Pamiętam moją pierwszą wizytę w hipermarkecie, gdy jako dziecko byłem oszołomiony wielkimi regałami wypełnionymi produktami, kolorowymi banerami obiecującymi niepowtarzalne okazje, hostessami i tym głosem jakby zza światów, który po charakterystycznym dźwięku opowiadał o dzisiejszych promocjach. Byłem oszołomiony.
Dzisiaj wielkie centra handlowe kojarzą mi się z godzinami spędzonymi wśród regałów hipermarketu, pchaniem niewygodnego wózka lub z chodzeniem do tych samych butików wielkich sieci odzieżowych. Sytuacja się odwróciła. Już nie wystarczy być dużym, kolorowym, głośnym i widowiskowym. Ludzi takich jak ja trzeba zachęcić. Zafundować dodatkowe atrakcje, które spowodują, że na zakupy przyjdą do tego, a nie innego centrum.
I wiecie co? To rzeczywiście działa. Bo ostatnio jedna z gdańskich galerii zorganizowała Wystawę Makiet i Modeli Kolejowych. Przyjechałem, zobaczyłem i… zostałem na zakupach ;)
Uczestniczyliśmy wczoraj w wydarzeniu organizowanym przez jedną z gdańskich galerii handlowych. Przez trzy dni, przestrzenie pomiędzy butikami opanowali pasjonaci kolei, którzy na rozstawionej makiecie zawiadywali ruchem pociągów. Pomysł niebanalny, niszowy, odwołujący się do czasów naszego dzieciństwa. Ale przede wszystkim, dzięki zlokalizowaniu go w galerii handlowej, dający szansę dotarcia do szerszej publiczności.
Każdy skład sterowany był przez maszynistę za pomocą specjalnego manipulatora, którym dostosowywał prędkość do panujących warunków, emitował sygnały dźwiękowe, włączał światła. Przede wszystkim jednak jego zadaniem było reagowanie na zmieniające się warunki na trasie oraz baczna obserwacja składów zmierzający do kolejnych stacji.Tak jak na prawdziwej kolei.
A to, że przy okazji będą zachęcać nas do zakupów? Co za różnica. Tak czy siak, musielibyśmy je zrobić. A tak, przy okazji nauczymy się czegoś nowego, lub zobaczymy coś, czego jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Tak jak my – przyjechaliśmy, zobaczyliśmy, podziwialiśmy i… zostaliśmy potem na zakupach.
Dzisiaj wielkie centra handlowe kojarzą mi się z godzinami spędzonymi wśród regałów hipermarketu, pchaniem niewygodnego wózka lub z chodzeniem do tych samych butików wielkich sieci odzieżowych. Sytuacja się odwróciła. Już nie wystarczy być dużym, kolorowym, głośnym i widowiskowym. Ludzi takich jak ja trzeba zachęcić. Zafundować dodatkowe atrakcje, które spowodują, że na zakupy przyjdą do tego, a nie innego centrum.
I wiecie co? To rzeczywiście działa. Bo ostatnio jedna z gdańskich galerii zorganizowała Wystawę Makiet i Modeli Kolejowych. Przyjechałem, zobaczyłem i… zostałem na zakupach ;)
Galerie handlowe to zło?
Gdy wydawało się, że duże galerie handlowe nic nie wniosą i będą służyć jedynie do realizacji naszych manii zakupowych, zaczęto w nich organizować wydarzenia kierowane do okolicznych mieszkańców. Galerie szybko stały się miejscami spotkań, a posiadane przez nie powierzchnie zaczęto wykorzystywać do organizowania wystaw, festynów, jarmarków, małych koncertów, konkursów, prezentacji.Uczestniczyliśmy wczoraj w wydarzeniu organizowanym przez jedną z gdańskich galerii handlowych. Przez trzy dni, przestrzenie pomiędzy butikami opanowali pasjonaci kolei, którzy na rozstawionej makiecie zawiadywali ruchem pociągów. Pomysł niebanalny, niszowy, odwołujący się do czasów naszego dzieciństwa. Ale przede wszystkim, dzięki zlokalizowaniu go w galerii handlowej, dający szansę dotarcia do szerszej publiczności.
