Nic nie mogło ucieszyć nas bardziej, niż zaproszenie na kolejny study tour organizowany przez Visit Wielkopolska i Tarraya S.A. w Mikorzynie koło Ślesina. Ci, którzy pamiętają nasz zachwyt nad walorami Wielkiej Pętli Wielkopolski, rozumieją co mamy na myśli. Tym razem było jeszcze więcej sportów wodnych, jeszcze więcej emocji i jeszcze więcej fajnych ludzi!
Jako urodzeni polonofile kibicujemy wszelkim inicjatywom mającym na celu promocję naszego pięknego kraju. Wielkopolska robi to modelowo i życzylibyśmy sobie więcej takich wydarzeń! Halo! Regiony - obudźcie się - pokażmy wspólnie, że w Polsce wiele się dzieje i że każdy z Was ma wiele do zaoferowania. A jak to zrobiła Wielkopolska?
Dzięki nim możemy w Wielkopolsce pływać kajakami, uprawiać wakeboarding, narty wodne, windsurfing, stand up paddle, pływać na żaglówkach, motorówkach, rowerkach wodnych i wpław - jak kto woli. Dla tych, którzy za wodą nie przepadają, gospodarze regionu przygotowali inne atrakcje - ścieżki rowerowe i nordic walking. Można zwiedzać i uprawiać turystykę konną, co na pewno ucieszy wszystkich wielbicieli tych pięknych zwierząt.
Polecamy:
Jeśli zastanawiacie się, co to jest, to w skrócie: wchodzisz na nadmuchaną deskę, dają ci wiosło do ręki, wypychają na środek jeziora i każą sobie wyobrażać, że tak naprawdę chodzisz po chodniku i że wcale się nie boisz, tylko twój błędnik nie przyzwyczaił się jeszcze do tego kołysania.
A ty, za wszelką cenę starając się nie wpaść do wody, masz nogi jak z waty, przerażenie w oczach, a w głowie myśl - przecież nie zejdę z tej deski, skoro Anita, Ewa i Andrzej też pływają...
Nazwa brzmi dla mnie tak strasznie, że spróbować tego odważył się tylko Maciej, ale za to narty wodne przekonały mnie do siebie w 100%. Mnie, i jeszcze kilku uczestników study tour'u, którzy z powodzeniem mogliby już startować w jakiś zawodach - tak jak Alicja lub Kamila.
Ok, najgorsze jest pierwsze kilka podtopień, pełne zanurzenie i woda wlewająca się do nosa, ale potem już idzie przeżyć. A największa frajda oczywiście wtedy, gdy człowiek potrafi utrzymać się na nartach i dojechać do końca wyciągu, a czasem nawet i z powrotem!
A jakby tego było mało, na zakończenie dnia organizatorzy zapewnili nam prawdziwą dawkę emocji - wyczynową przejażdżkę motorówką. Sama nie wiem jak szybko pływaliśmy, ale jak dla mnie to stanowczo za szybko. Wrażenia nie do opisania. Szczególnie pod koniec, gdy z wielkim impetem zrobiliśmy zwrot o 180 stopni. Wydawało mi się, że w ciągu jednej sekundy cała woda z jeziora wlała się prosto na nas.
Trasa była przepiękna, pogoda cudowna, a dzięki awarii roweru Ani mieliśmy okazję poznać uczynność i stanowczość Wielkopolan. Przekonaliśmy się także jak smakują zerwane z drzewa gruszki i posililiśmy się na drogę w lokalnym sklepie spożywczym.
Naprawa dętki nie podziałała. Mimo usilnych prób pompujących chłopaków koło nie chciało utrzymać powietrza. Nasi lokalni doradcy dokładnie wiedzieli dlaczego tak się stało. Przecież to jest o-czy-wi-ste (w tym momencie następuje charakterystyczne przewrócenie oczami), że łatkę trzeba dociskać przez 15 minut, a nie dwie :P Kamila pominęła te uwagi milczeniem.
