Przez kilka kolejnych wpisów postaram się opisać na szybko nasze Polskie Mazury w pigułce.
W zeszłym roku w czerwcu wybitnie mnie nosiło i zastanawiałem się gdzie by tu wyskoczyć na weekend. W końcu po krótkim namyśle wpadłem na pomysł, że moglibyśmy udać się na małe zwiedzanie Mazur. Wstyd się przyznać, że nigdy wcześniej w tym regionie nie byłem – tak więc w końcu trzeba było nadrobić te zaległości. Z rekreacyjnego pobytu jak to zwykle u mnie bywa nic nie wyszło, i przekształcił się on raczej w samochodowy rajd po Mazurskich miejscowościach, który pokrótce postaram się opisać w kolejnych wpisach.
Na Mazury przede wszystkim trzeba dojechać, co jak się okazało wcale nie jest takie proste i przyjemne. Google podpowiedziało mi, że dobrze jechać przez Elbląg i Olsztyn południową, główną trasą, lub północną, też główną przez Bartoszyce.
Niestety nie posłuchałem się i stwierdziłem, że po co nadrabiać te kilometry, skoro bardzo fajna, inna trasa przebiega w linii prostej. Wybraną przeze mnie trasę można zobaczyć poniżej na podstawie zapisu śledzenia telefonu GPS z serwisu Buddyway:
Na papierze trasa wygląda spoko, praktycznie linia prosta, drogi mniej więcej tej samej wielkości co na północy, jednak w rzeczywistości trochę mnie one zaskoczyły. Trasa ta biegnie przez rejony mniej zurbanizowane, przez mniejsze miejscowości i drogi te nie są w najlepszym stanie.
Często zdarzało się, że asfalt wylany był tylko na 3 /4 drogi, gdzie podczas mijania się trzeba było zjechać na pobocze, a drogi były stosunkowo kręte. O rozwijaniu większych prędkości nie znając trasy można tu zapomnieć. Po pewnym czasie, nie pamiętam dokładnie gdzie to było, ale drogi były już w opłakanym stanie. Mocno podziurawione, kręte, z wystającymi drzewami zza pobocza. Kilka fotek mazurskich dróg, dla potwierdzenia zamieszam poniżej.
Zjechawszy praktycznie każdą większą Mazurską drogę okazało się, że kiepskie drogi nie opuszczają nas w czasie całego pobytu i naprawdę ciężko jest na takie drogi nie trafić. Chyba, że poruszamy się tylko drogami krajowymi, które są we względnie dobrym stanie.
Na całych Mazurach, w czasie mojego pobytu nie raz jeszcze natknąłem się na mocno zapuszczone gminne drogi. Kilka ciekawych „mazurskich autostrad” udało mi się jeszcze sfotografować podczas tego pobytu z okien auta:
A już drogi o kategorii mniejszej niż gminne mogą wyglądać nawet tak:
Jak się okazuje, znalazłem informację, że Mazurskie drogi są jednymi z najbardziej niebezpiecznych dróg w całej Unii Europejskiej. Według Eurostatu, najbardziej niebezpieczne są drogi Grecji i to one zajmują 3 pierwsze miejsca wśród największej liczby śmiertelnych wypadków. Jako czwarty region wymienia się właśnie województwo warmińsko-mazurskie, gdzie na milion pasażerów ginie w wypadkach 815 osób. Po zwiedzeniu Mazurskich Dróg, wcale mnie te informacje nie dziwią.
Gdyby ktoś się więc w najbliższym czasie wybierał na Mazury, to polecam uzbroić się w cierpliwość i przygotować na dodatkowe minuty spędzone w aucie, lub poruszać się głównie po krajowych drogach.
W zeszłym roku w czerwcu wybitnie mnie nosiło i zastanawiałem się gdzie by tu wyskoczyć na weekend. W końcu po krótkim namyśle wpadłem na pomysł, że moglibyśmy udać się na małe zwiedzanie Mazur. Wstyd się przyznać, że nigdy wcześniej w tym regionie nie byłem – tak więc w końcu trzeba było nadrobić te zaległości. Z rekreacyjnego pobytu jak to zwykle u mnie bywa nic nie wyszło, i przekształcił się on raczej w samochodowy rajd po Mazurskich miejscowościach, który pokrótce postaram się opisać w kolejnych wpisach.
