Kolejne polskie święta za nami. Czas wyciszenia i rozmów nie tylko przy świątecznym stole. Zaledwie kilka krótkich chwil spędzonych w przydomowym ogródku wywołało gorącą dyskusję na temat przywiązania do polskich tradycji.
I po raz kolejny rozmawialiśmy na temat fascynacji obcymi kulturami. Zachwycamy się poznawaniem nowych lądów i ujmują nas zwyczaje obcych ludów, a nie znamy naszej polskiej historii. Podczas wyjazdów zagranicznych z chęcią uczestniczymy w wieczorach z regionalnymi tańcami i degustujemy lokalne potrawy i trunki, a nie chcemy próbować lokalnej polskiej kuchni.
Dlaczego przestaliśmy interesować się tym co polskie i uważamy, że jest polska kultura to coś gorszego, mniej ciekawego i czasem - o zgrozo - coś wstydliwego?
Dziś, Boże Narodzenie kojarzy się nam głównie ze Świętym Mikołajem i wydatkami na prezenty, a Wielkanoc z długouchym Zającem i czekoladowymi jajkami w kolorowych sreberkach. Gdzieś w tym wszystkim zagubiliśmy sens. Skupiamy się na wyścigach na najbardziej ekstrawagancki prezent, zapominając o tym, że tak naprawdę najważniejszy jest tu gest.
Wielkanoc i Boże Narodzenie to nie jedyne wyjątki. Przykłady można łatwo mnożyć. Niedziela palmowa – konkurs na najwyższą palmę; Śmigus-Dyngus – miejscowe mafie polujące z wiadrami na przechodniów; Boże Ciało – konkurs na najpiękniejszy ołtarz; Wszystkich Świętych – wymówka służąca do przypomnienia sobie o grobach najbliższych.
Gdzie podziało się nasze przywiązanie do świątecznych tradycji? Czy tradycja jest passe? Czy nie jest tak, że potrzebujemy zwrócenia uwagi na to, co w świętach powinno być najpiękniejsze?
Spójrzmy na polskie miasta i miejscowości turystyczne. Co przejęło rolę polskiej, narodowej potrawy i regionalnych przysmaków? Tani turecki kebab z kurczaka, włoska pizza z ciasta drożdżowego, japońskie sushi z białego ryżu, słodko-kwaśna chińszczyzna i grecka sałatka z krowim serem?
Nie mam nic przeciwko poznawaniu nowych smaków. Ale trochę się boję, bo prawdziwą trudnością jest znalezienie miejsca, w którym da się spróbować prawdziwej, polskiej kuchni - bez narażania się na wielkie wydatki. Wiele razy podczas naszych podróży po Polsce chcieliśmy spróbować lokalnych specjałów. Nie udawało się. Prawdziwym wyzwaniem było odnalezienie tych, o których czytaliśmy w przewodnikach.
Jak to się stało, że przestaliśmy zwracać uwagę na tradycyjne potrawy i że daliśmy się zalać Fast-Foodami i obcymi smakami? Dlaczego tak wiele mówi się o kebabach, pizzach i owocach morza, a tak rzadko słyszymy o kartaczach, blinach, ruchankach, kwaśnicy, zalewajce czy hreczeniakach?
Czy przypadkiem nie jest tak, że gdzieś zbłądziliśmy i nie dostrzegamy potencjału jaki mamy? Dlaczego nie doceniamy siły naszych lokalnych potraw i trunków?
Wiele razy przekonywaliśmy się, że dzięki pokazom, koncertom, wystawom i inscenizacjom lepiej rozumieliśmy region, do którego przyjeżdżaliśmy, a przy tym świetnie się na nich bawiliśmy. Była to też okazja do poznania twórczości regionalnej i dawnego życia codziennego.
Niestety, nie wiedzieć czemu, jarmarki stały się okazją do wypicia taniego piwa na świeżym powietrzu, do wysłuchania koncertu znanej gwiazdy, lub zjedzenia kolejnej porcji kebaba czy kawałka pizzy.