Umilając nam czekanie na wymianę roweru, Pan Witold Nowak - Naczelnik Wydziału Promocji i Rozwoju Starostwa Powiatowego w Koninie, ciekawie opowiedział nam o tym, co dzieje się w regionie, skąd wzięło się hasło reklamowe Konina: "Energia Pokoleń", dlaczego w okolicach Konina istnieją podgrzewane jeziora oraz jak wybudowano bazylikę w Licheniu i co dzieje się tam w sezonie. Bardzo dziękujemy!
Na szczęście po kilkunastu minutach podstawiono nowy rower i ruszyliśmy w drogę... do Lichenia. Podziwialiśmy tę kontrowersyjną, monumentalną budowlę w świetle zachodzącego słońca. Licheń wywołuje emocje. Skrajne, ale nadal są to jakieś emocje. Nie można przejść obok niego obojętnie.
Nadchodzący zmierzch zmusił nas do odwrotu i już po ciemku wróciliśmy do ośrodka, w którym czekało nas...
Skoro był to study tour o sportach wodnych, to nie mogło zabraknąć ukochanej dyscypliny Maćka, czyli windsurfingu, którego uczyliśmy się pod czujnym okiem Grzegorza Myszkowskiego - olimpijczyka. Choć akurat tamtej niedzieli powinniśmy mówić raczej o surfingu, bo jedyne co można było zrobić przy takiej pogodzie to nauczyć się utrzymywać równowagę, obracać deską oraz "pompować żagiel".
Dla chcącego (upartego) nic trudnego, i na przykład Maciej postanowił sobie, że dopłynie do drugiego końca jeziora i wróci. Maciek zwykle stawia na swoim....
Gratulujemy, że ponownie stanęli na wysokości zadania. Super jest widzieć, jak polskie regiony zaczynają się promować, zapraszają do współpracy ludzi z pasją, pokazują, jak wiele ciekawego mają do zaoferowania. Cieszymy się, że możemy w tej promocji uczestniczyć i przekazywać dalej wspaniałe inspiracje na aktywne spędzanie wolnego czasu w Polsce.
A jeśli chcesz zobaczyć jak bawili się w Wielkopolsce inni uczestnicy study tour koniecznie zajrzyjcie do galerii zdjęć na naszym Facebooku, na oficjalnej stronie Visit Wielkopolska [tu] i [tu] oraz na blogi naszych znajomych:
Koniecznie przeczytaj także relację z naszej poprzedniej wizyty w Wielkopolsce, w trakcie której poznaliśmy turystykę konną.
Jako urodzeni polonofile kibicujemy wszelkim inicjatywom mającym na celu promocję naszego pięknego kraju. Wielkopolska robi to modelowo i życzylibyśmy sobie więcej takich wydarzeń! Halo! Regiony - obudźcie się - pokażmy wspólnie, że w Polsce wiele się dzieje i że każdy z Was ma wiele do zaoferowania. A jak to zrobiła Wielkopolska?
O inicjatywie
Wielka Pętla Wielkopolski to w skrócie szlak wodny, który obejmuje rzekę Wartę, Noteć, Kanał Bydgoski i drogę wodną Kanał Bydgoski - Warta. Prawie 700 km! Promowanie tego regionu przez sporty wodne to strzał w dziesiątkę. Potwierdzają to powstające wokół Pętli ośrodki, przystanie i cała baza turystyczna.Dzięki nim możemy w Wielkopolsce pływać kajakami, uprawiać wakeboarding, narty wodne, windsurfing, stand up paddle, pływać na żaglówkach, motorówkach, rowerkach wodnych i wpław - jak kto woli. Dla tych, którzy za wodą nie przepadają, gospodarze regionu przygotowali inne atrakcje - ścieżki rowerowe i nordic walking. Można zwiedzać i uprawiać turystykę konną, co na pewno ucieszy wszystkich wielbicieli tych pięknych zwierząt.
Polecamy:
Lekcja pierwsza - chodzenie po wodzie.
Myślałam, że w życiu przeszłam już wszystkie rodzaje lęków i obaw - bałam się ciemności, wysokości, małych pomieszczeń, dużych pomieszczeń, prędkości i... no ok, pająków się nie bałam. Jeden po drugim, dzięki cierpliwości Maćka, oswajałam wszystkie te lęki. I kiedy już wydawało mi się, że jestem kozak, bo niestraszny mi wjazd na Górę Kamieńsk wyciągiem narciarskim, to masz - musisz uprawiać stand up paddle.
