Centrum Nauki Kopernik w Warszawie to muzeum. Ale muzeum nietypowe, takie, w którym nie ma obrazów (przynajmniej nie takich, o jakich zwykle myślimy), czyli takie, w którym Maciej może spędzić pięć godzin i nie zanudzić się na śmierć.
Z tego względu nazwa tego obiektu jest bardzo adekwatna, ponieważ CNK przypomina raczej wielki, dwupoziomowy plac zabaw dla dzieci i dorosłych. Dopiero zwiedzając tę nietypową atrakcję zrozumiałam sens sprzedaży biletów całorocznych. Zdecydowanie Centrum jest miejscem, do którego można wracać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego. Liczba eksponatów przekracza bowiem możliwości ludzkiej percepcji w trakcie jednej, nawet kilkugodzinnej wizyty.
Tajemnice świata poznaje się za pomocą obserwacji, dotyku, doświadczenia. Jest to olbrzymia frajda, ponieważ większość eksperymentów przeprowadza sam zwiedzający – np. wywołuje fale tsunami, gra na laserowej harfie, wytwarza próżnię, stara się znaleźć wspólny język z robotem Felixem lub uruchamia orkiestrę siadając na krześle.
O dziwo nikt nie podchodzi do nich, nie łapie za rękę i nie upomina. Wręcz przeciwnie, grupa animatorów centrum czuwa, aby w każdej chwili pokazać tym niesfornym istotom, na czym polega działanie danego eksponatu i czego ciekawego można się dowiedzieć korzystając z niego.
A jeśli się popsuje? No trudno – wstawiamy informację, że eksponat czasowo nieczynny, naprawiamy i życie toczy się dalej. To podobało nam się najbardziej – nietypowe muzeum, w którym nie tylko można, ale wręcz trzeba wszystkiego dotknąć i doświadczyć.
...jak potrafi rezonować nasze ciało...
...oraz jak można oszukać własny mózg.
Miałam też okazję pograć na wielkich drewnianych cymbałach czy plastikowych butelkach...
...zamknąć się w olbrzymiej bańce, polewitować...
... i pochodzić z głową w chmurach ;)
W tym czasie także Maciej się nie nudził. Wcielił się m.in. w rolę fakira kładąc się na kolczastym łożu, rozegrał jednoosobowy mecz piłką utrzymywaną w górze pędem powietrza oraz zrobił sobie kilka testów personalnych.
Nie mówiąc już o refleksji nad fenomenem własnego ciała i możliwościach umysłu.
Światło, dźwięk, historia, natura, cały otaczając nas świat Centrum Nauki Kopernik stara się nam objaśnić i pomóc zrozumieć. I co najlepsze – świetnie im to wychodzi!
Zdecydowanie Centrum powinno znaleźć się na mapie Waszego zwiedzania stolicy. I zdecydowanie powinniście zarezerwować sobie na ten czas cały dzień. Prawdopodobnie wyjdziecie z niego zmęczeni i głodni, ale za to z głową pełna wrażeń, a Wasze dzieciaki wizytę będą pamiętać jeszcze długo potem.
Dla porównania wkrótce po wizycie w Warszawie postanowiliśmy odwiedzić także gdańskie centrum nauki. Co z tej wizyty wyszło? Zobacz:
Z tego względu nazwa tego obiektu jest bardzo adekwatna, ponieważ CNK przypomina raczej wielki, dwupoziomowy plac zabaw dla dzieci i dorosłych. Dopiero zwiedzając tę nietypową atrakcję zrozumiałam sens sprzedaży biletów całorocznych. Zdecydowanie Centrum jest miejscem, do którego można wracać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego. Liczba eksponatów przekracza bowiem możliwości ludzkiej percepcji w trakcie jednej, nawet kilkugodzinnej wizyty.
Muzeum w muzeum
Do zwiedzania mamy kilka wystaw stałych o intrygujących nazwach: „Wszystko gra”, „Świat w ruchu”, „Człowiek i środowisko”, „Strefa światła”, „Korzenie cywilizacji” czy „Re: Generacja”. Każda z wystaw przedstawia odmienny obszar ludzkiego poznania, egzystencji, fizyki czy zjawisk przyrody. Każda z nich mogłaby sama w sobie stanowić odrębne muzeum.Tajemnice świata poznaje się za pomocą obserwacji, dotyku, doświadczenia. Jest to olbrzymia frajda, ponieważ większość eksperymentów przeprowadza sam zwiedzający – np. wywołuje fale tsunami, gra na laserowej harfie, wytwarza próżnię, stara się znaleźć wspólny język z robotem Felixem lub uruchamia orkiestrę siadając na krześle.
Eksponat chwilowo nieczynny
Oczywiście najlepszymi testerami są dzieciaki. Walą w bębny bez opamiętania, oblewają się wodą, pukają, wieszają się, pchają, wyciągają, skaczą i wydają się mieć przy tym niezłą zabawę.O dziwo nikt nie podchodzi do nich, nie łapie za rękę i nie upomina. Wręcz przeciwnie, grupa animatorów centrum czuwa, aby w każdej chwili pokazać tym niesfornym istotom, na czym polega działanie danego eksponatu i czego ciekawego można się dowiedzieć korzystając z niego.