Czyżby pomieszała się nam idea tradycyjnego jarmarku z masową, komercyjną imprezą? Z jednej strony, osoby odwiedzające takie jarmarki nie doceniają trudu i wysiłku w przedstawienie regionalnych tradycji i zwyczajów, a z drugiej organizatorzy zniechęcają się brakiem zainteresowania ze strony odwiedzających.
Czy możemy coś na to poradzić? Na pewno brakuje tu kompleksowego działania, dzięki któremu moglibyśmy spojrzeć inaczej na to, co mamy tuż za przysłowiowym rogiem.
Duży wpływ na takie, a nie inne postrzeganie Polski przez Polaków mają dzisiejsze media. Telewizja, radio, prasa i Internet skupiają się na pokazywaniu odległych kultur, promowaniu zagranicznych wyjazdów w tropikach oraz na relacjonowaniu z zapartym tchem kolejnych wyczynów ekstremalnych podróżników. Brakuje nam wyrazistej przeciwwagi, która potrafiłaby zainspirować Polaków do odkrywania polskich tradycji i która wypromowałaby modę na Polskę wśród Polaków.
Niestety, sama zmiana przekazu głoszonego przez media nie wystarczy. Aby wykreować modę na Polskę niezbędne jest zaangażowanie m.in. szkół, aby od najmłodszych lat zaszczepiały fascynację regionem, polityków, aby promowali rozwiązania wspomagające polską turystykę, przedsiębiorców, aby mogli tworzyć kolejne miejsca na turystycznej mapie Polski oraz medialnych autorytetów, którzy promowaliby podróżowanie i odkrywanie kraju. Konieczne są działania na wielu frontach, praktycznie na każdym szczeblu polskiej gospodarki.
Ale to jeszcze nie wszystko.
Powinniśmy zacząć od siebie i uwierzyć w to, że jesteśmy częścią czegoś wielkiego. Powinniśmy zapomnieć o wszystkim co do tej pory słyszeliśmy o Polsce, o jej regionach i mieszkańcach, o wspomnieniach ze szkoły, studiów, wycieczek, oraz o opowieściach od naszych znajomych.
My tak zrobiliśmy. Zapomnieliśmy o przeszłości i wyruszyliśmy w Drogę. Na przekór wielu, nie poddajemy się i kontynuujemy odkrywanie Polski. Dzięki naszym podróżom poznajemy regionalną kulturę, zwyczaje, zasmakowaliśmy regionalnych przysmaków, zaczęliśmy czytać lokalną literaturę oraz uczymy się na nowo zawiłej polskiej historii. Dzięki naszym podróżom zaczęliśmy inaczej patrzeć na Polskę i na to co dzieje się wokół nas.
I co najważniejsze: zaczęliśmy doceniać to co polskie.
Ty też zacznij podróżować po Polsce. Kto wie, może kiedyś, tak jak my, odkryjesz, że dookoła Ciebie zaczyna kiełkować moda na Polskę?
I po raz kolejny rozmawialiśmy na temat fascynacji obcymi kulturami. Zachwycamy się poznawaniem nowych lądów i ujmują nas zwyczaje obcych ludów, a nie znamy naszej polskiej historii. Podczas wyjazdów zagranicznych z chęcią uczestniczymy w wieczorach z regionalnymi tańcami i degustujemy lokalne potrawy i trunki, a nie chcemy próbować lokalnej polskiej kuchni.
Dlaczego przestaliśmy interesować się tym co polskie i uważamy, że jest polska kultura to coś gorszego, mniej ciekawego i czasem - o zgrozo - coś wstydliwego?
Polskie święta
Zastanawialiśmy się z Kasią jak bardzo Polacy są przywiązani do polskich tradycji? Po krótkiej rozmowie dostrzegliśmy, że nie ma bardziej wyrazistego przykładu niż polskie święta Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia. Kiedyś był to czas wyciszenia, refleksji, wielogodzinnych spotkań z rodziną oraz kultywowania prawdziwie polskich zwyczajów.Dziś, Boże Narodzenie kojarzy się nam głównie ze Świętym Mikołajem i wydatkami na prezenty, a Wielkanoc z długouchym Zającem i czekoladowymi jajkami w kolorowych sreberkach. Gdzieś w tym wszystkim zagubiliśmy sens. Skupiamy się na wyścigach na najbardziej ekstrawagancki prezent, zapominając o tym, że tak naprawdę najważniejszy jest tu gest.