Jeśli zastanawiacie się, co to jest, to w skrócie: wchodzisz na nadmuchaną deskę, dają ci wiosło do ręki, wypychają na środek jeziora i każą sobie wyobrażać, że tak naprawdę chodzisz po chodniku i że wcale się nie boisz, tylko twój błędnik nie przyzwyczaił się jeszcze do tego kołysania.
A ty, za wszelką cenę starając się nie wpaść do wody, masz nogi jak z waty, przerażenie w oczach, a w głowie myśl - przecież nie zejdę z tej deski, skoro Anita, Ewa i Andrzej też pływają...
Myślisz, że stand up paddle jest trudne? Spróbuj wakeboarding'u!
W czasie tego study tour'u mogłam podszkolić nie tylko swój angielski, ale też praktyczną znajomość wodnych dyscyplin, których nazwy jak dotąd nic mi nie mówiły. Wakeboarding zapamiętałam tylko dlatego, że Ewa pokazywała to w kalamburach na ostatnim study tourze.Nazwa brzmi dla mnie tak strasznie, że spróbować tego odważył się tylko Maciej, ale za to narty wodne przekonały mnie do siebie w 100%. Mnie, i jeszcze kilku uczestników study tour'u, którzy z powodzeniem mogliby już startować w jakiś zawodach - tak jak Alicja lub Kamila.
Ok, najgorsze jest pierwsze kilka podtopień, pełne zanurzenie i woda wlewająca się do nosa, ale potem już idzie przeżyć. A największa frajda oczywiście wtedy, gdy człowiek potrafi utrzymać się na nartach i dojechać do końca wyciągu, a czasem nawet i z powrotem!
A jakby tego było mało, na zakończenie dnia organizatorzy zapewnili nam prawdziwą dawkę emocji - wyczynową przejażdżkę motorówką. Sama nie wiem jak szybko pływaliśmy, ale jak dla mnie to stanowczo za szybko. Wrażenia nie do opisania. Szczególnie pod koniec, gdy z wielkim impetem zrobiliśmy zwrot o 180 stopni. Wydawało mi się, że w ciągu jednej sekundy cała woda z jeziora wlała się prosto na nas.
Post użytkownika Visit Wielkopolska.
Po wysiłku czas skupienia.
Kiedy oba obco-brzmiące sporty wodne mieliśmy już opanowane i gdy uspokoiliśmy się po jeździe motorówką, wsiedliśmy na jednoślady i pojechaliśmy rowerową trasą wiodącą pomiędzy uroczymi jeziorami.
Trasa była przepiękna, pogoda cudowna, a dzięki awarii roweru Ani mieliśmy okazję poznać uczynność i stanowczość Wielkopolan. Przekonaliśmy się także jak smakują zerwane z drzewa gruszki i posililiśmy się na drogę w lokalnym sklepie spożywczym.
Naprawa dętki nie podziałała. Mimo usilnych prób pompujących chłopaków koło nie chciało utrzymać powietrza. Nasi lokalni doradcy dokładnie wiedzieli dlaczego tak się stało. Przecież to jest o-czy-wi-ste (w tym momencie następuje charakterystyczne przewrócenie oczami), że łatkę trzeba dociskać przez 15 minut, a nie dwie :P Kamila pominęła te uwagi milczeniem.
Umilając nam czekanie na wymianę roweru, Pan Witold Nowak - Naczelnik Wydziału Promocji i Rozwoju Starostwa Powiatowego w Koninie, ciekawie opowiedział nam o tym, co dzieje się w regionie, skąd wzięło się hasło reklamowe Konina: "Energia Pokoleń", dlaczego w okolicach Konina istnieją podgrzewane jeziora oraz jak wybudowano bazylikę w Licheniu i co dzieje się tam w sezonie. Bardzo dziękujemy!