A jeśli się popsuje? No trudno – wstawiamy informację, że eksponat czasowo nieczynny, naprawiamy i życie toczy się dalej. To podobało nam się najbardziej – nietypowe muzeum, w którym nie tylko można, ale wręcz trzeba wszystkiego dotknąć i doświadczyć.
Wahadło Foulcaulta, Wstęga Möbiusa, chodzenie z głową w chmurach i łoże fakira
Dzięki takiemu podejściu, po raz pierwszy w życiu dowiedziałam się m.in. na czym polega działanie wahadła Foulcaulta, co to jest Wstęga Möbiusa......jak potrafi rezonować nasze ciało...
...oraz jak można oszukać własny mózg.
Miałam też okazję pograć na wielkich drewnianych cymbałach czy plastikowych butelkach...
...zamknąć się w olbrzymiej bańce, polewitować...
... i pochodzić z głową w chmurach ;)
W tym czasie także Maciej się nie nudził. Wcielił się m.in. w rolę fakira kładąc się na kolczastym łożu, rozegrał jednoosobowy mecz piłką utrzymywaną w górze pędem powietrza oraz zrobił sobie kilka testów personalnych.
Poznać i zrozumieć świat
Testowaliśmy eksponaty do upadłego, bawiąc się przy tym jak dzieci i dowiadując się rzeczy, nad którymi – bądźmy szczerzy – na co dzień się nie zastanawiamy. No bo ilu z nas będąc na nocnym spacerze próbuje odgadnąć nazwy konstelacji gwiazd, rozmyśla o odległości ziemi od słońca czy zadaje sobie pytanie skąd się bierze prąd, jak go zaoszczędzić, czy jak segregować śmieci.Nie mówiąc już o refleksji nad fenomenem własnego ciała i możliwościach umysłu.
Światło, dźwięk, historia, natura, cały otaczając nas świat Centrum Nauki Kopernik stara się nam objaśnić i pomóc zrozumieć. I co najlepsze – świetnie im to wychodzi!
Jeszcze tyle do zwiedzenia!
Centrum Nauki Kopernik dostaje od nas piątkę z plusem! Na koniec zwiedzania i tak mieliśmy wrażenie, że jeszcze do wielu eksponatów nawet nie podeszliśmy. Nie mówiąc już o tym, że są tam także wystawy czasowe oraz planetarium, którego nie zdążyliśmy zobaczyć, a także teatr robotów, który akurat był zamknięty.Zdecydowanie Centrum powinno znaleźć się na mapie Waszego zwiedzania stolicy. I zdecydowanie powinniście zarezerwować sobie na ten czas cały dzień. Prawdopodobnie wyjdziecie z niego zmęczeni i głodni, ale za to z głową pełna wrażeń, a Wasze dzieciaki wizytę będą pamiętać jeszcze długo potem.
Centrum w skali mikro - czyli Centrum Hewelianum
Nie wszyscy wiedzą, ale także w Trójmieście mamy podobne muzeum eksperymentów, ale – można powiedzieć – w skali mikro. To Centrum Hewelianum położone na Górze Gradowej w Gdańsku, na terenie starych fortów, oraz Centrum Nauki Eksperyment w Gdyni.Dla porównania wkrótce po wizycie w Warszawie postanowiliśmy odwiedzić także gdańskie centrum nauki. Co z tej wizyty wyszło? Zobacz:
Fantastyczna relacja! Wybieram się tam w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńAnko Wrocławianko, nie w przyszłości - jedź teraz :) w przyszłości pojedziesz znowu :)
UsuńNiesamowite miejsce, tylko szkoda że są tam takie długie kolejki żeby wejść. Ale naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńw takim razie musieliśmy mieć niesamowite szczęście - nie było żadnej kolejki. a byliśmy w piątek rano. może trzeba trafić w odpowiedni termin? :) ale potwierdzam to, co pisze Witos - naprawdę warto! btw. nam to miejsce też polecił znajomy.
UsuńMam chęć odwiedzić Centrum Nauki Kopernik, ale nie wiem czy damy radę czasowo, tym bardziej że są kolejki a i w środku pewnie trzeba poświęcić sporo czasu na zobaczenie wszystkiego. Jak widać jednak warto patrząc na Wasze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńkolejki o których piszesz są już wręcz legendarne, tym bardziej cieszymy się, że mieliśmy takie szczęście; ale wejść naprawdę warto, bo zabawa jest przednia, tylko warto zarezerwować sobie na CNK trochę czasu :) pozdrawiam!
UsuńDzięki tej relacji dopisuję do mapy wakacyjnej to miejsce.
OdpowiedzUsuńsuper! zadowolenie gwarantowane! daj znać, jak się podobało :)
Usuń