie zdążę na ostatni odjazd autobusu PKS i wieczorem zostanie mi wędrówka asfaltem przez kilka godzin.
K: Przypomniała mi się nasza wycieczka w górach świętokrzyskich, gdzie nie mieliśmy połączenia i musieliśmy dwie godziny iść asfaltem, żeby dotrzeć na początek szlaku od Świętej Katarzyny na Święty Krzyż. Z kolei ostatnim razem w Beskidach z powodu niewystarczających połączeń postanowiliśmy zrobić szlak na Baranią Górę zaczynając od Wisły, a kończąc na Koniakowie, a nie na odwrót.
M: To akurat nie jest najlepszy przykład, bo udało się tak wybrać połączenie autobusowe, żeby z samego rana dojechać do Wisły. Faktem jest, że musieliśmy się trochę nagimnastykować, dwa razy kupować bilety i przesiadać się na obrzeżach na kolejny autobus i było ryzyko że się na niego spóźnimy, ale się udało. Więc są też przykłady, że się da.
K: Jeśli dla Ciebie tak skomplikowany proces dostania się z punktu A do punktu B jest przyjazny turyście, to nie wyobrażam sobie innych, trudniejszych sytuacji. Moim zdaniem Polska nie jest przyjaznym krajem dla turystów indywidualnych, którzy chcieliby ją zwiedzać inaczej niż samochodem.
M: To wszystko zależy od tego, jaki jest Twój cel i jak chcesz zwiedzać. Gdyby ludzi takich jak my było więcej, to świetnym pomysłem byłyby busiki, które kursują wokół wszystkich największych atrakcji turystycznych w regionie – tylko dla turystów i ułatwiające im dotarcie do celu. Jednak wciąż nas jest za mało, żeby to było opłacalne.
K: Korzystałabym. Mogłoby to być nawet dość wygodne, bo po pierwsze nie martwiłabym się o to, gdzie zostawić samochód, a na pewno też bilet byłby tańszy niż benzyna i opłaty parkingowe razem wzięte.
M: Zobacz na nasze Kaszuby. Mamy 7 stolic Kaszub. W jaki sposób w ciągu jednego dnia zobaczyć kilka z nich? Po prostu się nie da. Nie ma dogodnego połączenia między Kartuzami a Kościerzyną, nie dostaniesz się tego samego dnia z Kościerzyny do Bytowa i nie wrócisz stamtąd do Trójmiasta. Są Bramy Kaszubskiego Pierścienia, świetne informacje turystyczne i atrakcje dla turystów, ale turyści nie mają jak się do nich dostać. Sukcesem jest, jeśli uda im się dotrzeć komunikacją regionalną do jednego miejsca i z niego wrócić. Ale zobaczyć dwa – nie ma szans. Można to zrobić tylko samochodem.
K: Masz rację, nie mam nic do dodania. Samochód wiele ułatwia. Niewątpliwą zaletą podróżowania autem jest jego bagażnik. Nie trzeba nosić plecaka na grzbiecie i możesz zabrać ze sobą tyle rzeczy, ile tylko ci się zmieści. Przy czym w tym przypadku obowiązuje zasada – im większy bagażnik, tym więcej się zmieści.
M: A co z Twoimi zimowymi butami?
K: No właśnie. Mamy za mały bagażnik.
M: Kobiety... Zawsze Wam mało...
K: Dobrze Kochanie. Jednak następnym razem nie pytaj mnie, czy mam w torbie Twój ręcznik lub krem lub suszarkę do włosów.
M: Przecież ja nie potrzebuję suszarki do włosów. A tak przy okazji – zabrałaś mój szampon?
Poczytaj jeszcze
Chcesz wiedzieć więcej o nas? Wejdź na tę stronę, sprawdź wpisy o nas i poczytaj poprzednie odcinki rozmów #wDrodze:
- Rozmowy #wDrodze 1 - Noclegowe rozterki
- Rozmowy #wDrodze 2 - Słodkie, czy słone? Przekąski w podróży
- Rozmowy #wDrodze 3 - Nikt już nie jeździ nad morze
- Rozmowy #wDrodze 4 - Czy polubimy kiedyś hotele?
- Rozmowy #wDrodze 5 - Najgorsze noclegi w Polsce
- Rozmowy #wDrodze 6 - O podróżach, pamiątkach i filmach
- Rozmowy #wDrodze 7 - O fotografowaniu, przewodnikach i... książkach!
- Rozmowy #wDrodze 8 - Ruszamy na Śląsk, czy w Śląskie?
- Rozmowy #wDrodze 9 - TOP 7 miejsc w Śląskiem, które Ty też musisz zobaczyć
- Rozmowy #wDrodze 10 - Chcesz zwiedzać Polskę? Kup samochód.
- Rozmowy #wDrodze 11 - Program Lato w Regionach za kulisami
Dołącz do dyskusji
Daj znać co myślisz o podróżowaniu po Polsce bez lub z samochodem. Zostaw komentarz poniżej lub skomentuj ten wpis na naszym Facebooku:
Czy da radę inaczej? Niestety nie. Nie w naszym przypadku.Ciekaw jestem, co Ty o tym myślisz?#wDrodze #polska #wakacje #turystyka
Posted by Ruszaj w Drogę on 20 lipca 2015
Wiadomo, samochodem jest szybko i komfortowo, tylko te ceny paliwa...
OdpowiedzUsuńCoraz droższe. Ale i tak we dwójkę paliwo wychodziło nam często taniej niż bilety na PKP.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRównież od kilku lat we dwójkę trochę podróżujemy samochodem po Polsce i nie tylko. Lubimy góry. Niestety mieszkając w Trójmieście aby dojechać w góry trzeba przejechać przez całą Polskę co trochę kosztuje. Od zeszłego roku wykorzystujemy carpooling jako sposób na obniżenie kosztów przejazdów. Obie strony są zadowolone: 1. Pasażer, bo szybko dojedzie w miejsce gdzie z komunikacją czasem ciężko 2. Kierowca, bo można naprawdę sporo oszczędzić. Ostatni wyjazd w Karkonosze w obie strony na różnych odcinkach trasy łącznie 9 osób i około 250 zł.
UsuńA ja podróżuję i bardzo lubię podróżować pociągiem. Po pierwsze, mam to chyba dzięki dziadkowi, który był kolejarzem. A po drugie w pociągu lepiej się czuje (niestety nadal nie wyrosłam z choroby lokomocyjnej i w samochodach źle się czuję tak samo w busach i autokarach ). A pociągiem bardzo lubię i nie przeszkadza mi, zawsze można w pociągu miło spędzić czas...pogadać z innym pasażerami, bardzo lubię też obserwować widoki zza okna pociągu. Dla mnie jazda pociągiem (jeśli nie ma zbyt dużego tłoku ) jest bardzo przyjemna dla mnie. Wiem, że nie wszędzie pociąg dojedzie, ale do wielu miejsc dojedzie. :)
OdpowiedzUsuńPodróżowanie pociągiem ma swój urok. Powoli już zapominam jak to było. Kiedyś też bardzo lubiłem jeździć pociągami.
UsuńDzisiaj bardziej cenię sobie możliwość zatrzymania się i wyjścia w każdej chwili :)
W podróżowaniu fajne jest też to, że każdy lubi przemieszczać się w dane miejsce w inny sposób - jedni lubią na rowerach, inni samochodem, inni np. autostopem lub własnym samochodem...jak kto woli :) faktycznie czasem dobrze jest się gdzieś zatrzymać
UsuńMoje okolice zwiedzalam z mezem i synem na rowerze.Nad morze pod namiot ,bralismy plecaki i w pociag , na miejscu juz byl PKS i gdzie nie bylo autobusu ,pieszo.A syn mial 4 lat gdy byl pierwszy raz z nami pod namiotami.Mielismy na plecach wszystko,nawet suszarke do wlosow :)) Teraz duzo pociagow wycofano,co troche to inny przewoznik,trzeba sie przesiadac lub dojechac autobusem na kolejna stacje.Kiedys uwielbialam jezdzic pociagami i nie przeszkadzalo Mi,ze cala droge stalo sie w przejsciu na korytarzu czy spac na plecakach w umywalni ,czy drzemac na dworcu czekajac na kolejne polaczenie.Poznawalo sie ludzi,rozne ich historie itd.Teraz mam auto i nie zamienila bym go na nic innego .Bo to co teraz zabieram ,nie zmiescilo by sie w plecaku:))
OdpowiedzUsuńI nawet suszarka do bagażnika się zmieści :)
UsuńTo się tyczy każdego kraju na świecie nie tylko Polski.
OdpowiedzUsuńdzięki za ten komentarz :) nie mamy porównania, bo podróżujemy wyłącznie po Polsce, ale to znaczy że nie tylko u nas problemy z komunikacją :)
UsuńOsobiście też wolę podróżować samochodem. Jakoś zawsze bierzemy ze sobą tyle rzeczy, że gdybym miała to pakować do pociągu, a potem z pociągu przesiadać się na jakiegoś busika i z tego busika do kolejnego busika..by trafić w końcu do pensjonatu, który zarezerwowałam. To kompletnie nie dla mnie! :-) dlatego popieram Was.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://zwiedzajpolske.blogspot.com/2015/05/wczasy-odchudzajace-z-przyjacioka.html
mnie też przerażałaby ta wizja. nie przy naszym trybie zwiedzania. może, gdybym miała tak dojechać do pensjonatu i tam spędzić cały tydzień, ewentualnie chodząc na piesze wycieczki, to może tak. ale kiedy jeździmy po całym regionie jak wariaci, samochód pozostaje jedyną opcją.
Usuń