Na szczęście po kilkunastu minutach podstawiono nowy rower i ruszyliśmy w drogę... do Lichenia. Podziwialiśmy tę kontrowersyjną, monumentalną budowlę w świetle zachodzącego słońca. Licheń wywołuje emocje. Skrajne, ale nadal są to jakieś emocje. Nie można przejść obok niego obojętnie.
Nadchodzący zmierzch zmusił nas do odwrotu i już po ciemku wróciliśmy do ośrodka, w którym czekało nas...
Wieczorne gadu-gadu
Wieczorem były zabawa, piwo i śmiech, plotkowanie, wymiana pomysłów, wrażeń, zdjęć, filmów i dowcipów. A kiedy drugiego dnia zobaczyliśmy zrobione nam przez Nikodema zdjęcia z wczoraj, nie było wśród nas człowieka, który by nie lajkował, szerował, tagował i komentował. Nikodem - jesteś mistrzem!
Post użytkownika Ruszaj w Drogę.
Post użytkownika Visit Wielkopolska.
Windsurfing - sport dla wytrwałych
Skoro był to study tour o sportach wodnych, to nie mogło zabraknąć ukochanej dyscypliny Maćka, czyli windsurfingu, którego uczyliśmy się pod czujnym okiem Grzegorza Myszkowskiego - olimpijczyka. Choć akurat tamtej niedzieli powinniśmy mówić raczej o surfingu, bo jedyne co można było zrobić przy takiej pogodzie to nauczyć się utrzymywać równowagę, obracać deską oraz "pompować żagiel".
Dla chcącego (upartego) nic trudnego, i na przykład Maciej postanowił sobie, że dopłynie do drugiego końca jeziora i wróci. Maciek zwykle stawia na swoim....
Visit Wielkopolska i Tarraya - dziękujemy.
Co było takiego szczególnego na tym study tourze? Wspaniali ludzie i masa atrakcji! Dziękujemy ośrodkowi Wake Park Ślesin za możliwość wypróbowania wyciągu wakeboard i nart wodnych, ośrodkowi w Mikorzynie za gościnę, rowery i windsurfing, a Visit Wielkopolska i Tarraya za zaproszenie.Gratulujemy, że ponownie stanęli na wysokości zadania. Super jest widzieć, jak polskie regiony zaczynają się promować, zapraszają do współpracy ludzi z pasją, pokazują, jak wiele ciekawego mają do zaoferowania. Cieszymy się, że możemy w tej promocji uczestniczyć i przekazywać dalej wspaniałe inspiracje na aktywne spędzanie wolnego czasu w Polsce.
Pomyśleli o wszystkim!
A najbardziej cieszymy się z tego, że organizatorzy i uczestnicy pamiętali o Maćka urodzinach, dali mu tort i cudowne prezenty, zaśpiewali sto lat. A na resztę atrakcji spuśćmy zasłonę milczenia... Powiemy tylko tyle: to był przepiękny weekend!
A jeśli chcesz zobaczyć jak bawili się w Wielkopolsce inni uczestnicy study tour koniecznie zajrzyjcie do galerii zdjęć na naszym Facebooku, na oficjalnej stronie Visit Wielkopolska [tu] i [tu] oraz na blogi naszych znajomych:
- Los Wiaheros - blog Alicji i Andrzeja o rowerowej podróży dookoła świata
- B*Anita Travel - blog Anity samotnie podróżującej autostopem i rowerem
- Bear Girl - blog Kamili, która nie boi się niedźwiedzi
- Rusz w podróż - blog Ewy, która praktycznie podchodzi do podróży
- Naszewycieczki.pl - serwis o ciekawych miejscach w Polsce
Koniecznie przeczytaj także relację z naszej poprzedniej wizyty w Wielkopolsce, w trakcie której poznaliśmy turystykę konną.
Świetna relacja! Nie umiem pływać i boje się wody, a tu się okazuje, ile mnie przez to przyjemności w życiu omija. Trzeba chyba coś z tym fantem zrobić.
OdpowiedzUsuńAniu! Musisz koniecznie spróbować! :)
UsuńZgadzam się ze słowami poprzedniczki - świetna relacja. Przyjemnie oglądać jak ktoś przezwycięża swoje lęki - tak jak Ty ;)
OdpowiedzUsuń