W zimny lutowy wieczór, gdy większość z nas grzałaby się pod kocem z kubkiem gorącej czekolady w ręce, lub oglądając w TV stary dobry film, zajadała pop-corn popijając grzańca, wyciągamy Was z domu i w wietrzną pogodę zapraszamy na spacer po Gdańsku.
Na zachętę powiemy, że ciepły będzie – klimat, stworzony przez miękkie światło miejskich latarni.
Początek trasy. Wybór padł na Targ Węglowy i stojący przy nim Teatr Wybrzeże.
Zaczyna zmierzchać, więc neony oznajmiające nazwę budynku zaczynają rozgrzewkę. Już za chwilę dumnie oświetlają kanciastą charakterystyczną bryłę, niemalże przylegającą plecami do Zbrojowni.
Dokąd teraz? Oczywiście na Ulicę Długą i Długi Targ. Kierując się w tamtą stronę stajemy na chwilę w Złotej Bramie, żeby podziwiać obraz malujący się w jej ramach. Oto Ulica Długa w całej swej okazałości. Piękniejsza niż kiedykolwiek. Wchodzimy? Skoro zaprasza…
Idziemy w stronę Ratusza. Ciepłe światła latarni sprawiają, że i nam robi się coraz cieplej. Fakt, trochę wieje, ale od czego mamy kaptury? Podziwiamy pochylające się nad nami kamienice, z których okien w zamierzchłych czasach wyglądały głowy czcigodnych gdańszczan – głównie kupców.
Gdybyśmy mieli więcej czasu, z pewnością odwiedzilibyśmy Dom Uphagena, aby zobaczyć, jak owi gdańszczanie mieszkali i czym zajmowali się na co dzień. Jednak Ulica Długa nęci, więc do Domu Uphagena będziemy musieli zajrzeć na wiosnę.
Jeżeli nie mieliście okazji zwiedzać Ratusza, zabierzemy Was tam latem, gdy będzie można wejść na wieżę i obejrzeć okolicę (choć do tego bardziej nadaje się wieża Kościoła Mariackiego). Tymczasem przypatrzmy mu się z zewnątrz, od strony Zielonej Bramy. Czyż w tym oświetleniu nie prezentuje się imponująco? Taki dostojny i strzelisty.
Ratusz, a przed nim Długi Targ, na którym dawni gdańscy kupcy i rzemieślnicy rozkładali swoje kramy i prowadzili głośne rozmowy i negocjacje w dni targowe. Kiedyś przez środek ul. Długiej i Długiego Targu jeździł tramwaj. Zdjęcia – perełki z tego okresu - można jeszcze znaleźć w niektórych albumach o starym Gdańsku.
Kraków ma swojego Mickiewicza, Gdańsk – swojego Neptuna, którego za miejsce spotkań obrali sobie mieszkańcy Gdańska oraz turyści, a który jest symbolem i najbardziej charakterystycznym obiektem w mieście. Neptun – król mórz. Widzieliście ten trójząb? To jego berło. Biada temu, kto napatoczy się Neptunowi, gdy ten wpadnie w gniew. Na razie wygląda spokojnie. Że też mu nie zimno w tym skąpym odzieniu. Brrrr…. Idziemy dalej?
Mijając wąskie kamienice zwróćcie kiedyś uwagę na ich zdobienia. Na kwiatowe ornamenty i głowy gdańszczan upiększające elewacje budynków. Dziś kamienice są w większości odremontowane. Naprawdę cieszą oko nie tylko mieszkańców, ale także turystów.
Stając w Zielonej Bramie żegnamy się z Długim Targiem. Ostatni rzut oka na Ratusz i wychodzimy na Pobrzeże Motławy.
Z mostu na Motławie podziwiamy najpiękniejszy widok na Zieloną Bramę oraz całe Pobrzeże.
Stąd także najbardziej imponująco przedstawia się Gdański Żuraw, który – gdy spełniał jeszcze swoją funkcję – służył do rozładunku statków podpływających Motławą pod samą Starówkę.
Odwiedzających Gdańsk zachęcamy do zwiedzania Żurawia za dnia – wtedy najlepiej jest podziwiać wielkie drewniane koła obracane siłą mięśni ludzkich, mogące udźwignąć ważące tony towary. Można się rozgrzać od samego myślenia o takiej pracy.
Tymczasem my zmarzliśmy już na dobre. Coraz bardziej marzy nam się jednak ta gorąca czekolada. Ale w zanadrzu mamy dla Was jeszcze jedną niespodziankę. Chodźmy.