Na Mazury przede wszystkim trzeba dojechać, co jak się okazało wcale nie jest takie proste i przyjemne. Google podpowiedziało mi, że dobrze jechać przez Elbląg i Olsztyn południową, główną trasą, lub północną, też główną przez Bartoszyce.
Niestety nie posłuchałem się i stwierdziłem, że po co nadrabiać te kilometry, skoro bardzo fajna, inna trasa przebiega w linii prostej. Wybraną przeze mnie trasę można zobaczyć poniżej na podstawie zapisu śledzenia telefonu GPS z serwisu Buddyway:
Na papierze trasa wygląda spoko, praktycznie linia prosta, drogi mniej więcej tej samej wielkości co na północy, jednak w rzeczywistości trochę mnie one zaskoczyły. Trasa ta biegnie przez rejony mniej zurbanizowane, przez mniejsze miejscowości i drogi te nie są w najlepszym stanie.
Często zdarzało się, że asfalt wylany był tylko na 3 /4 drogi, gdzie podczas mijania się trzeba było zjechać na pobocze, a drogi były stosunkowo kręte. O rozwijaniu większych prędkości nie znając trasy można tu zapomnieć. Po pewnym czasie, nie pamiętam dokładnie gdzie to było, ale drogi były już w opłakanym stanie. Mocno podziurawione, kręte, z wystającymi drzewami zza pobocza. Kilka fotek mazurskich dróg, dla potwierdzenia zamieszam poniżej.
Zjechawszy praktycznie każdą większą Mazurską drogę okazało się, że kiepskie drogi nie opuszczają nas w czasie całego pobytu i naprawdę ciężko jest na takie drogi nie trafić. Chyba, że poruszamy się tylko drogami krajowymi, które są we względnie dobrym stanie.
Na całych Mazurach, w czasie mojego pobytu nie raz jeszcze natknąłem się na mocno zapuszczone gminne drogi. Kilka ciekawych „mazurskich autostrad” udało mi się jeszcze sfotografować podczas tego pobytu z okien auta:
A już drogi o kategorii mniejszej niż gminne mogą wyglądać nawet tak:
Jak się okazuje, znalazłem informację, że Mazurskie drogi są jednymi z najbardziej niebezpiecznych dróg w całej Unii Europejskiej. Według Eurostatu, najbardziej niebezpieczne są drogi Grecji i to one zajmują 3 pierwsze miejsca wśród największej liczby śmiertelnych wypadków. Jako czwarty region wymienia się właśnie województwo warmińsko-mazurskie, gdzie na milion pasażerów ginie w wypadkach 815 osób. Po zwiedzeniu Mazurskich Dróg, wcale mnie te informacje nie dziwią.
Gdyby ktoś się więc w najbliższym czasie wybierał na Mazury, to polecam uzbroić się w cierpliwość i przygotować na dodatkowe minuty spędzone w aucie, lub poruszać się głównie po krajowych drogach.
Fajne klimaty na tych zdjęciach :) Centralna Azja, czy co?... A to Polska:)
OdpowiedzUsuńniee - to północno-wschodnia Polska :) może więc warto posłuchać głosu Anonimowego z dołu i przesiąść się na rower. sama już nie wiem...
UsuńOglądając nasze Mazury z pozycji rowerzysty wygląda to bardzo dobrze więc trzeba zamienić wygodny fotel w wygodnym samochodziku i ruszać się troche, oddychać całą piersią i wtedy można dopiero opisywać różne krainy, miejsca i zabytki.
OdpowiedzUsuńpewnie masz rację Drogi Anonimowy, ale u nas chyba nie szybko to nastąpi :) bardzo lubimy nasze wygodne fotele w naszym wygodnym samochodziku. a jeśli ktoś zna sposób na zwiększenie u nas motywacji do jazdy rowerowej to zapraszamy do kontaktu! :)
UsuńMazurskie drogi poznaliśmy świetnie w tym roku i faktycznie lepiej się jeżdziło na rowerach niż samochodem. A trasa na Mazury....dla nas to prawie koniec świata.....
OdpowiedzUsuńa my czekamy aż ktoś nas zmotywuje do częstszej jazdy rowerem. hmmm... a właściwie to do jazdy rowerem :)
Usuń