Wystawa makiet
Zorganizowana III Wystawa Makiet i Modeli Kolejowych to prawdziwa gratka dla miłośników kolei. Prawie 200-metrowa makieta, wykonana w skali 1:87, składała się z kilku stacji, parowozowni, bocznic i wytyczonych szlaków kolejowych między nimi. Pociągi kursowały według ustalonego rozkładu jazdy, po ustalonych trasach, a rozkładu pilnowali konduktorzy i zawiadowcy stacji. Wszystko po to, aby pokazać jak steruje się ruchem na prawdziwej kolei.Atrakcja nie tylko dla dzieci
Była to nie lada atrakcja - nie tylko dla dzieci. Wokół makiety gromadziły się tłumy gapiów obserwujących przemieszczające się pociągi, składy oczekujące na mijankach, lub przygotowujące się na stacjach do odjazdu.Każdy skład sterowany był przez maszynistę za pomocą specjalnego manipulatora, którym dostosowywał prędkość do panujących warunków, emitował sygnały dźwiękowe, włączał światła. Przede wszystkim jednak jego zadaniem było reagowanie na zmieniające się warunki na trasie oraz baczna obserwacja składów zmierzający do kolejnych stacji.Tak jak na prawdziwej kolei.
Największe emocje na stacjach
Widać było, że największe emocje panowały na stacji początkowej, gdy składy przygotowywane były do odjazdu, oraz na stacjach towarowych, gdy pociągi wykonywały manewry i dołączane byly do nich kolejne wagony z towarem.Moduł do modułu i mamy makietę
Ciekawostką jest to, że cała trasa została zbudowana z modułów przywiezionych przez grupy modelarzy z różnych stron Polski. Moduły te, dzięki jednemu standardowi mogły być połączone w jedną wielką makietę, na której mógł być symulowany dzień z życia kolei.Prawdziwie polskie akcenty na szlaku
Na szlakach kolejowych można było zobaczyć m.in. polskich przewoźników: pasażerskie PKP Intercity oraz towarowe PKP Cargo. Nie zabrakło także akcentów humorystycznych, jak przystacyjna jadłodalnia z nowopolską potrawą narodową.Alternatywna rozrywka?
Podoba mi się pomysł wykorzystania powierzchni w galeriach handlowych do organizowania niszowych wydarzeń, koncertów i prezentacji działań lokalnych pasjonatów, takich jak Wystawa Makiet i Modeli Kolejowych. Galerie znajdują się praktycznie w każdym większym mieście i z powodzeniem mogą stawać się centrum nowoczesnej rozrywki dla okolicznych mieszkańców. Nie zastąpią nigdy placówek kulturalnych, ale mogą być świetnym sposobem na alternatywne spędzenie czasu dla mas oraz na pokazanie swojej pasji szerszej publiczności.A to, że przy okazji będą zachęcać nas do zakupów? Co za różnica. Tak czy siak, musielibyśmy je zrobić. A tak, przy okazji nauczymy się czegoś nowego, lub zobaczymy coś, czego jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Tak jak my – przyjechaliśmy, zobaczyliśmy, podziwialiśmy i… zostaliśmy potem na zakupach.
Szkoda, że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńJako mały chłopiec zawsze chciałem mieć kolejkę. W tamtych czasach szczytem marzeń była niemiecka kolejka Piko. Kolega miał taką z mnóstwem torów więc od czasu do czasu jego pokój zamieniał się w kilka stacji kolejowych.
Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś takie cudo zobaczyć ... i się pobawić jak za dawnych lat.
Pozdrawiam,
Jacek
Jacku, gdybyśmy zaplanowali to wcześniej, pewnie dalibyśmy jakąś zajawkę na Facebook - ale wypad do galerii na wystawę był spontaniczny :) podobało nam się okropnie. ja co prawda kolejki nie miałam, tylko takie czerwone ferrari sterowane na joystick - ale to zupełnie inna bajka :)
UsuńI każdy mężczyzna mógł poczuć się jak dziecko :)
OdpowiedzUsuńMarzyłem o takiej wielkiej kolejce ze stacjami i zwrotnicami jak byłem mały :)
OdpowiedzUsuńczy po latach marzenia się spełniły? :)
Usuń