Ale mimo wszystko spakujcie plecak, zabierzcie ze sobą dobry humor i idźcie, a wszystko zostanie Wam wynagrodzone.
Jeżeli już teraz jesteście mocno ciekawi jak - obejrzyjcie przygotowany specjalnie dla Was krótki filmik i poczujcie niesamowity klimat Gór Świętokrzyskich:
Relacja: Na świętokrzyskim szlaku od Św. Katarzyny do Św. Krzyża
Zapraszamy na wycieczkę po jedynych w Polsce gołoborzach. To nasza piesza wędrówka na Łysice i Łysą Górę, którą upodobały sobie czarownice. Wycieczka wśród leśnych ścieżek, mostków i strumieni. Ah co za klimat! Więcej informacji o wycieczce: https://www.ruszajwdroge.pl/2013/10/na-swietokrzyskim-szlaku-od-sw-katarzyny-do-sw-krzyza.html Chcesz poznać więcej takich miejsc? Dołącz do Ruszaj w Drogę!
z Trzcianki do Św. Katarzyny czy vice versa?
Siedząc w naszej bazie wypadowej w Trzciance, doszliśmy do wniosku, że samo dostanie się na szlak z innego miejsca niż Święta Katarzyna stanowi nie lada wyzwanie. Szczerze mówiąc przewidywaliśmy problemy z powrotem do bazy, gdybyśmy chcieli wejść na szlak od strony Trzcianki i Świętego Krzyża i stamtąd iść do Świętej Katarzyny, zdecydowaliśmy się więc na opcję odwrotną. To znaczy, że jedziemy porannym busem do Świętej Katarzyny i stamtąd wchodzimy na szlak, potem przez Łysicę aż do Świętego Krzyża. Dojazd miał być z przesiadką.Przesiadka, której nie było
Nie wiem, czy zawdzięczamy to naszemu lenistwu, że wstaliśmy dopiero na busa o 8 rano, czy martwej godzinie między 8 a 11, faktem jest, że przesiadki nie było.Nie poczekałeś - będziesz się smażył
Mieliśmy do wyboru – czekać albo iść. No to poszliśmy. Na oko nie było daleko. Tablica mówiła, że 6 kilometrów. Ponieważ mnie oczywiście liczby nic nie mówią, a 6 to zawsze mniej niż 10, stwierdziłam, że nie może być tak źle i że w dwie godziny (za które miał być jakiś transport), na pewno zdążymy już być na miejscu. Ale nie byliśmy. Szliśmy za to „w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg” – a tak naprawdę przez asfalt środkiem pola i czuliśmy się jak dwa ziarnka kukurydzy toczące się przez środek rozgrzanej patelni.Fotki pocieszenia
Kiedy już prawie docieraliśmy do Świętej Katarzyny, minęły nas chyba ze dwa czy może nawet trzy busy, ale tłumaczyliśmy sobie, że one wcale nie jechały z Górna (miejsca przesiadki). Pewnie po prostu wyjechały gdzieś zza rogu. I na poprawę humoru zrobiliśmy sobie postój z widokiem na Pasmo Masłowskie i Dolinę Wilkowską, gdzie zrobiliśmy sobie masę zdjęć tłumacząc, że to w nagrodę.Na Łysicę start!
Wreszcie, po tych 6 kilometrach i około 3 godzinach drogi, udało nam się dotrzeć na początek szlaku i upragnionego cienia leśnych drzew. Na Łysicę nie tak wysoko - to tylko 612 metrów n.p.m. Co to dla nas. Zawsze to mniej niż 1000 m.n.p.m. Idziemy.Ale generalnie wśród drzew, chłodek, tu mostek, tam kładka.Miło i przyjemnie. Jest cicho, świeci słońce, śpiewają ptaki.
W starciu bez szans
I nagle słyszymy tętent. Czy to konie? To nie konie - to pędziła na nas z góry sfora dzieciaków z plecaczkami. Gdyby były trochę bardziej żółte wyglądałyby jak – nie przymierzając – Minionki. Na wszelki wypadek usunęliśmy się w cień. Woleliśmy nie zostać stratowani na świętokrzyskich gołoborzach. Trochę zazdrościłam tym dzieciakom, że mają już z górki, bo przed nami dopiero zaczynała się wspinaczka.Na szczęście daliśmy radę i już po chwili mogliśmy rozkoszować się widokiem gołoborzy i górskiej panoramy.
