Pamiętam jak w jednym z odcinków Wojciech Cejrowski przedstawiał teorię o tym, że wszyscy wywodzimy się z pradawnych ludów i niewiele się różnimy od nich jeśli chodzi o przyzwyczajenia i sposób życia. Zmieniają się jedynie narzędzia i sposoby realizacji.
I tak jak pradawne ludy nadal trudnimy się łowiectwem i zbieractwem w każdej dziedzinie naszego życia. Mężczyzna łowi zwierzynę i przynosi łupy do domu, a kobieta zbiera przedmioty i mości domowe gniazdko. Fakt - teoria kontrowersyjna i nieco szowinistyczna, ale może jednak jest w niej ziarnko prawdy ;)
Gdy wstałem pewnego poranka i pomyślałem o mojej skromnej kolekcji kieliszków doszedłem do wniosku, że coś w tym jest.
I faktycznie, tak jak sugeruje Cejrowski: podczas naszych podróży zajmujemy się z Kasią zbieractwem i łowiectwem. (Kasia też zbiera wyjątkowe pamiątki – kolorowe kamulce i minerały).
Naprawdę muszę mieć bzika, skoro podczas łowów jestem w stanie zejść całe miasto, od sklepu do sklepu, informacji turystycznej, księgarni, sklepu 1001 drobiazgów, marketu, kiosku, kramu z pamiątkami, sklepiku w muzeum, urzędu miasta, na pocztę, rynek, stację benzynową i chodzić tak długo aż znajdę kieliszek z herbem lub elementem charakterystycznym dla miejscowości.
Często jest tak, że zamiast robić zdjęcia, czy usiąść na kawę z Kasią, latam za kieliszkami. No ale bzika się nie wybiera, a moim bzikiem są kieliszki. ;)
Mój bzik podróżniczy polega na zbieraniu wyjątkowych kieliszków. I to koniecznie jak najbardziej charakterystycznych dla odwiedzanego miejsca. Żałuję, że nie jest to typowa pamiątka i nie zawsze moje łowy kończą się sukcesem. Miałbym na pewno prościej, gdybym zbierał magnesy na lodówkę, foczki, słoniki, figurki z brązu, czy kufle do piwa.
Moja niesamowita kolekcja kieliszków zawiera takie unikaty jak np. kieliszki z herbami miejscowości:
Z panoramami czy charakterystycznymi atrakcjami:
Z symbolami miasta:
Kieliszki o nietypowych kształtach i zasługujące na szczególną uwagę:
Czy najnowsze, posiadające swoje własne miejsce w gablocie, kieliszki z podróży poślubnej:
Kieliszków i innych pamiątek z podróży nazbierało się w ostatnim czasie na tyle dużo, że doczekały się specjalnej przeszklonej gabloty w widocznym i reprezentatywnym miejscu w domu:
Posiadanie zbieraczej pasji bywa wyczerpujące, zwłaszcza gdy uznaje się wyłącznie eksponaty z miejsc, w których było się osobiście. Odpadają więc wszelkie prezenty przywożone przez kolegów czy rodzinę z zagranicy czy od żony, która chce zrobić mężowi - na swoje nieszczęście - miłą niespodziankę.
Największą i jedyną wartość mają wyłącznie kieliszki zdobyte osobiście. Dlaczego? Bo tak!
I tak jak pradawne ludy nadal trudnimy się łowiectwem i zbieractwem w każdej dziedzinie naszego życia. Mężczyzna łowi zwierzynę i przynosi łupy do domu, a kobieta zbiera przedmioty i mości domowe gniazdko. Fakt - teoria kontrowersyjna i nieco szowinistyczna, ale może jednak jest w niej ziarnko prawdy ;)
Gdy wstałem pewnego poranka i pomyślałem o mojej skromnej kolekcji kieliszków doszedłem do wniosku, że coś w tym jest.
I faktycznie, tak jak sugeruje Cejrowski: podczas naszych podróży zajmujemy się z Kasią zbieractwem i łowiectwem. (Kasia też zbiera wyjątkowe pamiątki – kolorowe kamulce i minerały).
Naprawdę muszę mieć bzika, skoro podczas łowów jestem w stanie zejść całe miasto, od sklepu do sklepu, informacji turystycznej, księgarni, sklepu 1001 drobiazgów, marketu, kiosku, kramu z pamiątkami, sklepiku w muzeum, urzędu miasta, na pocztę, rynek, stację benzynową i chodzić tak długo aż znajdę kieliszek z herbem lub elementem charakterystycznym dla miejscowości.
Często jest tak, że zamiast robić zdjęcia, czy usiąść na kawę z Kasią, latam za kieliszkami. No ale bzika się nie wybiera, a moim bzikiem są kieliszki. ;)
Mój bzik podróżniczy polega na zbieraniu wyjątkowych kieliszków. I to koniecznie jak najbardziej charakterystycznych dla odwiedzanego miejsca. Żałuję, że nie jest to typowa pamiątka i nie zawsze moje łowy kończą się sukcesem. Miałbym na pewno prościej, gdybym zbierał magnesy na lodówkę, foczki, słoniki, figurki z brązu, czy kufle do piwa.
Moja niesamowita kolekcja kieliszków zawiera takie unikaty jak np. kieliszki z herbami miejscowości:
Z panoramami czy charakterystycznymi atrakcjami:
Z symbolami miasta:
Kieliszki o nietypowych kształtach i zasługujące na szczególną uwagę:
Czy najnowsze, posiadające swoje własne miejsce w gablocie, kieliszki z podróży poślubnej:
Kieliszków i innych pamiątek z podróży nazbierało się w ostatnim czasie na tyle dużo, że doczekały się specjalnej przeszklonej gabloty w widocznym i reprezentatywnym miejscu w domu:
Posiadanie zbieraczej pasji bywa wyczerpujące, zwłaszcza gdy uznaje się wyłącznie eksponaty z miejsc, w których było się osobiście. Odpadają więc wszelkie prezenty przywożone przez kolegów czy rodzinę z zagranicy czy od żony, która chce zrobić mężowi - na swoje nieszczęście - miłą niespodziankę.
Największą i jedyną wartość mają wyłącznie kieliszki zdobyte osobiście. Dlaczego? Bo tak!
Ja z każdej podróży staram się coś przywieźć, ale nie zbieram serii kieliszków, czy łyżeczek a przywożę coś co jest charakterystyczne dla danego miejsca, np. wachlarz, fajka wodna... Choć nie... jest taka jedna rzecz... maska... gdzie się da kupuję maski, takie drewniane które można powiesić na ścianie, mam ok 7 sztuk, głównie z Arfyki i Azji ;)
OdpowiedzUsuńhmm... słyszałam, że plemienni wodzowie rzucają na niektóre takie maski urok i po przywiezieniu ich do domu mieszkańcom dzieją się różne dziwne rzeczy - choroby, nieprzyjemności, wypadki? zaobserwowałaś/eś coś takiego u siebie?
UsuńNic takiego na szczęście nie zaobserwowałem. Myślę że większość z tych masek sprzedawanych na różnych straganach to jednak produkcja masowa i żadnej z tych masek żaden szaman nie poświęcił nawet chwili swojego cennego czasu ;) Wybierając maskę zwracam jednak uwagę czy ma ona w sobie pozytywną energię. Nie kupuję takich które wydają mi się (w moim odczuciu) straszne, czy negatywne.
Usuńja kiedyś z podróży przywiozłam rzeźbę bieszczadzkiego smołucha - czarnego jak smoła diabła - teraz zajmuje w domu należne mu miejsce, czyli w kącie za szafą :) tak na wszelki wypadek, żeby za bardzo nie bruździł. dla równowagi następnym razem jak będę w Bieszczadach, przywiozę rzeźbę Anioła, który stanie na eksponowanym miejscu :) swoją drogą polecam prace lokalnych rzeźbiarzy - niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki!
UsuńU nas dominują kubki,ale nie przywozimy ich z każdej podróży, po prostu zabrakłoby nam miejsca w mieszkaniu. Przywozimy go z każdego kraju który odwiedzamy, czasem przywożą nam coś nowego znajomi. Stoją sobie na półce w kuchni, wspominamy gdzie byliśmy pijąc z nich herbatę.
OdpowiedzUsuńtaka herbata zupełnie inaczej smakuje zapakowana we wspomnienia :)
UsuńWitam serdecznie! Ja co prawda nie zbieram pamiatek z podrozy, ale robie zdjecia:) Kolekcja kieliszkow zrobila na mnie ogromne wrazenie! Szczegolnie ten "zielony kielonek"! Czy przypadkiem nie chcialby Pan go sprzedac?:) Poszukuje prezentu urodzinowego dla pewnego milosnika SDM i bieszczadzkich klimatow i ten kieliszek bylby IDEALNY!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
niestety tak się składa, że to jest też jeden z naszych ulubionych kieliszków. i też czasem słuchamy SDM :) piękne kawałki na bieszczadzkie wędrowanie :) polecamy urlop w Bieszczadach - na pewno można tam jeszcze takie spotkać :) pozdrawiam!
Usuńwitam a macie jakieś kieliszki na wymianę albo na sprzedaż?
OdpowiedzUsuńNiestety mamy tylko pojedyncze sztuki. Też zbierasz? :)
Usuńtak zbieram,ostatnio na olx było kilka co mnie interesowało ale ktoś mnie ubiegł,a tak to nie mogę znajść nigdzie ogłoszeń o sprzedaży z nazwami poństw lub miast.
OdpowiedzUsuńWitam. Jak idzie zbieranie kieliszków? Ja mam juz 223
OdpowiedzUsuń