Wielkanoc i Boże Narodzenie to nie jedyne wyjątki. Przykłady można łatwo mnożyć. Niedziela palmowa – konkurs na najwyższą palmę; Śmigus-Dyngus – miejscowe mafie polujące z wiadrami na przechodniów; Boże Ciało – konkurs na najpiękniejszy ołtarz; Wszystkich Świętych – wymówka służąca do przypomnienia sobie o grobach najbliższych.
Gdzie podziało się nasze przywiązanie do świątecznych tradycji? Czy tradycja jest passe? Czy nie jest tak, że potrzebujemy zwrócenia uwagi na to, co w świętach powinno być najpiękniejsze?
Polska kuchnia
Z każdą kolejną minutą naszej rozmowy dostrzegamy, że to nie jest tylko kwestia świąt i naszego odwrotu od religii. Problem jest szerszy.Spójrzmy na polskie miasta i miejscowości turystyczne. Co przejęło rolę polskiej, narodowej potrawy i regionalnych przysmaków? Tani turecki kebab z kurczaka, włoska pizza z ciasta drożdżowego, japońskie sushi z białego ryżu, słodko-kwaśna chińszczyzna i grecka sałatka z krowim serem?
Nie mam nic przeciwko poznawaniu nowych smaków. Ale trochę się boję, bo prawdziwą trudnością jest znalezienie miejsca, w którym da się spróbować prawdziwej, polskiej kuchni - bez narażania się na wielkie wydatki. Wiele razy podczas naszych podróży po Polsce chcieliśmy spróbować lokalnych specjałów. Nie udawało się. Prawdziwym wyzwaniem było odnalezienie tych, o których czytaliśmy w przewodnikach.
Jak to się stało, że przestaliśmy zwracać uwagę na tradycyjne potrawy i że daliśmy się zalać Fast-Foodami i obcymi smakami? Dlaczego tak wiele mówi się o kebabach, pizzach i owocach morza, a tak rzadko słyszymy o kartaczach, blinach, ruchankach, kwaśnicy, zalewajce czy hreczeniakach?
Czy przypadkiem nie jest tak, że gdzieś zbłądziliśmy i nie dostrzegamy potencjału jaki mamy? Dlaczego nie doceniamy siły naszych lokalnych potraw i trunków?
Polskie regionalne zwyczaje
Gdy tak rozmawialiśmy o naszych kulinarnych przygodach, nawet nie zauważamy, gdy przechodzimy do regionalnych jarmarków i festynów. To właśnie na nich, już kilka razy mogliśmy spróbować lokalnej kuchni. Jarmarki – w szczególności te organizowane w skansenach – to nie tylko okazja do odkrycia nowych smaków, to także możliwość poznania dawnego życia, rozrywek i regionalnych zwyczajów.Wiele razy przekonywaliśmy się, że dzięki pokazom, koncertom, wystawom i inscenizacjom lepiej rozumieliśmy region, do którego przyjeżdżaliśmy, a przy tym świetnie się na nich bawiliśmy. Była to też okazja do poznania twórczości regionalnej i dawnego życia codziennego.
Niestety, nie wiedzieć czemu, jarmarki stały się okazją do wypicia taniego piwa na świeżym powietrzu, do wysłuchania koncertu znanej gwiazdy, lub zjedzenia kolejnej porcji kebaba czy kawałka pizzy.
Czyżby pomieszała się nam idea tradycyjnego jarmarku z masową, komercyjną imprezą? Z jednej strony, osoby odwiedzające takie jarmarki nie doceniają trudu i wysiłku w przedstawienie regionalnych tradycji i zwyczajów, a z drugiej organizatorzy zniechęcają się brakiem zainteresowania ze strony odwiedzających.