Oto Kościół Mariacki oglądany od strony ulicy Piwnej. Kościół Mariacki to największy kościół z cegły w Europie. Dzięki obecnemu oświetleniu przedstawia się imponująco. Jednak jeszcze bardziej imponująca jest wycieczka schodami na jego wieżę, skąd rozpościera się fantastyczny widok na miasto oraz na całe wybrzeże. Zabierzemy Was tam kiedyś. Serio.
W tajemniczych okolicznościach wróciliśmy niemalże do punktu wyjścia. Na zakończenie pokazujemy Wam jeszcze jeden bardzo ważny zabytek miasta. Dla pierwszego szczęśliwca, który odgadnie o jaki zabytek chodzi, czeka nagroda niespodzianka! Gdańszczanie – dajcie szanse innym :)
Na zachętę powiemy, że ciepły będzie – klimat, stworzony przez miękkie światło miejskich latarni.
Początek trasy. Wybór padł na Targ Węglowy i stojący przy nim Teatr Wybrzeże.
Zaczyna zmierzchać, więc neony oznajmiające nazwę budynku zaczynają rozgrzewkę. Już za chwilę dumnie oświetlają kanciastą charakterystyczną bryłę, niemalże przylegającą plecami do Zbrojowni.
Dokąd teraz? Oczywiście na Ulicę Długą i Długi Targ. Kierując się w tamtą stronę stajemy na chwilę w Złotej Bramie, żeby podziwiać obraz malujący się w jej ramach. Oto Ulica Długa w całej swej okazałości. Piękniejsza niż kiedykolwiek. Wchodzimy? Skoro zaprasza…
Idziemy w stronę Ratusza. Ciepłe światła latarni sprawiają, że i nam robi się coraz cieplej. Fakt, trochę wieje, ale od czego mamy kaptury? Podziwiamy pochylające się nad nami kamienice, z których okien w zamierzchłych czasach wyglądały głowy czcigodnych gdańszczan – głównie kupców.
Gdybyśmy mieli więcej czasu, z pewnością odwiedzilibyśmy Dom Uphagena, aby zobaczyć, jak owi gdańszczanie mieszkali i czym zajmowali się na co dzień. Jednak Ulica Długa nęci, więc do Domu Uphagena będziemy musieli zajrzeć na wiosnę.
Jeżeli nie mieliście okazji zwiedzać Ratusza, zabierzemy Was tam latem, gdy będzie można wejść na wieżę i obejrzeć okolicę (choć do tego bardziej nadaje się wieża Kościoła Mariackiego). Tymczasem przypatrzmy mu się z zewnątrz, od strony Zielonej Bramy. Czyż w tym oświetleniu nie prezentuje się imponująco? Taki dostojny i strzelisty.
Ratusz, a przed nim Długi Targ, na którym dawni gdańscy kupcy i rzemieślnicy rozkładali swoje kramy i prowadzili głośne rozmowy i negocjacje w dni targowe. Kiedyś przez środek ul. Długiej i Długiego Targu jeździł tramwaj. Zdjęcia – perełki z tego okresu - można jeszcze znaleźć w niektórych albumach o starym Gdańsku.
Kraków ma swojego Mickiewicza, Gdańsk – swojego Neptuna, którego za miejsce spotkań obrali sobie mieszkańcy Gdańska oraz turyści, a który jest symbolem i najbardziej charakterystycznym obiektem w mieście. Neptun – król mórz. Widzieliście ten trójząb? To jego berło. Biada temu, kto napatoczy się Neptunowi, gdy ten wpadnie w gniew. Na razie wygląda spokojnie. Że też mu nie zimno w tym skąpym odzieniu. Brrrr…. Idziemy dalej?
Mijając wąskie kamienice zwróćcie kiedyś uwagę na ich zdobienia. Na kwiatowe ornamenty i głowy gdańszczan upiększające elewacje budynków. Dziś kamienice są w większości odremontowane. Naprawdę cieszą oko nie tylko mieszkańców, ale także turystów.
Stając w Zielonej Bramie żegnamy się z Długim Targiem. Ostatni rzut oka na Ratusz i wychodzimy na Pobrzeże Motławy.
Z mostu na Motławie podziwiamy najpiękniejszy widok na Zieloną Bramę oraz całe Pobrzeże.
Stąd także najbardziej imponująco przedstawia się Gdański Żuraw, który – gdy spełniał jeszcze swoją funkcję – służył do rozładunku statków podpływających Motławą pod samą Starówkę.