Turyści liczni acz hałaśliwi
Okazało się, że szczyt Łysicy to całkiem popularne miejsce nawet jeszcze przed sezonem. Sporo dzieciaków, młodzieży, kilkoro turystów, niektórzy dość hałaśliwi. Nie zaznaliśmy tam oczekiwanego spokoju, toteż po krótkiej konsumpcji kanapek ruszyliśmy szlakiem dalej, opędzając się od wszędobylskich komarów.Ten odcinek był całkiem fajny, gdyż szło się cały czas z górki.Lądowanie na betonie
Okazało się bowiem, że szlak wcale nie wiedzie szczytem gór, jak mogliśmy się tego spodziewać, ale schodzi do samego pola, gdzie rozpoczyna się mozolna kilkugodzinna wędrówka asfaltem – znowu w spiekocie dnia – gdzie cienia nie uświadczysz. I znowu poczuliśmy się jak te dwa ziarenka...Choć przyznam, że widoki na osłodę pomagały znieść ten monotonny marsz…
Las - źródłem wytchnienia
Dobrze jednak było ponownie skryć się wśród zielonych liści drzew i pomimo że droga prowadziła cały czas tuż przy granicy lasu i pola, to jednak było to dużo przyjemniejsze doznanie niż niewygodny asfalt.Nie wiem ile już zrobiliśmy kilometrów, gdy wyszliśmy na skraj lasu i rozpoczął się ostatni etap wędrówki. Czekało nas podejście na Święty Krzyż.
Po drodze mijaliśmy wioskę tematyczną w Hucie Szklanej, do której jednak nie mieliśmy już ani czasu ani ochoty zaglądać, choć z daleka wyglądała całkiem nieźle i najwyraźniej dzieciaki świetnie się tam bawiły.
Zdobędziemy Krzyż - Święty Krzyż... i zobaczymy gołoborza
Wejście na Święty Krzyż od strony Huty Szklanej to półgodzinny marsz po asfalcie, co niestety do najprzyjemniejszych doznań nie należy. Jednak zbyt blisko aby się poddać. Poza tym cały czas mamiła nas przewodnikowa obietnica jedynego takiego w Polsce widoku na panoramę gołoborzy. Zatem szliśmy… szliśmy…i… o mały włos nie przeszliśmy. Okazało się bowiem, że mityczne gołoborza oglądać można jedynie z platformy widokowej, na którą wchodzi się zbaczając lekko ze szlaku, przy budce z biletami do parku.
Ale za to jaki to widok! Cudowny! Stoisz, patrzysz i nie chce ci się z miejsca ruszyć. Tak też było z nami.
Staliśmy i gapiliśmy się przed siebie jak zauroczeni.
Cykaj, cykaj i znikaj!
W pewnym momencie Maciej zorientował się, że może warto zrobić kilka zdjęć, dopóki prawie nikogo tam nie ma. W samą porę! Ledwie cyknął ostatnią fotę, ponownie usłyszeliśmy tętent. I zgadnijcie co to było…Kolorowe jarmarki
Stamtąd do Sanktuarium Świętego Krzyża już tylko rzut beretem. Byliśmy tam już wcześniej. I podobnie jak wcześniej, miejsce nie zrobiło na nas uduchowionego wrażenia. Dużo gwaru, dużo szumu, klimat odpustowy, z tym że akurat wszyscy już się zbierali do domów, więc ledwo na kawę się załapaliśmy (trzeba było niemało sprytu, aby na nią zapolować, bo wszystkie panie z budek już zamykały interes). A jak się domyślacie, człowiek po 23 km przebytych na piechotę, to by się już jednak kawy napił.Ostatnie kilometry
I kiedy już prawie mieliśmy schodzić ze Świętego Krzyża do pobliskiej Trzcianki, Maciek rzucił hasło – dlaczego nie do Nowej Słupi? No w sumie dlaczego nie. Skoro tyle już przeszliśmy, to te dodatkowe kilka kilometrów nie zrobi nam aż takiej różnicy. Poszliśmy.Piwo, bar i PKS
Do Nowej Słupi doszliśmy i owszem. Ale sił starczyło nam już tylko na to, żeby napić się piwa w miejscowym barze. Stamtąd zabraliśmy się PKSem do Trzcianki i były to najdroższe dwa kilometry, które kiedykolwiek przejechaliśmy autobusem!Rachunek zysków i strat
Podsumowując, przeszliśmy tego dnia jakieś 25 km, zjedliśmy sześć kanapek, zrobiliśmy kilkaset zdjęć, wypiliśmy 3 litry wody mineralnej, dwie kawy i dwa piwa, weszliśmy na dwa szczyty górskie, zobaczyliśmy słynne gołoborza, obejrzeliśmy XIV stacji Drogi Krzyżowej i zapłaciliśmy 16 zł za bilet na autobus PKS z Nowej Słupi do Trzcianki, którym jechaliśmy dwa kilometry. I to wszystko w 8 godzin.Więc proszę, nie pytajcie nas, czy żałujemy, że tego dnia nie spędziliśmy w biurze za biurkiem gapiąc się w nasze laptopy :)
Więcej górskich relacji:
Za mich czasów żartowało się, że" Góry Świętokrzyskie wcale nie są niskie", zrobiłam te trasę kilka razy. faktycznie samo Sanktuarium jakoś coraz bardziej turystyczne a Emeryk obecnie ma już zupełnie startą twarz ale najwaznżniejsze, że do Św. Krzyża ma daleko prawda?
