Stwierdzenie, że Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku budzi kontrowersje, to truizm. Kiedy śledzę w mediach całe to zamieszanie wokół jego otwarcia i funkcjonowania, zastanawiam się, czy moje wnuki nie rozliczą mnie kiedyś za to, że brałam w tym udział. Tymczasem zupełnie niewinnie wybraliśmy się z Maćkiem na zwiedzanie w ostatnią sobotę. Co więcej - postaraliśmy się o bilety dla pierwszej setki odwiedzających!
Dlaczego tak nam zależało, żeby być na otwarciu? Bo wyraźnie widzieliśmy potrzebę zaistnienia takiego muzeum na Pomorzu. Po to, żeby można było powiedzieć, że Gdańsk też ma się czym wyróżnić w polskiej turystyce. Po to, żebyśmy mieli gdzie przyprowadzać naszych znajomych z Warszawy, Krakowa, Poznania. Dlatego, że działalność "Solidarności" jest elementem historii naszego kraju, na którą zwykle brakuje czasu na lekcjach w szkole. Co się więc działo na otwarciu ECS?
Trafiliśmy do grupy, którą po ECS oprowadzał Zbigniew Bujak, działacz Solidarności. Pan Zbigniew jest wykładowcą na jednej z warszawskich uczelni, co wyjaśnia sposób, w jaki opowiada, gestykuluje i buduje napięcie. Jako uczestnik Porozumień Sierpniowych, żywo odmalowywał sceny z tamtych dni i postacie robotników. Szczególnie ciepło wypowiadał się o kobietach biorących udział w strajku, o ich postawach i o tym, jak mężczyźni nie docenili ich roli wtedy i jak nie potrafią zmierzyć się z tym teraz.
Czy dobrym pomysłem jest, aby przewodnikami muzeum były osoby biorące udział w wydarzeniach, których to muzeum dotyczy? Czy wtedy mamy w ogóle jeszcze do czynienia z historią? To kolejna kontrowersja, która wyraźnie ujawniła się w czasie otwarcia ECS. Zaczęło się od gorącej wymiany zdań pomiędzy naszym przewodnikiem a innym uczestnikiem wydarzeń sierpniowych, który przedstawił się jako czołowa postać tamtych dni.
Jak dużo jest takich osób? Wiele. Mają w sobie wiele urazy, niechęci, żalu. Wiele zarzutów wobec tych, którym się udało. Wobec idei, która ich zdaniem, została zaprzepaszczona. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, grupa zwiedzających, w której my z Maćkiem byliśmy zdecydowanie najmłodsi, podzieliła się na tych szemrzących "Ja znam tego pana, on też brał udział w strajku. On ma rację." oraz na zwolenników naszego przewodnika "Taka jest polityka na całym świecie. Nikt nie będzie przeżywał za was waszego życia. W życiu trzeba umieć sobie radzić."
W trakcie zwiedzania dało się wyczuć napięcie i gorącą atmosferę. Podniesione głosy, żywe dyskusje. Ktoś nawet został wyprowadzony. Przekomarzania - kto ma rację i dlaczego akurat ten a nie inny występuje dziś w telewizji. Naprawdę było to ciekawe doświadczenie dla osób, których w 1980 roku nie było nawet na świecie, a to, o czym mowa, to dla nich po prostu kawałek historii.
Samo muzeum robi wrażenie pod wieloma względami. Jest bardzo duże. Jest ciekawe architektonicznie. Jest multimedialne. Posiada oryginalne eksponaty, jak choćby tablica z postulatami sierpniowymi czy prawdziwą "suką" milicyjną. Odtwarzane są filmy, relacje, eksponowane zdjęcia. Można się dużo dowiedzieć, zrozumieć. Wszystko w bardzo nowoczesnym wydaniu.
Widać, że wymaga jeszcze dopieszczenia, bo zwiedzający wynosili kurz i tynk na swoich płaszczach i swetrach, i nie wszystkie eksponaty znalazły tu jeszcze swoje miejsce. Na pewno jedno zwiedzanie to za mało, żeby wyrobić sobie pełną opinię na temat ECS. Dlatego zakładam, że będziemy tam częstymi gośćmi.
Można się sprzeczać, można mieć różne opinie, można kreować kolejne kontrowersje wokół ECS. Pomysł jego powstania niesie ze sobą silne treści i emocje polityczne i ideologiczne. Pomimo tego, dla nas, jako postronnych obserwatorów i propagatorów polskiej turystyki jedno jest pewne - lepiej że ECS jest, niż miałoby go nie być.
PS. We wrześniu 2014 ECS można zwiedzać za darmo. Godziny otwarcia znajdziecie na stronie internetowej muzeum.
Dlaczego tak nam zależało, żeby być na otwarciu? Bo wyraźnie widzieliśmy potrzebę zaistnienia takiego muzeum na Pomorzu. Po to, żeby można było powiedzieć, że Gdańsk też ma się czym wyróżnić w polskiej turystyce. Po to, żebyśmy mieli gdzie przyprowadzać naszych znajomych z Warszawy, Krakowa, Poznania. Dlatego, że działalność "Solidarności" jest elementem historii naszego kraju, na którą zwykle brakuje czasu na lekcjach w szkole. Co się więc działo na otwarciu ECS?
Ceremonia otwarcia ECS
Otwarcie ECS było podzielone na dwa dni - sobotę dla mieszkańców i niedzielę dla VIPów i oficjeli. My przyszliśmy w sobotę. Ceremonia zaczęła się od przemów byłego Prezydenta Lecha Wałęsy, Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i Dyrektora ECS Basila Kerskiego. W uroczystościach nie zabrakło odwołań do gdańskiej stoczni, tradycji solidarnościowych, strajków, ciężkich czasów PRLu i symbolicznego chrztu butelką cydru "wypływającego w daleki rejs" budynku ECS.Nie milknące kontrowersje
Kontrowersje zaczynają się już na płaszczyźnie czysto fizycznej. Budynek ECS w założeniu ma przypominać budowany w stoczni statek. Pokrywa go materiał imitujący rdzę. Niektórzy twierdzą, że przypomina stary wrak, który za chwilę zostanie złomowany. Że jest brzydki i tylko szpeci obraz miasta. Szczerze mówiąc, kiedy obserwowałam etapy jego budowy, wydawało mi się, że "to coś" zostanie obudowane i będzie miało nowoczesny kształt. A to brunatne to zaledwie konstrukcja. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie. Że to jest właśnie kształt ostateczny. Poczułam rozczarowanie - to tak będzie wyglądać jedno z najnowocześniejszych muzeów w naszym kraju?Trzeba wejść do środka
Rozczarowanie mijało z każdą chwilą spędzoną w środku budynku. O ile bowiem estetyka budynku nie przemawia do mnie do dzisiaj, o tyle po obejrzeniu muzeum w środku, ta koncepcja stała się dla mnie oczywista. Co więcej, nie wyobrażam sobie, żeby mogła być inna. Surowy beton na ścianach i posadzce, imitacja metalowych konstrukcji, kraty, pręty, kolory, rdza. Wchodząc do środka człowiek ma wrażenie, jakby wchodził na teren stoczni. Jakby był w fabryce, a nie w muzeum. Stylistyka jest aż nazbyt oczywista. Zrozumiałam, że to ma sens, a samo muzeum jest oryginalne. Niepowtarzalne. Chyba się zgodzisz?Zwiedzanie ze Zbigniewiem Bujakiem
Zwiedzanie odbywało się w grupach, których podział nastąpił kolorystycznie. Postawiłam na przypinkę zieloną, ponieważ tego dnia akurat miałam na sobie zieloną bluzkę. Przypadek? Zabawne, jak czasem pozornie banalne decyzje, mogą mieć wpływ na przebieg dnia.Trafiliśmy do grupy, którą po ECS oprowadzał Zbigniew Bujak, działacz Solidarności. Pan Zbigniew jest wykładowcą na jednej z warszawskich uczelni, co wyjaśnia sposób, w jaki opowiada, gestykuluje i buduje napięcie. Jako uczestnik Porozumień Sierpniowych, żywo odmalowywał sceny z tamtych dni i postacie robotników. Szczególnie ciepło wypowiadał się o kobietach biorących udział w strajku, o ich postawach i o tym, jak mężczyźni nie docenili ich roli wtedy i jak nie potrafią zmierzyć się z tym teraz.
Gdzie są granice historii?
Czy dobrym pomysłem jest, aby przewodnikami muzeum były osoby biorące udział w wydarzeniach, których to muzeum dotyczy? Czy wtedy mamy w ogóle jeszcze do czynienia z historią? To kolejna kontrowersja, która wyraźnie ujawniła się w czasie otwarcia ECS. Zaczęło się od gorącej wymiany zdań pomiędzy naszym przewodnikiem a innym uczestnikiem wydarzeń sierpniowych, który przedstawił się jako czołowa postać tamtych dni.
Jak dużo jest takich osób? Wiele. Mają w sobie wiele urazy, niechęci, żalu. Wiele zarzutów wobec tych, którym się udało. Wobec idei, która ich zdaniem, została zaprzepaszczona. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, grupa zwiedzających, w której my z Maćkiem byliśmy zdecydowanie najmłodsi, podzieliła się na tych szemrzących "Ja znam tego pana, on też brał udział w strajku. On ma rację." oraz na zwolenników naszego przewodnika "Taka jest polityka na całym świecie. Nikt nie będzie przeżywał za was waszego życia. W życiu trzeba umieć sobie radzić."
Ciągle żywe wspomnienia
Inne bardzo charakterystyczne sytuacje, to te, kiedy ktoś podchodził do Zbigniewa Bujaka i mówił, że znają się skądś tam i zaczynał rozmawiać na temat polityki sprzed 30-lat. Wspominać. Wygłaszać własne teorie na temat tego, co i jak się stało. Ciekawe były też inne szepty ze strony zwiedzających, których wiek - na oko - pozwalał przypuszczać, że ich w czasie wydarzeń sierpniowych też jeszcze nie było na świecie: "No i co wyście z tą Solidarnością potem zrobili?". Itd., itd.W trakcie zwiedzania dało się wyczuć napięcie i gorącą atmosferę. Podniesione głosy, żywe dyskusje. Ktoś nawet został wyprowadzony. Przekomarzania - kto ma rację i dlaczego akurat ten a nie inny występuje dziś w telewizji. Naprawdę było to ciekawe doświadczenie dla osób, których w 1980 roku nie było nawet na świecie, a to, o czym mowa, to dla nich po prostu kawałek historii.
Za wcześnie na ECS?
Może jest jeszcze za wcześnie? Może Centrum ma szansę stać się ośrodkiem zgody dopiero za wiele lat, kiedy uczestnicy wydarzeń odejdą? Z drugiej strony nie da się zaprzeczyć, że ECS opowiada o bardzo ciekawym i ważnym fragmencie naszej historii, z którą my sami, a pewnie i nasi znajomi i dzieci naszych znajomych, chętnie się zapoznamy. Bardzo trudno jest to dzisiaj ocenić.Samo muzeum robi wrażenie pod wieloma względami. Jest bardzo duże. Jest ciekawe architektonicznie. Jest multimedialne. Posiada oryginalne eksponaty, jak choćby tablica z postulatami sierpniowymi czy prawdziwą "suką" milicyjną. Odtwarzane są filmy, relacje, eksponowane zdjęcia. Można się dużo dowiedzieć, zrozumieć. Wszystko w bardzo nowoczesnym wydaniu.
Można się sprzeczać, można mieć różne opinie, można kreować kolejne kontrowersje wokół ECS. Pomysł jego powstania niesie ze sobą silne treści i emocje polityczne i ideologiczne. Pomimo tego, dla nas, jako postronnych obserwatorów i propagatorów polskiej turystyki jedno jest pewne - lepiej że ECS jest, niż miałoby go nie być.
PS. We wrześniu 2014 ECS można zwiedzać za darmo. Godziny otwarcia znajdziecie na stronie internetowej muzeum.
Poczytaj także
ECS wzbogaci ofertę dla turystów zwiedzających Trójmiasto lub podróżujących szlakiem naszego internetowego przewodnika po Kaszubach. Polecamy zobaczyć w pobliżu:
Tak sobie pomyślałam, że może jeszcze poczeka ze zwiedzeniem muzeum, ale darmowe wejście jest kuszące... :)
OdpowiedzUsuńwarto, warto! bo do końca września nie zostało już dużo czasu :)
Usuń