Zaczęło się dość niewinnie stwierdzeniem, że dawno nigdzie nie byliśmy. (miesiąc po powrocie z podróży do Grecji ;) ). Potem faktycznie zaczęło nam to doskwierać. Chwilę później dowiedzieliśmy się, że szykuje się ciepły weekend – może nawet ostatni tego lata.
W mojej głowie pojawiło się kilka ciekawych opcji na spędzenie tego weekendu. Po kilku propozycjach wygrał wieczór i nocleg Jastrzębiej Górze poprzedzony wizytą na Półwyspie Helskim. A wszystko to, żeby nie było za nudno, mieliśmy zrobić... na rowerze :)
W mojej głowie pojawiło się kilka ciekawych opcji na spędzenie tego weekendu. Po kilku propozycjach wygrał wieczór i nocleg Jastrzębiej Górze poprzedzony wizytą na Półwyspie Helskim. A wszystko to, żeby nie było za nudno, mieliśmy zrobić... na rowerze :)
Gdy opowiadamy o naszym pomyśle, większość znajomych chwyta się za głowę. Ci z nich, którzy byli już w Jastrzębiej wspominają, że podróż samochodem z Trójmiasta do Jastrzębiej jest męcząca, a co dopiero rowerem! Nie do pomyślenia dla większości z nas.
Sam gdy o tym teraz myślę, to stwierdzam, że nie było zbyt mądre, aby bez większego przygotowania porywać się na taką trasę. Nie było też rozsądnym ignorowanie powoli uciekającego powietrza z dętki. A już na pewno pozostawienie wszystkich narzędzi do roweru (poza pompką) w domu razem z plecakiem porzuconym w ostatniej chwili :)
Ale i tak śmiejemy się teraz i mówimy każdemu: chce się, to da się!
Kasia po raz kolejny udowodniła, że nie straszne są jej słabości, czy stwierdzenia o słabszej płci. Tak samo jak dzielnie dojechała do mety w półmaratonie na rolkach (IV Maraton Sierpniowy w Gdańsku), dała radę dojechać rowerem z Gdyni do Jastrzębiej Góry.
Owszem było ciężko, szczególnie pod koniec, gdy przez dłuższy czas poruszaliśmy się polnymi drogami i trzeba było pokonać ostatnie 5 kilometrów asfaltem pod górę. Oboje mieliśmy już dosyć i zaczynaliśmy wątpić, czy damy radę. Nie poddaliśmy się i efekt „jeszcze tylko jeden zakręt” pomógł nam w dojeździe na miejsce.
Wpisem tym, jak i wszystkimi kolejnymi z tego wyjazdu chcemy Wam pokazać, że nie warto oglądać się na ograniczenia i tłumaczenia typu: nie dam rady, nie mam sprzętu, nie wiem gdzie, czy tak popularne: na co Ty się porywasz?!
Wystarczy po prostu wsiąść na rower, liczyć na szczęście i ruszyć przed siebie.
Ruszyć w Drogę :)
Polecamy w tym temacie:
Sam gdy o tym teraz myślę, to stwierdzam, że nie było zbyt mądre, aby bez większego przygotowania porywać się na taką trasę. Nie było też rozsądnym ignorowanie powoli uciekającego powietrza z dętki. A już na pewno pozostawienie wszystkich narzędzi do roweru (poza pompką) w domu razem z plecakiem porzuconym w ostatniej chwili :)
Ale i tak śmiejemy się teraz i mówimy każdemu: chce się, to da się!
Kasia po raz kolejny udowodniła, że nie straszne są jej słabości, czy stwierdzenia o słabszej płci. Tak samo jak dzielnie dojechała do mety w półmaratonie na rolkach (IV Maraton Sierpniowy w Gdańsku), dała radę dojechać rowerem z Gdyni do Jastrzębiej Góry.
Owszem było ciężko, szczególnie pod koniec, gdy przez dłuższy czas poruszaliśmy się polnymi drogami i trzeba było pokonać ostatnie 5 kilometrów asfaltem pod górę. Oboje mieliśmy już dosyć i zaczynaliśmy wątpić, czy damy radę. Nie poddaliśmy się i efekt „jeszcze tylko jeden zakręt” pomógł nam w dojeździe na miejsce.
Wpisem tym, jak i wszystkimi kolejnymi z tego wyjazdu chcemy Wam pokazać, że nie warto oglądać się na ograniczenia i tłumaczenia typu: nie dam rady, nie mam sprzętu, nie wiem gdzie, czy tak popularne: na co Ty się porywasz?!
Wystarczy po prostu wsiąść na rower, liczyć na szczęście i ruszyć przed siebie.
Ruszyć w Drogę :)
Polecamy w tym temacie:
mam tylko jeden komentarz po tym wyjeździe: "ałć, moja pupa"...
OdpowiedzUsuńtyłek się wprawi :) albo polecam zakup tzw. pampersów - gatek z gąbką, ponoć działa. Ja mam inny komentarz - ale płasko :) Tęsknię na górami :)))) Pozdrawiam i czekam na inne relacje :)
OdpowiedzUsuńto jeszcze nie koniec relacji. wszak jeszcze musieliśmy wrócić do Gdyni :) gatki z gąbką ponoć działają - przez dwie pierwsze godziny :) ale naprawdę następnym razem spróbuję czegokolwiek!
Usuńwytrawni kolarze stosuja siodelka silikonowe ,podobno rewelacja.A poza tym trening, kochana trening.Pozdrawiam Padre.
OdpowiedzUsuńwłaśnie - z akcentem na "wytrawni" :) tęsknię za moim siodełkiem w rometowskiej damce - tym z amortyzatorami i gąbką materacową. Btw. - chce ktoś kupić?
Usuń