Czy możemy coś na to poradzić? Na pewno brakuje tu kompleksowego działania, dzięki któremu moglibyśmy spojrzeć inaczej na to, co mamy tuż za przysłowiowym rogiem.
Moda na Polskę wśród Polaków
I w ten sposób doszliśmy do sedna. Bo tak naprawdę nie chodzi tutaj o obniżające się znaczenie świąt, nikłą znajomość regionalnej kuchni, zwyczajów, kultury i sztuki. Chodzi o zjawisko, które przez ostatnie lata wpłynęło na to, w jaki sposób postrzegamy kraj, w którym mieszkamy. Chodzi o to w jaki sposób my - Polacy podchodzimy do naszych tradycji, zwyczajów i wszystkiego związanego z Polską. Z czego to może wynikać?Duży wpływ na takie, a nie inne postrzeganie Polski przez Polaków mają dzisiejsze media. Telewizja, radio, prasa i Internet skupiają się na pokazywaniu odległych kultur, promowaniu zagranicznych wyjazdów w tropikach oraz na relacjonowaniu z zapartym tchem kolejnych wyczynów ekstremalnych podróżników. Brakuje nam wyrazistej przeciwwagi, która potrafiłaby zainspirować Polaków do odkrywania polskich tradycji i która wypromowałaby modę na Polskę wśród Polaków.
Niestety, sama zmiana przekazu głoszonego przez media nie wystarczy. Aby wykreować modę na Polskę niezbędne jest zaangażowanie m.in. szkół, aby od najmłodszych lat zaszczepiały fascynację regionem, polityków, aby promowali rozwiązania wspomagające polską turystykę, przedsiębiorców, aby mogli tworzyć kolejne miejsca na turystycznej mapie Polski oraz medialnych autorytetów, którzy promowaliby podróżowanie i odkrywanie kraju. Konieczne są działania na wielu frontach, praktycznie na każdym szczeblu polskiej gospodarki.
Ale to jeszcze nie wszystko.
I brakujący element układanki
Aby wykreować modę na Polskę i docenić to co polskie niezbędny jest jeszcze jeden element układanki, bez zaangażowania którego żadne rozwiązanie systemowe nie zadziała. A tym brakującym elementem jest każdy z nas.Powinniśmy zacząć od siebie i uwierzyć w to, że jesteśmy częścią czegoś wielkiego. Powinniśmy zapomnieć o wszystkim co do tej pory słyszeliśmy o Polsce, o jej regionach i mieszkańcach, o wspomnieniach ze szkoły, studiów, wycieczek, oraz o opowieściach od naszych znajomych.
My tak zrobiliśmy. Zapomnieliśmy o przeszłości i wyruszyliśmy w Drogę. Na przekór wielu, nie poddajemy się i kontynuujemy odkrywanie Polski. Dzięki naszym podróżom poznajemy regionalną kulturę, zwyczaje, zasmakowaliśmy regionalnych przysmaków, zaczęliśmy czytać lokalną literaturę oraz uczymy się na nowo zawiłej polskiej historii. Dzięki naszym podróżom zaczęliśmy inaczej patrzeć na Polskę i na to co dzieje się wokół nas.
I co najważniejsze: zaczęliśmy doceniać to co polskie.
Ty też zacznij podróżować po Polsce. Kto wie, może kiedyś, tak jak my, odkryjesz, że dookoła Ciebie zaczyna kiełkować moda na Polskę?
Polecamy także:
Felieton, który czytasz powstał w kwietniu 2014 roku. Od tego czasu sporo się zmieniło: coraz częściej słyszymy w mediach o podróżowaniu po Polsce i coraz częściej odzywają się do nas osoby, które postanowiły, że po zwiedzaniu odległych zakątków globu teraz będą poznawać Polskę.
