Podczas zbierania materiałów do jednego z wpisów zacząłem pisać na temat nieplanowanych wydatków, które jesteśmy zmuszeni ponosić podczas zwiedzania ciekawych miejsc w Polsce. Doszedłem do wniosku, że zdarza się to na tyle często, że warte jest poświęcenia osobnego artykułu.
Jednym z miejsc, gdzie nieplanowane wydatki dały nam się we znaki był Zamek Chojnik. Turyści odwiedzający to miejsce muszą mieć się na baczności, gdyż jak się okazało w naszym przypadku, dodatkowe wydatki przewyższyły samo wejście na zamek.
Ale po kolei…
Śpieszyliśmy się i nie chcieliśmy zostawiać auta na poboczu drogi – pośpiech kosztował nas pierwsze 10 zł.
Sami polecamy zostawić auto trochę dalej, na ogólnym parkingu w centrum dzielnicy, lub w sezonie odjechać dalej od szlaku – na podwórkach okolicznych gospodarstw widniały szyldy o parkingach za 5 zł.
Swoją drogą, to ciekawe zjawisko z tymi parkingami. Już wiele razy widzieliśmy, że nawet w najmniejszej miejscowości, w okolicach atrakcji turystycznej pojawiają się prywatne parkingi – często na prywatnych podwórkach, lub na polach ogrodzonych prowizorycznym płotem z dumnym, wielkim szyldem "Parking dozorowany".
Spotkaliśmy się nawet z taką sytuacją, że w przypadku niektórych atrakcji (np. piramida w Rapie) jedyną możliwością zostawienia auta, nie łamiąc przepisów, lub nie wjeżdżając na prywatne podwórko jest prywatny, płatny parking.
Tuż po wejściu do Zamku zobaczyliśmy strażnicę, w której pobierano opłatę za wejście. 2 x 5 zł = 10 zł.
Nie trudno policzyć, że na krótką wycieczkę na Zamek Chojnik wydaliśmy w dwie osoby 30 zł, z czego tylko 10 zł pozostało na Zamku.
Inny przykład…
Z takimi opłatami można najczęściej spotkać się w miejscach prowadzonych przez poprzednie pokolenia, lub w atrakcjach aspirujących do największych atrakcji regionu.
Problem z takim zakazem jest dwojaki. Bo nie dość, że naraża turystów na dodatkowe koszty, to w praktyce uniemożliwia podzielenie się informacjami o danym miejscu ze znajomymi, lub umieszczenie informacji w sieci.
Mając do wyboru publikację wpisu bez zdjęć, z samym tekstem, dziękuję i nie dołączam się do promowania danego miejsca. Pomijam tutaj kwestię, że bez zdjęć szybko zapominam co widziałem w danym miejscu i czy było fajnie.
Nie sądzę też, że dzięki takiemu zakazowi zwiększą się zarobki miejsca w postaci fotoreporterów gotowych zrobić profesjonalne zdjęcia, czy dodać miejsce do przewodnika. Jeśli ktoś zna prawdziwy powód opłat za zdjęcia poza chęcią dodatkowego zarobku, to zapraszam do komentowania.
Trochę to wszystko szkodliwe. I to najbardziej dla samej atrakcji.
Pikanterii dodaje jednak fakt, że po wykupieniu pozwolenia tak czy siak możemy fotografować tylko w miejscach wskazanych przez przewodnika (w większości przypadków był to mało atrakcyjny korytarz ;)). Vide oficjalny cennik na stronie jaskini i regulamin fotografowania :)
Jeśli ktoś rzuci okiem na regulamin zwiedzania i fotografowania i pomyśli, że brzmi on jak za czasów PRL, to niewiele się pomyli. Taki właśnie PRLowski klimat panuje podczas zwiedzania jaskini niedźwiedzia ;)
Nasi południowi sąsiedzi też nie są lepsi. Opłata za fotografowanie w Demianowskiej Jaskini Wolności skutecznie nas odstraszyła. . O ile wejście kosztowało 7 Euro od osoby, tak fotografowanie dodatkowe 10 Euro od aparatu/kamery. Tym razem nie skusiłem się na tą dodatkową opłatę i po dziś dzień żałuję. Ta jaskinia była niesamowita.