OdpowiedzUsuńoj idzie się zmęczyć w tych Górach Świętokrzyskich :) faktycznie wcale nie takie niskie, ale tę trasę polecamy każdemu!
UsuńNie jest tak źle w Górach Świętokrzyskich. Każdy kto jest zdrowy i w pełni sił,da sobie radę na każdym szlaku i wejdzie na każdą górę.
UsuńZdecydowanie trudniej wchodzi się na Ślężę,niż na Łysą Górę lub Łysicę.
..najważniejsze - miało być ale mój kot opublikował jak wyżej :)
OdpowiedzUsuńkoty bywają takie figlarne... pozdrawiamy i kota - cieszymy się, że przyłącza się do komentowania Ruszaj w Drogę :)
UsuńNo pewnie, że Góry Świętokrzyskie nie są wcale takie małe, ale są piękne i wiele ciekawych rzeczy można po drodze zobaczyć, więc warto;-)
OdpowiedzUsuńnajpiękniejsze ze wszystkiego są urzekające widoki, ale to prawda że i kilka atrakcji można zobaczyć :) pozdrawiam!
Usuńswój pobyt w Górach Świętokrzyskich wspominam bardzo miło. kwaterę mieliśmy w Św. Katarzynie i stamtąd autobusem z przesiadką bez najmniejszych problemów i opóźnień pojechaliśmy do Nowej Słupii i tam zaczęliśmy marsz, by pieszo wrócić do Św. Katarzyny. Byłam lekko zawiedziona, że szlak nie idzie szczytem, tylko jak piszesz asfaltem i obrzeżem puszczy, ale miało to też swój urok ;)
OdpowiedzUsuńWitam! Czy trasa ze Świetego Krzyża do Świętej Katarzyny jest jakoś dobrze oznaczona ? Gdzie się rozpoczyna szlak ?
UsuńŚwietny reportaż i kapitalne zdjęcia, ale z Huty Szklanej asfaltówką na Święty Krzyż idzie się 20 minut, a nie kilka godzin ;)
OdpowiedzUsuńbyć może - z tym że my szliśmy szlakiem ze Świętej Katarzyny na Święty Krzyż :) cieszę się, że reportaż i zdjęcia się spodobały :) pozdrawiam!
Usuń"Wejście na Święty Krzyż od strony Huty Szklanej to znów kilkugodzinny marsz po asfalcie, co niestety do najprzyjemniejszych doznań nie należy. Jednak zbyt blisko aby się poddać" - o to zdanie mi chodziło.
UsuńKochana jutro się tam wybieram. Trzymaj kciuki za pogodę.
OdpowiedzUsuńczekamy na relację jak było! no, w Trójmieście pogoda wymarzona. a jak tam Świętokrzyskie?
UsuńPiękne zdjęcia . I te widoki ... właśnie pojutrze wybieramy się w Tatry. Lecz w drodze powrotnej wstąpimy na Łysicę. Mam nadzieję że też będzie nam towarzyszyć taka piękna pogoda. A ile szliście na szczyt Łysicy ?
OdpowiedzUsuńszczerze to nie pamiętam, ale nie idzie się tam długo - może z godzinę w jedną stronę? trasa dość przyjemna i szczerze ją polecamy :) miłego pobytu w Tatrach!
UsuńŚwietna relacja! Sama przeszłam te trasę wiele razy, ale miło poznać wrażenia kogoś, kto tu pierwszy raz wędruje. Przy okazji poruszyliście najbardziej bolesny temat świętokrzyski - fatalna komunikacja, ciężko się tu gdziekolwiek dostać, jeszcze w dni robocze wygląda to nieźle, ale w niedziele - klapa totalna! Na szczęście ostatnio zauważyliśmy bezpłatny bus, który przewozi turystów z Nowej Słupi doi Huty Szklanej. Może coś drgnie...