My też się zmieniliśmy - piszemy więcej o Polsce, polskich regionach i regionalnych kulturach, uczymy dzieciaki kaszubskiej historii i kultury na warsztatach, promujemy polskie atrakcje w radiowych audycjach, prowadzimy spotkania Klubu Polskiego Podróżnika i przekazujemy na nich sprawdzone pomysły na podróże po Polsce. Wciąż myślimy, że mogłoby się dziać jeszcze więcej.
- Jak kreujemy modę na Polskę wśród młodzieży?
- Jak opowiadamy o Polsce i zachęcamy do zwiedzania polskich regionów?
- Skąd mam wiedzieć, że chcę zwiedzać Polskę?
- Czym zaskoczą Cię podróże po Polsce?
- Co warto zobaczyć w Polsce?
- Chcesz zwiedzać Polskę? Kup sobie samochód
- Bo podróze po Polsce to nasza pasja...
Na początku kwietnia byliśmy na targach lato 2014 w Warszawie i tu stwierdziłem brak kilku ciekawych regionów np. opolskiego. A wiem, że mają wiele do zaoferowania. Czyżby niektóre regiony nie chciały turystów?
OdpowiedzUsuńA co do braku mody na Polskę? Sądzę, że to jest tak:
Nasze społeczeństwo stało się zamożnym i wyjazd zagraniczny stał się sposobem na pokazanie tego na co mnie stać. Po rozmowach z wieloma znajomymi jest jeszcze jeden problem finansowy. Są rejony gdzie wakacje można spędzić w miarę tanio, a pokusiłbym się o stwierdzenie, że i taniej niż w naszym kraju (oparte na stwierdzeniach znajomych).
Kolejnym problemem jest klimat. U nas nieprzewidywalny, zaś np. na Bałkanach słoneczną aurę mamy murowaną, do tego dodajmy ciepłe i błękitne morze ...
Wielu ludzi dziwi się dlaczego nie ruszamy się za granicę. Odpowiedz pada zawsze taka sama - nie znamy tego co nasze. Po pokazaniu kilku zdjęć z różnych rejonów pada pytanie a gdzie to? To jest u nas? Szkoda tylko, że na pytaniach się kończy, ponieważ spora ilość ludzi nawet nie próbuje odwiedzić danego miejsca, na obejrzeniu zdjęć kończąc. Może za dużo im opowiadam w nieumiejętny sposób, nie próbując (przez pewne niedomówienia) namówić ich do odwiedzenia danego miejsca?
Oczywiście pomijam w swoich rozważaniach ludzi, którzy widzą wypoczynek tylko przez pryzmat koca i leżaka.
Mikołaju, pozwól, że odniosę się do tematu targów turystycznych. Takie typowe targi, gdzie wystawiają się firmy/miasta/regiony itd chyba przechodzą do tzw. lamusa.
UsuńNie wiem jak to konkretnie jest w Warszawie, ale bywałam na tego typu targach i niestety wystawców mam wrażenie jest coraz mniej, bo
- raz, że to droga zabawa i nie każde miejsce może sobie na to pozwolić,
- dwa, że nieprzynosząca oczekiwanych korzyści (więcej pracy i kasy w to wkładają niż mają z tego zysku)
- a trzy, świat się zmienia, a jeśli targi stoją w miejscu to wiadomo, że się cofają. ;)
Ostatnio byłam na targach w Gdańsku - jak to czynie co roku - tak ekspresowego "zwiedzania" to nigdy jeszcze nie miałam: 40 minut z czego 10 minut na rozmowę ze znajomą i kolejne kilka minut na rozmowę z Kasią i Maćkiem z RwD. Więcej czasu zajęło mi samo przejście hali niż "postoje" przy stoiskach. Dodam, że nie zbieram upominków tylko przychodzę po konkretne wiadomości odnośnie zwiedzania Polski.
Pozdrawiam
Marta Antonina
fakt, my po gdańskich tragach też mamy mieszane uczucia - prawdę mówiąc, nawet nie było z czego zrobić materiału.