Chwila przeglądania zasobów Internetu dostarczyła mi ciekawego odkrycia. Okazało się, że pewien prawnik zgłosił tę sprawę do SOKiK i skończyło się na umieszczeniu odpowiedniego wpisu w rejestrze klauzul niedozwolonych. (wyrok z 5.03.2010 r.)
Tłumacząc: oznacza to, że muzea nie mają prawa pobierać od nas opłat za fotografowanie. Nie dotyczy to oczywiście używania flasha – o ile może on mieć wpływ na eksponaty.
W praktyce, ciekaw jednak jestem komu uda się przekonać Panią w okienku muzeum, że nie ma prawa pobierać tych opłat ;)
Pamiętam, że kiedyś niemal zaniemówiłem jak za parking pod Kopą pobierano 25 zł, lub gdy okazywało się, że jedyną możliwością zobaczenia Świątyni Wang jest zostawienie auta na parkingu strzeżonym, który przewyższa cenę biletu za wejście do Kościoła.
Sama idea płacenia za wejście do Kościoła też niemal zwaliła mnie z nóg. Mało jest w życiu sytuacji, które wyprowadzają mnie z równowagi, ale tym razem zdenerwowało mnie to na tyle, że zrezygnowałem ze zwiedzania.
To jest już na tyle żenujące, że nie będę się rozpisywać. Pobieranie opłaty od turysty w restauracji/barze, w którym zamówiło się posiłek, lub na stacji benzynowej jest dla mnie nie do zaakceptowania.
Wzbudza to we mnie najbardziej pierwotne instynkty.
---
Najgorsze jest to, że taki sytuacje mocno demotywują. W dobie Internetu i sieci społecznościowych każda taka informacja niesie się z prędkością błyskawicy. Jeden sfrustrowany turysta jest w stanie dotrzeć w krótkim czasie do dziesiątek tysięcy innych amatorów zwiedzania i skutecznie odradzić innym pojawienie się w tym miejscu.
Szkoda jest marnować swój potencjał poprzez takie (wydawać by się mogło) szczegóły.
Osobiście mam nadzieję, że w końcu właściciele miejsc zrozumieją, że takimi zachowaniami wyrządzają sobie więcej strat niż pożytku i że dojdzie do zmian w myśleniu. Jeśli ta droga będzie długa i wyboista, to warto ją przejść i coś zmienić.
Póki co, pozostaje nam zacisnąć zęby, lub potraktować to z przymrużeniem oka i nie dać się ponieść emocjom :)
Mieliście kiedyś takie sytuacje?
Jednym z miejsc, gdzie nieplanowane wydatki dały nam się we znaki był Zamek Chojnik. Turyści odwiedzający to miejsce muszą mieć się na baczności, gdyż jak się okazało w naszym przypadku, dodatkowe wydatki przewyższyły samo wejście na zamek.
Ale po kolei…
Opłata parkingowa
Jako że Zamek znajduje się na szczycie wzniesienia, trzeba liczyć się z tym, że nie wjedziemy na nie samochodem ;), a co za tym idzie, trzeba nasze auto gdzieś zostawić. Poza sezonem czynny był tylko jeden parking dozorowany tuż przy wejściu na szlak niemal w centrum Sobieszowa.Śpieszyliśmy się i nie chcieliśmy zostawiać auta na poboczu drogi – pośpiech kosztował nas pierwsze 10 zł.
Sami polecamy zostawić auto trochę dalej, na ogólnym parkingu w centrum dzielnicy, lub w sezonie odjechać dalej od szlaku – na podwórkach okolicznych gospodarstw widniały szyldy o parkingach za 5 zł.
Swoją drogą, to ciekawe zjawisko z tymi parkingami. Już wiele razy widzieliśmy, że nawet w najmniejszej miejscowości, w okolicach atrakcji turystycznej pojawiają się prywatne parkingi – często na prywatnych podwórkach, lub na polach ogrodzonych prowizorycznym płotem z dumnym, wielkim szyldem "Parking dozorowany".
Spotkaliśmy się nawet z taką sytuacją, że w przypadku niektórych atrakcji (np. piramida w Rapie) jedyną możliwością zostawienia auta, nie łamiąc przepisów, lub nie wjeżdżając na prywatne podwórko jest prywatny, płatny parking.
Wejście do parku
Kolejną niespodzianką była budka strażnika tuż przy wejściu na właściwy szlak do Zamku. Za budką znajdował się już Park Krajobrazowy, więc należało uiścić kolejną opłatę: 2 x 5 zł, co dało nam kolejne 10 zł.Opłata za zwiedzanie
Podczas podchodzenia pod Górę Chojnik śmieliśmy się do siebie, że zapewne jeszcze nas czeka opłata za wejście do ruin Zamku. Nie pomyliliśmy się.Tuż po wejściu do Zamku zobaczyliśmy strażnicę, w której pobierano opłatę za wejście. 2 x 5 zł = 10 zł.
Nie trudno policzyć, że na krótką wycieczkę na Zamek Chojnik wydaliśmy w dwie osoby 30 zł, z czego tylko 10 zł pozostało na Zamku.
Inny przykład…
Opłata za fotografowanie
Coś czego nigdy nie zrozumiem to opłata za fotografowanie. Jeśli nie ma żadnych uzasadnionych przeciwskazań związanych z wpływem lampy błyskowej na żywe organizmy znajdujące się w muzeum, czy eksponaty, to jaki sens ma opłata za fotografowanie?Z takimi opłatami można najczęściej spotkać się w miejscach prowadzonych przez poprzednie pokolenia, lub w atrakcjach aspirujących do największych atrakcji regionu.
Problem z takim zakazem jest dwojaki. Bo nie dość, że naraża turystów na dodatkowe koszty, to w praktyce uniemożliwia podzielenie się informacjami o danym miejscu ze znajomymi, lub umieszczenie informacji w sieci.
Mając do wyboru publikację wpisu bez zdjęć, z samym tekstem, dziękuję i nie dołączam się do promowania danego miejsca. Pomijam tutaj kwestię, że bez zdjęć szybko zapominam co widziałem w danym miejscu i czy było fajnie.
Nie sądzę też, że dzięki takiemu zakazowi zwiększą się zarobki miejsca w postaci fotoreporterów gotowych zrobić profesjonalne zdjęcia, czy dodać miejsce do przewodnika. Jeśli ktoś zna prawdziwy powód opłat za zdjęcia poza chęcią dodatkowego zarobku, to zapraszam do komentowania.
Trochę to wszystko szkodliwe. I to najbardziej dla samej atrakcji.
Częsta opłata za fotografowanie
Spotkaliśmy się z takimi opłatami wielokrotnie, nie tylko w Polsce. Najlepszym przykładem jest Jaskinia Niedźwiedzia, gdzie wejście dla jednej osoby kosztowało nas ok. 20 zł, a fotografowanie – dodatkowe 10 zł.Pikanterii dodaje jednak fakt, że po wykupieniu pozwolenia tak czy siak możemy fotografować tylko w miejscach wskazanych przez przewodnika (w większości przypadków był to mało atrakcyjny korytarz ;)). Vide oficjalny cennik na stronie jaskini i regulamin fotografowania :)
Jeśli ktoś rzuci okiem na regulamin zwiedzania i fotografowania i pomyśli, że brzmi on jak za czasów PRL, to niewiele się pomyli. Taki właśnie PRLowski klimat panuje podczas zwiedzania jaskini niedźwiedzia ;)
Nasi południowi sąsiedzi też nie są lepsi. Opłata za fotografowanie w Demianowskiej Jaskini Wolności skutecznie nas odstraszyła. . O ile wejście kosztowało 7 Euro od osoby, tak fotografowanie dodatkowe 10 Euro od aparatu/kamery. Tym razem nie skusiłem się na tą dodatkową opłatę i po dziś dzień żałuję. Ta jaskinia była niesamowita.
Opłata za fotografowanie jest nielegalna
Chwila przeglądania zasobów Internetu dostarczyła mi ciekawego odkrycia. Okazało się, że pewien prawnik zgłosił tę sprawę do SOKiK i skończyło się na umieszczeniu odpowiedniego wpisu w rejestrze klauzul niedozwolonych. (wyrok z 5.03.2010 r.)
Tłumacząc: oznacza to, że muzea nie mają prawa pobierać od nas opłat za fotografowanie. Nie dotyczy to oczywiście używania flasha – o ile może on mieć wpływ na eksponaty.
W praktyce, ciekaw jednak jestem komu uda się przekonać Panią w okienku muzeum, że nie ma prawa pobierać tych opłat ;)
Opłata za parking
Pamiętam, że kiedyś niemal zaniemówiłem jak za parking pod Kopą pobierano 25 zł, lub gdy okazywało się, że jedyną możliwością zobaczenia Świątyni Wang jest zostawienie auta na parkingu strzeżonym, który przewyższa cenę biletu za wejście do Kościoła.
Sama idea płacenia za wejście do Kościoła też niemal zwaliła mnie z nóg. Mało jest w życiu sytuacji, które wyprowadzają mnie z równowagi, ale tym razem zdenerwowało mnie to na tyle, że zrezygnowałem ze zwiedzania.
Opłata za toaletę
To jest już na tyle żenujące, że nie będę się rozpisywać. Pobieranie opłaty od turysty w restauracji/barze, w którym zamówiło się posiłek, lub na stacji benzynowej jest dla mnie nie do zaakceptowania.
Wzbudza to we mnie najbardziej pierwotne instynkty.
---
Najgorsze jest to, że taki sytuacje mocno demotywują. W dobie Internetu i sieci społecznościowych każda taka informacja niesie się z prędkością błyskawicy. Jeden sfrustrowany turysta jest w stanie dotrzeć w krótkim czasie do dziesiątek tysięcy innych amatorów zwiedzania i skutecznie odradzić innym pojawienie się w tym miejscu.
Szkoda jest marnować swój potencjał poprzez takie (wydawać by się mogło) szczegóły.
Osobiście mam nadzieję, że w końcu właściciele miejsc zrozumieją, że takimi zachowaniami wyrządzają sobie więcej strat niż pożytku i że dojdzie do zmian w myśleniu. Jeśli ta droga będzie długa i wyboista, to warto ją przejść i coś zmienić.
Póki co, pozostaje nam zacisnąć zęby, lub potraktować to z przymrużeniem oka i nie dać się ponieść emocjom :)
Mieliście kiedyś takie sytuacje?
Tak, te wszelkie opłaty są irytujące.Mam wrażenie, że jest to zdzierstwo w biały dzień. Tak jest obecnie wszędzie a już opłaty za parkingi są żenujące. Staram się jak mogę unikać tych haraczy, uważając, że opłaty są za wysokie i ustawione na szybki zysk a nie na pozyskiwanie masy zwiedzających ale w tym kraju to reguła. Muzyka na DVD, filmy, tradycyjne książki itd...
OdpowiedzUsuńKiedyś będąc w Będominie (miejscu urodzin Wybickiego), chciałem zobaczyć salę pamiątek. Do zwiedzania jedno dość duże pomieszczenie, przed nim portiernia i dwie panie na krzesłach robiące na drutach a wejście 12 zł od osoby. Tego było za wiele, powiedziałem "nie" . Od tamtej pory bardzo uważam i unikam miejsc, gdzie mnie kantują.Czego i Wam obojgu serdecznie życzę ;)
W temacie Chojnika - można zupełnie nieświadomie uniknąć opłaty za wejście do parku. Bowiem zamiast wkroczyć od początku na ścieżkę ze szlakiem do zamku, przespacerowałem się wzdłuż biegnącej u podnóża uliczki i dopiero wówczas wzdłuż strumienia udałem się drogą ku górze. Widziałem że niektórzy zostawiają tam również swoje samochody (ma się rozumieć bez dozoru). Idąc tą drogą na wprost wchodzi się po niedługim czasie na szlak z opłatami, jednocześnie nie wiedząc tego :) Dopiero w internecie doczytałem się o budce i opłatach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zamkołaz z Mazowsza
Takimi głupimi opłatami może poszczycić się twierdza Kłodzka(unikajcie zwiedzania)A rekordy w opłatach parkingowych bije Karpacz(złodzieje)
OdpowiedzUsuńz tym że akurat twierdza Kłodzka to ciekawa atrakcja - my byliśmy i nie żałujemy wizyty. natomiast zdecydowanie Karpacz przoduje jeśli chodzi o "łupienie" turystów. właśnie dlatego czuliśmy się tam źle i nie wracamy. polecamy za to Szklarską Porębę :) pozdrawiam!
UsuńDzisiaj płaciliśmy 15 zł za parking prywatny 200 m 0d Świątyni Wang. Jeździmy po całej Polsce ale pierwszy raz w Karpaczu tyle płaciliśmy. W Polsce za wszystko trzeba płacić. Chyba trzeba przerzucić się na zagraniczne wojaże.
OdpowiedzUsuńtaaak, pamiętam że za parking przy kościółku Wang zapłaciliśmy tyle, że odechciało nam się wchodzić do środka. a szkoda ... podejrzewam jednak że wyjeżdżając na zagraniczne wojaże zapłacimy jeszcze więcej, tylko za inne rzeczy - przynajmniej my tak mieliśmy :)
UsuńHa! Ale nikt nie opowiedzial, jaki namiętny parkingowy jest na tym parkingu;)żeby wiecej zarobic upycha na centymetry samochody obok siebie
UsuńByliśmy w lipcu 2015 w Karpaczu. Mieszkaliśmy na Osiedlu Skalnym po przeciwnej stronie miejscowości niż Wang i mieliśmy tam dobre 5 km. Po wejściu na Śnieżkę nie chciało nam się już chodzić więc na wieczorna wycieczkę po Karpaczu wybraliśmy się samochodem. Chcieliśmy wjechać na punkt widokowy na Szkolnej. Był na starej mapie teraz widok zasłania Hotel G. Tym sposobem od dołu wjechaliśmy na parking przy Wang. O 20:30 parking był pusty. Sam kościółek był oczywiście już zamknięty więc tak jak Wy nie weszliśmy do środka, ale na placu przed poza nami były jeszcze dwie osoby więc w spokoju mogliśmy podziwiać Wang w promieniach zachodzącego słońca. Warto.
UsuńNo cóż co prawda to prawda po prostu zdzierstwo. Ja akurat wybieram się w te okolice i lekko mnie zniechęciło. Godne zastanowienia jest to, że przed wizytówką turystyczną regionu, która jest w każdym przewodniku po prostu parking ma łupieżca.Czy władze regionu tego nie widzą, a może czerpią z tego zyski. Ja z takich miejsc zawsze biorę rachunki,żeby łupieżce też złupiła skarbówka.Pozdrawiam Piotr.
OdpowiedzUsuńciekawa taktyka Piotrze :) na nas opłaty parkingowe i za toalety działają już psychologicznie. zdarza nam się w ogóle nie wejść do atrakcji tylko i wyłącznie z powodu opłaty za parking; i naprawdę żałujemy, bo lubimy i chcemy promować ciekawe atrakcje. co mam powiedzieć? czekamy na lepsze czasy...
UsuńJeszcze o zakazie fotografowania. Zrobiłem sobie kopie pańskiego wpisu o fotografowaniu i w miejscach z taką opłatą zastawić kopię z pozdrowieniami dla dyrekcji. Taka mała forma protestu. Może taki protest rozpowszechnić na portalach turystycznych, żeby uświadomić takim placówką, że łupią bezprawnie i my o tym wiemy. Pozdrawiam Piotr
OdpowiedzUsuńdobry pomysł. a forma protestu jeśli chodzi o polskie atrakcje, to przydałaby się duża, nie tylko mała, bo skala problemu jest porażająca. czy nie wydaje się Wam oczywiste, że gdy jedziecie specjalnie do jakiegoś miejsca i płacicie za to, żeby je zwiedzić, to każdy chciałby sobie zrobić zdjęcia na pamiątkę? cała ta ideologia "zakazu fotografowania" jest dla nas naprawdę niezrozumiała. wytłumaczcie nam proszę, jeśli wiecie o co chodzi...
UsuńA tak chciałam napisać w sprawie mnogości opłat dziś w Szklarskiej Porębie postanowiliśmy zobaczyć wodospady: najpierw Kamieńczyka i tu oczywiście opłata 5 zł potem poszliśmy na wodospad Szklarki i tu nie miła niespodzianka na szlaku siedzi sobie człowieczek z parku i sprzedaje bilety oczywiście te kupione na Kamieńczyku nie uprawniały nas do wstępu więc kolejne trzeba było kupić i znów po 5 zł na głowę. Szkoda mi było pana bof w taki upał siedział na szlaku w lesie na kamieniu zapytałam dlaczego mu chociaż budki nie postawili to mnie uświadomił, że to nowy punkt poboru opłat dopiero w tym roku otwarty i jeszcze się budki nie doczekał ;) Dobrze że chociaż kasę fiskalna miał bo rachunku nie odpuściłam ;) hmm ciekawe gdzie w przyszłym roku posadzą nowe punkty poboru opłat..
OdpowiedzUsuńo opłatach można już chyba napisać odrębną rozprawę. opłaty za wejścia są jedną z bardziej kosztownych i irytujących stron podróżowania po Polsce. rozumiem jeszcze opłaty do prywatnych muzeów, gdzie właściciel naprawdę musiał się napracować, kupić zbiory, udostępnić je, i robi to w taki sposób, że człowiek ma poczucie że płaci za określoną wartość. Ale opłaty za wstęp do lasu albo żeby zobaczyć kilka kamieni? czasem to już naprawdę przesada, zwłaszcza jeśli chodzi o ich wysokość.
Usuńz jednej strony się zgodzę - "opłaty za wstęp do lasu albo żeby zobaczyć kilka kamieni " są wysokie, żenujące, czasem nawet śmieszne. Ale jest też druga stron medalu: ludzie to w większości przypadków brudasy, chamy i świnie, zostawiają po sobie tony śmieci? I gdyby wszystko było za darmo, to kto by to wszystko sprzątnął?
Usuń;) ja bym jednak tak nie generalizowała, bo ludzie są różni - jedni dobrzy, drudzy źli oraz cała gama tych pomiędzy. a sprzątanie powinno odbywać się za nasze podatki - ochrona przyrody i utrzymywanie porządku to powinny być zadania realizowane przez państwo, ale to już szerszy temat i nawet boję się go poruszać :) pozdrawiam!
UsuńI tu się z Panią nie zgodzę. Dlaczego ja mam z moich podatków płacić za sprzątanie po jakimś za przeproszeniem gn..u, który nie umie wziąć swoich śmieci ze sobą i wyrzucić do śmietnika. Takich osobników należałoby przykładnie karać nakładając solenną karę i umieszczając ich wizerunki jako "sponsorów" w widocznych miejscach ku przestrodze, np z takim dopiskiem: "Wyrzucili papierek zasponsorowali sprzątanie hektara lasu". Może jeśli nie po drodze im ze zwykłą kulturą to chociaż przekonały by ich finansowe "zachęty" do nie śmiecenia.
Usuńa ja dla równowagi zgodzę się z komentarzem powyżej. tyle tylko, że dlaczego ja mam ze swoich prywatnych pieniędzy dodatkowo opłacać naprawianie takich aktów wandalizmu przyrody? to już lepiej niech to będzie zorganizowane systemowo - a to, o czym tu mowa to już prędzej zadanie dla prokuratury i odpowiednich organów ścigania. utrzymywanych - nomen omen - z naszych podatków. i co Wy na to?
UsuńLipiec 2016, szlak do wodospadu Szklarki - dalej pan siedzi na kamieniu i sprzedaje bilety. Tyle, że już po 6zł
UsuńJak ja zwiedzałem Jaskinię Niedźwiedzią, można było fotografować bez ograniczeń. Oczywiście po wykupieniu opcji foto. Przewodnik sam podpowiadał gdzie stanąć, żeby mieć lepszy "widok" itd - pełne zrozumienie. Może sam był fotoamatorem? :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
tyle że opcja "fotografowanie" kosztuje albo tyle co bilet albo nawet więcej. i teraz tak - naprawdę nie rozumiem dlaczego to jest rozdzielone - że jak widzisz coś na własne gałki oczne to to kosztuje 6 zł, a jak utrwalisz na kliszy - to 12. przecież wiadomo że zwiedzanie=zdjęcia. zawsze od wieków tak było. to atawistyczne. a opłaty za fotografowanie to zło!
UsuńUwielbiam Dolny Śląsk, ale opłaty "za wszystko" mnie dobijają. Śmiejemy się z mężem, że należy wozić ze sobą osobny portfel z drobnymi, bo na każdym kroku słyszymy pięć złotych, pięć złotych...
OdpowiedzUsuńW tym roku w Karpaczu "zachwycił" nas pan, który przy swojej posiadłości wydrążył skalne zbocze na mini parking. Znajduje się on blisko kościoła Wang, mieści dosłownie kilka samochodów (ciężko wjechać i wyjechać), opłata o ile się nie mylę 6 zł za pół godziny. Właściciel bardzo sobie chwalił ten pomysł :)))
hm... nie wiem czy przypadkiem nie trafiliśmy na ten sam parking. efekt był taki, że jak mieliśmy zapłacić kolejne 6 czy 7 zł za wejście do kościoła, to po prostu zrezygnowaliśmy i zrobiliśmy tylko kilka fotek na zewnątrz. szkoda.
UsuńNa weekend wybieramy się z mężem w rejony Karpacz - Szklarska Poręba i mina mi rzednie jak czytam artykuł i komentarze... Wygląda na to, że nie uda nam się zwiedzić połowy atrakcji, bo po prostu nie będzie nas stać. Nie wspominając już o tym, że prawie nie będziemy mieli zdjęć z pobytu. Chore podejście do turystów i skuteczna anty-promocja.
OdpowiedzUsuńw Szklarskiej Porębie najpiękniejsze jest to, że można wyjść na szlaki, gdzie jest przepięknie i gdzie można robić zdjęcia bez ograniczeń :) [po zakupieniu biletu wstępu do parku]. pozdrawiam i życzę udanego zwiedzania!
UsuńOpłat za wejście do KPN ze Szklarskiej Poręby można uniknąć, wyruszając mniej znanymi szlakami, np. Czeską ścieżką w kierunku schroniska Pod Łabskim Szczytem. Bardzo polecam ;)
Usuńno cudnie to wygląda! naprawdę :) też nie do końca rozumiemy te zakazy. czekamy tylko, aż coś się w temacie ruszy i będzie można fotografować bez ograniczeń (chyba że te ograniczenia da się jakoś sensownie uzasadnić)...
OdpowiedzUsuńOpłaty parkingowe nadal górą - w sierpniu odwiedziliśmy Zakopane, u nas jak na razie na miejscu nr 1 pod względem wysokości opłat parkingowych oraz wszelakich innych, niespodziewanych opłat i dopłat. Parkingi zarówno prywatne jak i nieprywatne (np. COS lub miejskie) to minimum 20 zł. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJestem wlasnie w szklarskiej, doczytalam komentarz z 2013 roku o panu od biletow na szlaku do szklarki, ktoremu budki wtedy jeszcze nie postawili. Wczoraj tej budki nadal nie mial :o a bilet normalny do kpn kosztuje juz 6 zl.
OdpowiedzUsuńMy również zrezygnowaliśmy ze zwiedzania kościoła Wang podczas pobytu w Karpaczu. Pstryknęliśmy tylko kilka fotek przed i odwrót. Przechodzi, to ludzkie pojęcie jak z nas turystów zdzierają kasę na każdym kroku. Także nie jesteście sami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdeczie Marta i Marcin
w Zakopanem w sezonie bodajże na ul. Czecha pod skocznią wzdłuż ulicy chodzili parkingowi i naciągali na opłaty za parkowanie. Nie zapłaciłem ponieważ nie było znaku informującego o płatnym parkingu. Straszył mnie gościu policją to go wyśmiałem. Nie dajcie się naciągać, nie ma znaku nie płaćcie. A ogólnie to zdzierstwo okrutne. zakopane na każdym kroku opłaty,Karpacz 8 zł parking za godzinę i nie ma wyjścia bo miejsc żeby się zatrzymać jak na lekarstwo. Mam nadzieję że cos się niedługo zmieni.
OdpowiedzUsuń