Odwiedzających Gdańsk zachęcamy do zwiedzania Żurawia za dnia – wtedy najlepiej jest podziwiać wielkie drewniane koła obracane siłą mięśni ludzkich, mogące udźwignąć ważące tony towary. Można się rozgrzać od samego myślenia o takiej pracy.
Tymczasem my zmarzliśmy już na dobre. Coraz bardziej marzy nam się jednak ta gorąca czekolada. Ale w zanadrzu mamy dla Was jeszcze jedną niespodziankę. Chodźmy.
Oto Kościół Mariacki oglądany od strony ulicy Piwnej. Kościół Mariacki to największy kościół z cegły w Europie. Dzięki obecnemu oświetleniu przedstawia się imponująco. Jednak jeszcze bardziej imponująca jest wycieczka schodami na jego wieżę, skąd rozpościera się fantastyczny widok na miasto oraz na całe wybrzeże. Zabierzemy Was tam kiedyś. Serio.
W tajemniczych okolicznościach wróciliśmy niemalże do punktu wyjścia. Na zakończenie pokazujemy Wam jeszcze jeden bardzo ważny zabytek miasta. Dla pierwszego szczęśliwca, który odgadnie o jaki zabytek chodzi, czeka nagroda niespodzianka! Gdańszczanie – dajcie szanse innym :)
Uwielbiam Trójmiasto,przed laty był to cel"naszej"podróży"stopem".Rozbijaliśmy namioty na Polance Redłowskiej.Czy to jest Muzeum Bursztynu?Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTak, tam mieści się Muzeum Bursztynu, ale sam budynek, a właściwie kompleks nosi inną nazwę i podejrzewam, że autorowi zagadki o tą inną nazwę chodziło. Ja nie mogę brać udziału w odgadywaniu, bom gdańszczanin :)
UsuńUlf, to bardzo szlachetne co zrobiłeś, że dałeś szansę innym :) obiecuję, że następne konkursy umożliwią także Tobie wzięcie w nich udziału :) pozdrawiam!
UsuńZgadywanie w moim wydaniu nie byłoby zgadywaniem, bo Katownię miałem okazję poznać dogłębnie i to zanim przejęło ją miasto i urządziło tam Muzeum Bursztynu (swoją drogą zacnie im się to muzeum udało). Miała tam bowiem jedną ze swoich "siedzib" katedra, na której studiowałem. A zajęcia mieliśmy m.in. na szczycie wieży :))
UsuńPozdrawiam"ulf".Dawna Katownia-obecnie Muzeum Bursztynu.A co teraz dzieje się na Hali Targowej.Miłego weekendu:))
OdpowiedzUsuńufff... po weekendowej eskapadzie jesteśmy spowrotem i z przyjemnością rozdajemy nagrody. tak, oczywiście, henryk ma rację - to dawna Katownia. prosimy o kontakt w celu ustalenia miejsca przeznaczenia nagrody - może nie będzie wielka, ale myślę, że na pewno inspirująca :) Pozdrawiam gorąco!
UsuńKasiu!Czy takie miejsce przeznaczenia nagrody będzie Cię satysfakcjonowało?"www.kochamylaure.pl"
UsuńPozdrawiam:)
Henryk, niestety obawiamy się, że niespodzianka, którą przygotowaliśmy nie będzie odpowiednia dla małej Laury :)
UsuńNie jest to Katownia a Wieża Więzienna. Katownia to ta obok...
Usuńpomyslec, ze jakby nie rozklekotane auto to w ten dzień tez byłabym w Gdansku :(((( przebolec nie moge :(((( ehhh... chociaż na fajne zdjęcia sobie popatrzę ... pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńod razu po naprawie auta polecamy zwiedzanie Gdańska. sami zaopatrzyliśmy się w popularnym serwisie zakupów grupowych w promocyjne bilety do różnych muzeów w Gdańsku i wraz z nastaniem cieplejszej pogody zapuszczamy się na zwiedzanie. powiemy Wam potem czy warto było zainwestować :) pozdrawiam!
UsuńI po co jezdzic po swiecie, chwalic inne miasta,skoro nasze sa tak piekne,urokliwe i klimatyczne,zwlaszcza noca.Gratuluje swietnych zdjec.Pozdrawiam Padre.
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto jeździć po świecie i chwalić inne miasta, bo to rozwija i poszerza horyzonty. ale jednocześnie pamiętać także o naszych - pięknych i klimatycznych miastach i miasteczkach, które jak Padre zauważyłeś są interesujące także nocą :) pozdrawiam!
UsuńBardzo lubię Gdańsk. Jest piękny magiczny i klimatyczny. Cudowne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuń