Według statystyk Polskę odwiedza rocznie ok. 26 – 30 tysięcy Chińczyków. Z tego powodu w przeciągu najbliższych dwóch lat Polska Organizacja Turystyczna planuje przeznaczyć blisko 50 milionów złotych na promocję Polski w Azji, w szczególności w Państwie Środka.
POT liczy, że dzięki akcji do Polski zacznie przyjeżdżać w celach turystycznych kilkakrotnie więcej Chińczyków, w szczególności tych, którzy zwykle wybierają inne kraje Europy Zachodniej. Takie informacje od kilku dni dostępne są w sieci.
Co mamy o tym myśleć?
Pewnie nasze spojrzenie nie jest obiektywne, biorąc pod uwagę nasze podróże po Polsce, liczne rozmowy i poznawanie problemów, z jakimi borykają się zarządcy i administratorzy miejsc, które z powodzeniem zasługują na miano atrakcji Polski.
Przede wszystkim myślimy tu o ruinach zamków, które naszym zdaniem warto odbudowywać i kreować z nich lokalne atrakcje. O starych kamienicach, których elewacje się sypią, a dzięki remontowi mogą stać się wizytówką swojego miasta. O licznych drobnych inicjatywach, które- gdyby się rozwinęły – mogłyby same promować swój region.
Czy te wszystkie komercyjne obiekty, które i tak są już wystarczająco popularne, że bez dopływu tysięcy kolejnych Chińczyków mogą utrzymać się same?
Czy atrakcje, które koniecznie trzeba zobaczyć, znane z kolorowych przewodników, którym często musiały zapłacić, aby się w nich znaleźć?
Być może, że do Polski przyjeżdża rocznie kilkadziesiąt tysięcy Chińczyków. A wiecie co zwiedza ich pozostały miliard? Otóż pozostały miliard Chińczyków zwiedza same Chiny! Oni są dla siebie najlepszym kapitałem turystycznym. W czasie wolnym Ci z miast podróżują by poznać naturę, góry i świątynie, a Ci ze wsi udają się zobaczyć miasto.
O ile pomysł promocji kraju sam w sobie nie wydaje się zły, to jednak czujemy pewien dyskomfort czytając takie doniesienia.
Bardzo ciekawi nas Wasze zdanie. Zapraszamy do dyskusji. Na co wydalibyście 50 mln złotych?
We wpisie wykorzystano zdjęcia z ciekawych Polskich inicjatyw:
POT liczy, że dzięki akcji do Polski zacznie przyjeżdżać w celach turystycznych kilkakrotnie więcej Chińczyków, w szczególności tych, którzy zwykle wybierają inne kraje Europy Zachodniej. Takie informacje od kilku dni dostępne są w sieci.
Co mamy o tym myśleć?
50 milionów złotych w dwa lata.
Sama Polska Organizacja Turystyczna przyznaje, że do tej pory nie dysponowała jeszcze takimi środkami. Oczywiście inicjatywa promowania Polski w świecie, także w dalekiej Azji, wydaje się być słuszna. Jednak wyobraźcie sobie, jak wiele dla polskiej turystyki można by było zrobić w samej Polsce za 50 milionów złotych!Pewnie nasze spojrzenie nie jest obiektywne, biorąc pod uwagę nasze podróże po Polsce, liczne rozmowy i poznawanie problemów, z jakimi borykają się zarządcy i administratorzy miejsc, które z powodzeniem zasługują na miano atrakcji Polski.
Przede wszystkim myślimy tu o ruinach zamków, które naszym zdaniem warto odbudowywać i kreować z nich lokalne atrakcje. O starych kamienicach, których elewacje się sypią, a dzięki remontowi mogą stać się wizytówką swojego miasta. O licznych drobnych inicjatywach, które- gdyby się rozwinęły – mogłyby same promować swój region.
Polska jest piękna i wspaniała.
Ale pytanie co organizatorzy chcą pokazać gościom ze wschodu?Czy te wszystkie komercyjne obiekty, które i tak są już wystarczająco popularne, że bez dopływu tysięcy kolejnych Chińczyków mogą utrzymać się same?
Czy atrakcje, które koniecznie trzeba zobaczyć, znane z kolorowych przewodników, którym często musiały zapłacić, aby się w nich znaleźć?
Dla nas inicjatywa jest kontrowersyjna.
Osobiście wolelibyśmy, żeby te 50 milionów złotych zostały w Polsce i zasiliły budowę kapitału turystycznego kraju, tak, żeby nie tylko Chińczycy, ale sami Polacy chcieli podróżować i zwiedzać Polskę.Być może, że do Polski przyjeżdża rocznie kilkadziesiąt tysięcy Chińczyków. A wiecie co zwiedza ich pozostały miliard? Otóż pozostały miliard Chińczyków zwiedza same Chiny! Oni są dla siebie najlepszym kapitałem turystycznym. W czasie wolnym Ci z miast podróżują by poznać naturę, góry i świątynie, a Ci ze wsi udają się zobaczyć miasto.
Nasze marzenie
Naszym marzeniem jest aby Polska była krajem tak atrakcyjnym turystycznie, aby nie tylko Azjaci, ale także Amerykanie, mieszkańcy Australii, Europy Zachodniej, ale przede wszystkim sami Polacy chcieli ją poznawać i tu wypoczywać, zasilając przy okazji nasz PKB.O ile pomysł promocji kraju sam w sobie nie wydaje się zły, to jednak czujemy pewien dyskomfort czytając takie doniesienia.
Bardzo ciekawi nas Wasze zdanie. Zapraszamy do dyskusji. Na co wydalibyście 50 mln złotych?
We wpisie wykorzystano zdjęcia z ciekawych Polskich inicjatyw:
Tematy
Artykuły o turystyce
Przeznaczenie 50 mln zł na promocję turystyki z kraju oddalonego o 10 godzin lotu to bezsens ekonomiczny. Nawet jeżeli udałoby się liczbę Chińczyków przyjeżdżających do Polski zwiększyć do 50 - 60 tys., to jakim kosztem?! Równie dobrze można byłoby za darmo rozdać bilety lotnicze.
OdpowiedzUsuńNie wierzę w aż tak skrajną bezmyślność Polskiej Organizacji Turystycznej - ta decyzja musi mieć jakieś drugie dno.
jeżeli to miała być inwestycja w polską turystykę, to należałoby się spodziewać, że w założonym czasie (kilku lat?) te 50 mln wróci do Polski w postaci wydatków turystów z Chin, ze sporą nakładką. tylko czy ktokolwiek kiedykolwiek to sprawdzi?
UsuńTo są fundusze z Ministerstwa Gospodarki.
OdpowiedzUsuńWaldemar Pawlak zdążył przed odejściem przekazać je zaprzyjaźnionej podsekretarz stanu z Ministerstwa Sportu Katarzynie Sobierajskiej. Ta z kolei skierowała je do podległej sobie Polskiej Organizacji Turystycznej, gdzie głównym doradcą prezesa jest konkubina Pawlaka Iwona Katarzyna Grzymała.
Proste i genialne w jednym.
Jak na PR kasa jest tak horrendalnie wysoka, że wystarczy dla wszystkich!
Urzędniczka
Tylko dlaczego akurat Chiny?
UsuńJakiś czas temu media spekulowały, że Waldemar Pawlak odejdzie z polityki i zajmie się doradztwem gospodarczym dla rządu chińskiego i dużych koncernów. Ma tam podobno świetne kontakty biznesowe.
Usuńto chyba raczej Chiny nam powinny doradzać gospodarczo - obecnie są chyba największą potęgą gospodarczą na świecie (?). pomijam efekt skali. odnoszę wrażenie, że w Chinach te 50 mln rozpłynie się jak kamfora, a w Polsce można by za to sfinansować tyle świetnych turystycznych inicjatyw.
UsuńGratulacje!!!
UsuńWasz portal był pierwszy, który przewidział przebieg zdarzeń:
www.ttg.com.pl/delegacja-prowincji-hebei-w-warszawie
osobiście życzylibyśmy sobie, żeby więcej naszych rodaków zwiedzało Polskę i żeby więcej środków POT przeznaczało na promocję ciekawych miejsc w kraju i odbudowę ośrodków wartych ratowania i odwiedzania :)
UsuńDobrze byłoby gdyby sami mieszkańcy poszczególnych regionów Polski znali je i promowali. Najgorzej jest chyba z Mazowszem. Dopiero jak wyjeżdżamy poza granicę Mazowsza czujemy się usatysfakcjonowani. A po co ekscytować się wawelskim smokiem kiedy symbolem Mazowsza, jako odrębnego kraju przez prawie dwieście lat był smok, który jest w heraldyce i sfragistyce a nie tylko w legendzie (książę czerski Trojden jako pierwszy zaczął używać jego wizerunku). A na dodatek nasz smok nie zjadał ostatnich dziewic i baranów tylko był symbolem siły, opoki bowiem to postać z legend arturiańskich, które na nasz teren przeniósł Magnus syn zabitego pod Hastings w 1066 roku króla Harolda. A po co jechać aż tak daleko, żeby pływać kajakami kiedy nasza Wkra, Rawka, Bzura, Pilica czy Liwiec są urocze. Sama stolica to nie wszystko. Mazowsze jest tak rozległe i na peryferiach regionu tak biedne, że turystyka mogłaby być szansą na rozwój. Musimy tylko zrobić modę na Mazowsze. Ja ze swojej strony robię co mogę: zostałam samozwańczą Babą Mazowiecką i próbuję przekazać wiedzę i tradycje. A ponieważ Baba marnie się kojarzy więc dla współczesnego odbiorcy zakochanemu w Wiedźminie odnalazłam i próbuję promować Smoka Mazowieckiego. Uszyłam dla "księżniczek" peleryny z wysoką kryzą dla "książąt" tuniki z namalowanym smokiem (zwizualizowany smok mazowiecki jest na stronie www.szlakksiazatmazowieckich), uczestnicy losują numery pod którymi są informacje o kolejnych książętach mazowieckich i "stają się" nimi mówiąc sobie używając historycznych imion itd. na koniec odnajdują skarb księcia mazowieckiego, który jest pilnowany przez smoka (prawie jak żywy).
OdpowiedzUsuńTeresa Kacperska.