UsuńMikołaju - mój znajomy też próbował mnie przekonać, że spędził wakacje za granicą, bo tam było taniej niż w Polsce. spytałam go o szczegóły i kiedy porównaliśmy ceny - wyszło na to samo. zresztą to dobrze, że ludzie podróżują za granicę, mając taką możliwość. chodzi tylko o to, aby mieć świadomość, że w Polsce też jest pięknie, jest co zwiedzać, jest gdzie pojechać. według nas problemem jest brak spójnego przekazu i gotowych rozwiązań - jedźcie tu i tu, zapłacicie tyle i tyle - czyli gotowa oferta, którą turyści dostają w biurze podróży :)
Podjęliście bardzo poważny problem. Ale mam wrażenie, że obecnie jest coraz lepiej z turystyką regionalną. Jeszcze całkiem niedawno ludzie preferowali wyjazdy zagraniczne, bo był to w jakimś stopniu prestiż, można było się pochwalić malowniczymi zdjęciami z ciepłych krajów i przywieźć egzotyczne pamiątki. Takie wakacje świadczyły przede wszystkim o zamożności. Jednam obecnie, mam wrażenie, że kiedy standardy się nieco wyrównały, Polacy równie chętnie zwiedzają Polskę. Jeśli promocja regionów nadal będzie się rozwijać, myślę, że Polska będzie równie chętnie wybieranym kierunkiem wakacyjnym.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, czasami trzeba wyjechać gdzieś dalej, by móc docenić piękno własnego kraju. Kiedy poznajemy kulturę, zabytki innych państw, zaczynami się zastanawiać, czy i w Polsce nie można by odszukać podobnych perełek. Wszystko zależy od nastawienia. Ale mimo wszystko, nie zaszkodzi promować naszej pięknej Polski wśród rodaków, i nie tylko.
Jeszcze nie tak dawno temu temat wyjazdów po Polsce w kuluarowych rozmowach praktycznie się nie pojawiał, a gdy się pojawił to traktowany był jako żart - "Bo jak to, po Polsce mam podrózować? Przecież w Polsce nic nie ma."
UsuńNa szczęście, coraz więcej mówi się o Polsce i atrakcjach turystycznych. Zdecydowanie jest lepiej niż kilka lat temu. Ciekaw jestem co będzie za kilka lat...
A z tymi wyjazdami zagranicznymi to jest tak jak mówisz - cały czas traktowane jest to jako oznaka prestiżu. My się za to bardzo cieszymy, gdy tacy zacięci zagraniczni wycieczkowicze przekonują się i nagle zaczynają jeździć po Polsce :)
To sumtne, że Polacy wolą wybierać Sharm el sheikh niż piękne polskie dzikie plaże...
OdpowiedzUsuńpodobno w Polsce pogoda zawodzi. a ja - na przekór - lubię polskie plaże najbardziej jesienią. a także zimą, kiedy są prawie puste :) ale wtedy temperatura nie sprzyja opalaniu niestety :)
UsuńPonieważ kocham jeść, odniosę się do kulinariów. Macie absolutną rację, że polska kuchnia jest fantastyczna. Lubię popróbować wszystkiego, co nadaje się do zjedzenia, ale nie wyobrażam sobie jeść przez całe życie np. tylko pszenne pieczywo, czy dzień w dzień makaron, czy ryż choćby w różnych wariacjach. Kocham polskie zupy, z zalewajką i grzybową na czele. Nie ma nic smaczniejszego niż polski chleb na zakwasie, jeszcze ciepły, maźnięty smalcem ze skwarkami i oczywiście z kiszonym ogórkiem. Cieszę się, że w mojej okolicy renesans przeżywają wytwórnie pierogów, a nawet kartaczy, choć to nie ten region geograficzny. Bardzo dobrze, że piszecie o regionalnych potrawach, bo w mojej głowie już się klaruje pomału taka kulinarna podróż i coś mi podpowiada, że na początek będzie to Podlasie:D
OdpowiedzUsuńO Anglikach mówi się, że mają najlepsze produkty na świecie, z których robią najgorsze jedzenie, a Polacy z niczego potrafią wyczarować rozkosze dla podniebienia:) Smacznego! (choć to już podobno passe).