Do tej pory Komańcza kojarzyła mi się, zresztą jak chyba większości z nas, z miejscem odosobnienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którego władze komunistyczne internowały w latach 1955-1956 w tym cichym miejscu na końcu kraju w obawie przed rosnącą siłą Kościoła, która mogła wpłynąć negatywnie na utrzymanie władzy komunistycznej w Polsce. Kardynała umieszczono w klasztorze Sióstr Nazaretanek, w którym dziś poświęcona jest izba jego pamięci. Jak się jednak okazuje przed wojną Komańcza była dobrze prosperującą miejscowością letniskową, czemu sprzyjał klimat i czyste górskie powietrze.
Obecnie trochę już zapomniana, wciąż jednak warta uwagi i zwiedzenia, jeśli będziecie np. w Bieszczadach – bo stamtąd do Komańczy już tylko rzut beretem. Oprócz Klasztoru Sióstr Nazaretanek, warta zobaczenia jest także cerkiew prawosławna – całkowicie odbudowana po pożarze, a także kościół greko-katolicki.
Klasztor Sióstr Nazaretanek
Klasztor Sióstr Nazaretanek zbudowany jest także w klimacie letniskowym – o czym świadczy jego wygląd. Mnie osobiście przypomina trochę budynki w Międzygórzu, zwanym „polską Szwajcarią”. Zbudowany był zresztą jako dom letniskowy. To tutaj pilnowany rygorystycznie przez agentów w obawie przed kontaktami z innymi przedstawicielami swojego środowiska, kardynał tworzył, pisał i modlił się.
To tutaj powstały też jego Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego – czyli modlitwa o oddanie Polski Matce Boskiej, która miała być powtórzeniem ślubów, jakie 300 lat wcześniej złożył Król Polski Jan Kazimierz. Niektórzy przedstawiciele kleru mieli za złe kardynałowi, że napisał śluby powierzenia Narodu Polskiego Matce Boskiej, nie zaś Sercu Jezusowemu. Miało to jednak wówczas wydźwięk moralny, ponieważ śluby miały symbolikę listu pisanego do wiernych z więzienia przez ich pasterza.
Dzisiaj można zwiedzać izbę poświęconą pamięci Kardynała, w której znajdują się nieliczne pamiątki po nim. Wokół klasztoru rozciąga się park, po którym można swobodnie spacerować – może gdyby nie trochę deszczowa pogoda, zostalibyśmy w nim dłużej, bo miejsce emanuje spokojem i wyciszeniem, co jest bardzo przyjemne.
Cerkiew Opieki Matki Boskiej
Będąc w Komańczy warto zwiedzić greckokatolicką Cerkiew Opieki Matki Boskiej, zbudowaną w 1988r. Jest ona o tyle ciekawa, że została zbudowana jako drewniana cerkiew na betonowej podmurówce (a właściwie osobno zbudowano część drewnianą i następnie osadzono ją na podmurówce). Niestety nie mogliśmy wejść do żadnej z tych świątyń, czego oczywiście żałowaliśmy, ale z zewnątrz obie wyglądają imponująco.
Cerkiew Opieki Matki Bożej
W Komańczy jest także bardzo ciekawa druga cerkiew - prawosławna (przedtem greckokatolicka): Cerkiew Opieki Matki Bożej. Cerkiew została wybudowana w 1802r., ale spłonęła doszczętnie w pożarze w 2006r. Następnie została całkowicie odbudowana w kształcie jak przed pożarem. W 2008r. odprawiono pierwszą liturgię w nowej cerkwi. Cerkiew jest jednym z nielicznych już w Polsce przykładów wschodniołemkowskiego budownictwa sakralnego. Uwagę zwracają przede wszystkim okazałe, kolorowe kopuły wież, bardzo charakterystyczne – widoczne z daleka.
Komańcza jest dość ciekawą małą miejscowością, niegdyś tętniąca życiem – z młynem, stacją kolejki i innymi atrakcjami, dziś już chyba nie ściąga tylu turystów. Związana jest nieodłącznie z historią Polski, ale warto poznać ją nie tylko z nazwy i podręczników od historii. Zachęcamy wszystkich, którzy spędzają urlop w rejonie, aby wybrali się tam z krótką wizytą.
My zrobiliśmy sobie wypad z uwzględnieniem Komańczy będąc na urlopie w Bieszczadach. Tego samego dnia zobaczyliśmy jeszcze kolejkę wąskotorową na Majdanie oraz skansen kultury łemkowskiej, którym być może w przyszłości poświęcimy odrębny wpis..
Widziałam tą cerkiew na żywo - robi wrażenie, jest piękna!
OdpowiedzUsuńZatęskniłam za Bieszczadami po tym poście!
Z bliska jest jeszcze ładniejsza :) oj tak, za Bieszczadami ja tęsknię cały rok...
OdpowiedzUsuńPiękna cerkiew,wspaniałe zdjęcia-a byłem tak blisko bo też w Bieszczadach,niestety nie udało mi się jej zobaczyć.W pobliżu Ustrzyk
OdpowiedzUsuńzwiedziłem kilka tych bezcennych zabytkowych świątyń.
Pozdrawiam.
ogólnie cerkwie w Bieszczadach to świetna sprawa - mam nadzieję, że następnym razem uda nam się zwiedzić ich więcej i sfotografować. najbardziej ujmujące jest to, że są drewniane.
OdpowiedzUsuńByliśmy oprócz Klasztoru i cerkwi(o ile ma się szczęście ja zobaczyć w środku)nie ma nic.Nie ma gdzie zjeść zero atrakcji.Szkoda że gmina duża a nie ma nic.W ciągu godziny można zwiedzić całą Komańczę.Jak by nie klasztor sławny na cała Polskę to nie ma po co tu przyjeżdżać, a reklamują się jako miejscowość turystyczna.Wszystkie atrakcje jakie podają są oddalone o około 40km od tej wioski,więc po co tu przyjeżdżać.Ładnie jest ale tylko na chwilę.
OdpowiedzUsuń