OdpowiedzUsuńnam właśnie powiedziano, że takie busy jeżdżą, a potem okazało się, że jednak nie... cóż było robić. wdrożyliśmy w życie plan B i poszliśmy na piechotę. grunt to się nie przejmować przeciwnościami losu - wtedy każdy urlop będzie udany :)
UsuńMam ochotę przejść z Nowej Słupi przez Łysicę do Św.Katarzyny, ale mój chłopak nie może, czy myślisz, albo inni też niech napiszą, czy radziliby mi iść samej. Chodzi o to tez, że taka samotna wędrówka nawet mnie pociąga, choć trochę sie obawiam. Pytanie, czy Ty bys tam wybrała sie sama? Pozdrawiam
Usuńcześć Gochna :) ja bym się sama pewnie nie wybrała, ale to dlatego, że po prostu nie lubię. zawsze ciągnę ze sobą Maćka albo kogo znajomego. natomiast dla osób lubiących samotne wędrowanie, jest to całkiem spokojna trasa i ciężko się zgubić, z tym że warto sobie załatwić potem jakiś transport ze Św. Katarzyny, bo tak jak pisała Ania, z tym bywa słabo. nie zauważyłam tam żadnych band grasujących zbójników :) no i trzeba się przygotować na ok. 20 km marszu - czyli na pewno jedzenie i picie będzie Ci obciążać plecak :) pozdrawiam!
UsuńJak dla mnie Góry Świętokrzyskie są jedyne w swoim rodzaju urodziłam, wychowałam sie niedaleko tego miejsca i nadal mieszkam plecam każdemu kto tylko ma ochote na wycieczki po "niskich górach" ;) więc....wygodne buty,plecak,mapa i w droge tylko nie po asfalcie kochani szlaków jest wiele ;) pozdarwiam
OdpowiedzUsuńotóż to :) trochę zabrakło nam znajomości świętokrzyskich szlaków :) pozdrawiam!
Usuń"Wejście na Święty Krzyż od strony Huty Szklanej to znów kilkugodzinny marsz po asfalcie". Za bramą wjazdową, po lewej stronie zaczyna się leśna ścieżka, która prowadzi aż do gołoborza. Czas wejścia to ok. 30 minut.
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem skąd ten "kilkugodzinny" marsz znalazł się w tekście. Poprawione. Dzięki za czujność!
UsuńDzień dobry, a ja mam pytanie. Czy wie ktoś jak aktualnie po dojściu ze ŚwKatarzyny na Święty Krzyż, najlepiej wrócić do Świętej Katarzyny. Chodzi o to, że tam będzie nocleg i zastanawiam się czy nie będę musiał wracać autostopem? A jak jest z powrotem pieszym ?
OdpowiedzUsuńHmm. Jakieś busy kursowały między Hutą Szklaną, a Nową Słupią. Jak byliśmy w 2013 roku to z połączeniami busowymi było bardzo ciężko. Były dwa poranne połączenia między Św. Katarzyną a Górnem, a potem na piechotę. Lepiej jest poszukać porannego autobusu PKS/busika do Nowej Słupi i wracać szlakiem do miejsca, gdzie nocujesz.
UsuńPrzez Kakonin i Bieliny wiedzie droga asfaltowa przez ok. 3 km. Jest ona nieprzyjemna, w szczególności gdy jest skwar, a brak jest sklepiku z lodami :), ale nie idzie się nią parę godzin (max 1h). Wprowadzcie w błąd czytelników. I jak ktoś wspomniał wcześniej w komentarzach przy wejściu na Św. Krzyż po lewej stronie jest niebieska ścieżka edukacyjna przez las. Również busy kursują regularnie- wystarczy wcześniej w internecie sprawdzić rozkład. (Na Św. Katarzynę - trasa Kielce_Bodzentyn ; do Trzcianki/Nowa Słupia - trasa Kielce_Ostrowiec Św.
OdpowiedzUsuńWłaśnie od Łysicy zacząłem zdobywanie Korony Gór Polski. Szlak jest krótki, ale ma ciekawe atrakcje w drodze na szczyt.
OdpowiedzUsuńByłem tam ponad 20 lat temu, po przeczytaniu tego ciekawego sprawozdania turystycznego wspomnienia odżyły i w tym roku chcę tam się znów zameldować - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń